Dziecięce biznesy. "Czasami nawet z daleka przyjeżdżali specjalnie do nas"

Polska
Dziecięce biznesy. "Czasami nawet z daleka przyjeżdżali specjalnie do nas"
Polsat News
Taka praca zdaniem ekspertów, to inwestycja w przyszłość

Jedni sprzedają porzeczki inni lemoniadę, pojawiają się też kolejne pomysły, ale wszystkie łączy jedno - młodzieńcza pasja. Często interes innowacyjny nie jest, to zapał za to w każdym przypadku jest motorem napędowym i skutecznym narzędziem marketingowym.

Lato to czas rozkwitu młodzieńczych biznesów. Dzieci z podlubelskiego Krasienina oferują świeże owoce. Początkowo w sklep bawili się przed domem.

 

- Zażartowałam, że mogę ich zawieźć pod szosę, one stwierdziły, że to super pomysł i tak się zaczęło - powiedziała Justyna Maj, mama przedsiębiorczych Kuby i Wiktorii.

Mali sprzedawcy atrakcją 

Tym sposobem młodzi biznesmeni wyszli do ludzi. 9-letni Kuba przyjmuje zamówienia, trzy lata starszy Paweł liczy w pamięci, a najmłodsza 5-letnia Wiktoria waży towary. 

 

- Bardzo fajnie się sprzedawało ale to jest dużo pracy i dużo zbierania jabłek - mówiła Wiktoria. Dzieci planują wydać zarobione pieniądze podczas miejskiego festynu. A biznes się kręci, gdyż po reklamie w internecie mali sprzedawcy stali się wręcz atrakcją.

 

- Ludzie dużo przyjeżdżali, czasami nawet z daleka przyjeżdżali specjalnie do nas - dodał Kuba.

"Jesteśmy rekinami biznesu"

Kilkanaście kilometrów dalej, inni nieletni biznesmeni, Kuba z Mikołajem sprzedają napoje kierowcom.

 

- Każdemu smakuje lemoniada, dostajemy dużo napiwków, bo ludzie mówią że za inicjatywę - powiedział Michał. Stoisko i recepturę lemoniady przygotowali sami, z kapitałem na rozruch letniego biznesu pomogli rodzice.

 

WIDEO: Dziecięce wakacyjne biznesy. "Każdemu smakuje lemoniada"

 

- Tata uważa, że jesteśmy rekinami biznesu, że bardzo dobrze, że robimy to i nie siedzimy przed komputerem - zaznaczył Kuba

Ekspert: Uczy samodzielności, praktycznych nawyków

W ostatnich dniach sensacje w sieci wywołał 13-letni Kuba z Gniezna, który od początku wakacji sprzedaje owocowe przetwory. To rodzinny biznes. Podczas pracy nastolatek zaczytuje się w książkach.

 

ZOBACZ: Gniezno: Chłopiec sprzedaje przetwory, podczas pracy czyta książki. Jego zdjęcie hitem sieci

 

Taka praca zdaniem ekspertów to inwestycja w przyszłość. Prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Krakowskiej Akademii Frycza Modrzewskiego twierdzi, że to "uczy samodzielności, przedsiębiorczości, praktycznych nawyków i jest doświadczaniem emocjonalnym budującym samoocenę dziecka".

 

Dziecięce sezonowe biznesy są też zupełnie legalne. - Nie można karać osoby, która w sposób incydentalny, nieciągły chce sobie dorobić - wyjaśnia adwokat Piotr Walczak. 

laf/bas / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie