Ekspert: Działania rządu to absolutnie nie jest walka z inflacją
Polska od kilku miesięcy zmaga się z wysoką inflacją. Rządzący zapewniają, że robią co mogą, aby zatrzymać wzrost cen. Inne zdanie na ten temat ma ekonomista Rafał Mundry. Według niego "to, co robi rząd, to absolutnie nie jest walka z inflacją". - Działania rządu będą powodować, że ta inflacja będzie z nami dłużej i na wyższym poziomie - stwierdził.
W lipcu 2022 roku ceny towarów i usług konsumpcyjnych według szybkiego szacunku wzrosły w porównaniu do lipca 2021 roku o 15,5 proc., a w stosunku do czerwca 2022 roku wzrosły o 0,4 proc. - poinformował w piątek Główny Urząd Statystyczny.
- To jest kolejny miesiąc, w którym ta inflacja jest coraz wyższa. Oznacza to, że ceny na sklepowych półkach są coraz wyższe - powiedział w Polsat News ekonomista Rafał Mundry.
"Nie ma co się cieszyć"
- To wciąż jest inflacja na bardzo wysokim poziomie. Celem Rady Polityki Pieniężnej jest 2,5 punktu procentowego inflacji w skali roku, a my mamy 15,5, więc nie ma co się cieszyć, że inflacja się zatrzymała, bo tak naprawdę powinniśmy schodzić do coraz niższego poziomu - stwierdził.
Według niego, "dopiero teraz ta inflacja zaczyna nas dotykać zdecydowanie bardziej odczuwalnie". Przypomniał, że dzięki oszczędnościom Polaków przez ostatnie miesiące rosnąca inflacja nie odbijała się na konsumpcji, która wcale nie spadała, tylko rosła. - Dopiero teraz najnowsze dane pokazują, że spada ilość pieniędzy, które mamy na bieżące wydatki. Czyli Polacy zaczynają zmniejszać swoją konsumpcję - przekazał.
ZOBACZ: Prognoza: W tym roku wzrośnie produkcja owoców. W górę pójdą też ceny
- Jeśli chodzi o turystykę widać już spadek o około 10-15 proc. W przypadku żywności spadki są na razie niewielkie - dodał.
- Prognozy NBP i ekonomistów mówią, że inflacja zostanie z nami dłużej, prawdopodobnie do końca roku. W lipcu inflacja wyhamowała głównie przez ceny paliw, ponieważ cena ropy na rynkach światowych zaczęła spadać.
- W trzecim kwartale, który już trwa, inflacja powinna się ustabilizować na tym poziomie, który widzimy obecnie. W czwartym kwartale inflacja może zacząć lekko spadać - ocenił.
"To nie jest walka z inflacją"
Według niego są dwa czynniki, które będą decydować o wysokości inflacji. Przede wszystkim są to ceny surowców, głównie gazu oraz wakacje kredytowe.
- Wczoraj weszła w życie ustawa w tej sprawie i można już składać wnioski. Sądzi się, że skorzysta z nich około 80 proc. kredytobiorców, czyli około dwa miliony osób. Zatem w kieszeniach kredytobiorców zostanie spora ilość gotówki - powiedział.
ZOBACZ: Wakacje kredytowe weszły w życie. Prof. Konrad Raczkowski: Wszystkim się opłacają
Ekonomista zwrócił również uwagę, że polityka i działania rządu oraz NBP ws. inflacji są przeciwstawne.
- NBP stara się walczyć z inflacją podnosząc stopy procentowe, ograniczając tym samym ilość podaży pieniądza. Z ostatnich danych NBP wynika, że dzięki podnoszeniu stóp, ilość gotówki, którą posiadają konsumenci spadła po raz pierwszy od 10 lat - podkreślił.
Natomiast to, co robi rząd, czyli dosypywanie pieniędzy, to absolutnie nie jest walka z inflacją. To jest tylko i wyłącznie walka z negatywnymi skutkami inflacji - stwierdził.
WIDEO: Ekonomista Rafał Mundry o inflacji
"Inflacja zostanie z nami na dłużej"
- Działania rządu będą powodować, że ta inflacja będzie z nami dłużej i na wyższym poziomie - dodał. - Dostrzega to również prezes NBP, który w piśmie wysłanym do Sejmu z opinią ws. wakacji kredytowych poinformował wprost, że ryzyko dawania wakacji kredytowych wszystkim kredytobiorcom, bez żadnego kryterium, wiąże się z ryzykiem, że ta inflacja będzie z nami na dłużej i będzie ją bardzo trudno zbić - przypomniał.
- Z drugiej strony, gdyby nie tarcze antyinflacyjne, obecnie inflacja byłaby jeszcze wyższa, ale być może uporalibyśmy się z nią szybciej - dodał.
ZOBACZ: "Afera Dekady". Donald Tusk: W PiS są osoby, które zdążyły zabezpieczyć się przed inflacją
- Jedynym narzędziem, które ze strony rządowej jest dla mnie antyinflacyjne jest wprowadzenie nowego typu obligacji skarbowych, czyli podwyższenie ich oprocentowania - przyznał.
- Do tej pory to oprocentowanie było zdecydowanie niższe, niekonkurencyjne. W chwili obecnej są jednymi z wyżej oprocentowanych na rynku. Z danym MF wynika, że w pierwszym miesiącu ich funkcjonowania z rynku zostało ściągnięte 14 mld złotych. Tylko, że te pieniądze prawdopodobnie zostaną bardzo szybko wydane np. na czternastą emeryturę, więc te pieniądze wrócą na rynek - powiedział.
- Dlatego część ekonomistów, jest za tym, aby to NBP emitował tego typu obligacje, bo wtedy te pieniądze zostaną zamrożone i nie wrócą na rynek - podkreślił.
Czytaj więcej