Białoruś: Dziennikarka TVP Iryna Słaunikawa skazana. Reakcja premiera Mateusza Morawieckiego
"Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" - zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, który w środę skomentował skazanie na Białorusi dziennikarki TVP Iryny Słaunikawej. Kobieta ma trafić do kolonii karnej. - Wezwaliśmy charge d’affaires Białorusi, przekażemy stanowczy protest - zapowiedział wiceszef polskiego MSZ Marcin Przydacz.
W środę Sąd Obwodowy w Homlu skazał dziennikarkę TVP Irynę Słaunikawą na 5 lat kolonii karnej za "stworzenie formacji ekstremistycznej". Kobieta od 15 lat jest związana z TVP, wcześniej była dziennikarką Biełsatu.
Jesienią ubiegłego roku została zatrzymana z mężem na lotnisku w Mińsku, gdy małżonkowie wracali z wakacji w Egipcie. Oboje zostali skazani pierwotnie na 15 dni aresztu za "zamieszczanie 'treści ekstremistycznych' na Facebooku".
"Chodziło o materiały Biełsat TV – chociaż pochodziły one z czasów, kiedy na Białorusi nie uznawano jeszcze tej stacji i nadawanych przez nią treści za ekstremistyczne. W przeszłości Słaunikawa była dziennikarką Biełsatu, jednak jak podkreślają jej ojciec oraz adwokat, od ponad 10 lat nie jest ona już związana ze stacją; obecnie jest etatową pracowniczką TVP" - poinformowało biuro prasowe Biełsat TV.
Mateusz Morawiecki: Skazanie Słaunikawej to skandal, pogwałcenie praw człowieka
Na decyzję białoruskiego sądu zareagował premier RP Mateusz Morawiecki. W mediach społecznościowych napisał, że "wolność prasy, słowa i nieskrępowane prawo do wyrażania własnych opinii to fundamenty demokracji".
"Skazanie przez reżim Łukaszenki dziennikarki Iryny Słaunikawej na 5 lat kolonii karnej jest absolutnym skandalem, pogwałceniem wszelkich norm cywilizacyjnych, praw człowieka i standardów dziennikarskich. Ten nieakceptowalny wyrok spotka się z natychmiastową, stanowczą reakcją Polski na szczeblu międzynarodowym" - stwierdził Morawiecki.
Premier polecił również polskiemu MSZ "podjęcie zdecydowanych i stanowczych kroków".
Białoruski dyplomata wezwany do polskiego MSZ
Natomiast wiceszef MSZ Marcin Przydacz w środę wieczorem wyraził oburzenie w związku z "nieakceptowalnym, łamiącym prawa człowieka i wolność prasy" skazaniem Iryny Słaunikawej.
- Do MSZ został wezwany charge d’affaires Białorusi. Jutro w godzinach porannych zostanie mu przekazany stanowczy protest polskiej strony oraz żądanie natychmiastowego uwolnienia nie tylko skazanej dziennikarki, ale też innych osób, w tym dziennikarzy bezprawnie pozbawionych wolności z Andrzejem Poczobutem na czele - przekazał Przydacz.
Przydacz zaznaczył, że trudno ocenić, kiedy polskie i międzynarodowe wysiłki mogą przynieść efekt, jako że Białoruś jest państwem prowadzącym bardzo opresyjną politykę wobec obywateli i nie zmienia jej mimo różnych działań międzynarodowych oraz wprowadzania kolejnych pakietów sankcji. W związku z tym - jak podkreślił - stosowane przez UE instrumenty, w tym sankcje, "muszą iść dużo dalej".
Telewizja Biełsat: Sędzia Mikałaj Dola wcześniej skazywał opozycjonistów
W komunikacie Biełsatu podano także, iż "nie wiadomo, co sąd uznał za ową formację, ponieważ posiedzenia odbywały się zamkniętymi drzwiami, a adwokata dziennikarki oraz jej rodzinę zobowiązano do nierozgłaszania informacji o przebiegu procesu".
"Tak postanowił przewodniczący składu orzekającego Mikałaj Dola, który wcześniej skazał na wieloletnie więzienia m.in. opozycjonistów aresztowanych w ramach tzw. 'sprawy Cichanouskiego'. Jedyne skąpe informacje z kolejnych posiedzeń przekazywał ojciec dziennikarki, Alaksandr Słaunikau" - dodano.
- Formacjami ekstremistycznymi można określić na Białorusi po prostu wszystko. Tak to zostało wymyślone. To jest jasne, że Iryna została skazana za normalną pracę dziennikarską i, zapewne, swoją postawę - powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV.
Przekazała, że złożona została petycja do Komisji Europejskiej, by objęto sankcjami osoby odpowiedzialne za łamanie praw człowieka na Białorusi
"Po odbyciu przewidzianej w kodeksie wykroczeń kary, dziennikarki nie zwolniono z aresztu. Usłyszała za to zarzuty karne: 'Organizacja i przygotowanie akcji rażąco naruszających ład publiczny lub czynny w nich udział' oraz 'Utworzenie formacji ekstremistycznej lub udział w niej'" - uściślił Biełsat.
Szefowa TV Biełsat: Na Białorusi można nie wiedzieć, o co jest się oskarżonym
Proces Słaunikawej ruszył 23 czerwca, a do wydania wyroku wystarczyło pięć posiedzeń. Jeszcze zanim sprawa dziennikarki trafiła do sądu, obrońcy praw człowieka uznali ją za więźniarkę polityczną.
Jak skomentowała Agnieszka Romaszewska-Guzy, przebieg i procesu jego utajnienie są typowymi praktykami sądownictwa stosowanymi dziś na Białorusi. - Można nie wiedzieć, o co ktoś został oskarżony, o co jest sądzony, jaki jest materiał dowodowy. Tak samo sądzono ludzi w latach stalinizmu - podsumowała.
Czytaj więcej