Włochy. Dwulatek zmarł po powrocie z placu zabaw. Dziecko "zaczęło gasnąć"
Dwuletni Nicolo zmarł po powrocie do domu z placu zabaw we włoskim miasteczku Longarone nieopodal Wenecji. Prokuratura nie ustaliła jeszcze przyczyny zgonu. Rodzina przekazała mediom, że chłopiec nagle zaczął "gasnąć" i podejrzewa, że mógł zatruć się toksycznymi substancjami.
Chłopiec zmarł 28 lipca, po tym jak wrócił do domu. Nicolo niespodziewanie osłabł i zaczął być otępiały. Wcześniej wraz z ojcem bawił się na placu zabaw.
Zaniepokojona rodzina zabrała chłopca do szpitala. Tam dwulatek zmarł, mimo pomocy lekarzy. Włoska gazeta "La Repubblica" pisze - powołując się na rodzinę - iż chłopiec szybko tracił na siłach. Przyczyną zgonu była niewydolność sercowa i oddechowa.
Prokuratura szuka wyjaśnień
Zgon chłopca bada włoska prokuratura, która na razie nie może ustalić, co dokładnie doprowadziło do pogorszenia się stanu zdrowia Nicolo i jego śmierci.
ZOBACZ: Poszukiwania 11-letniego Sebastiana. Wyszedł na plac zabaw i nie wrócił
Ojciec dwulatka sugerował, że dziecko mogło się czymś się zatruć, gdy wraz z nim było na placu zabaw. Jednak w ocenie śledczych jest mało prawdopodobne, by spożyło tak znaczną ilość substancji toksycznych, które byłby w stanie je zabić.
Jak podaje włoski dziennik "Corriere del Vento", rodzina chłopca widziała, jak Nikolo powoli "gaśnie". Sekcję jego zwłok przeprowadzono 3 sierpnia, a jej wyniki na razie nie są znane.
Czytaj więcej