Tatry. Mięguszowieckie Szczyty. Znajomi zostawili kobietę samą w górach. Musiało interweniować TOPR
W ubiegłą sobotę późnym popołudniem TOPR musiał ewakuować z Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego turystkę, która została pozostawiona przez swoich znajomych pod wierzchołkiem i nie była w stanie samodzielnie zejść do Morskiego Oka. W tym samym czasie nad Tatrami przetaczały się burze. Udała się dopiero druga próba zabrania kobiety na pokład śmigłowca.
Historia ostatecznie skończyła się dobrze, ponieważ kobiecie nic się nie stało - relacjonowała reporterka Polsat News Natalia Knapik.
Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2438 m n.p.m.) to jedna z najtrudniejszych gór w polskich Tatrach. To właśnie tam dwóch znajomych porzuciło swoją koleżankę. Ok. godz. 18 na szczycie dopadła ich burza.
ZOBACZ: Tatry: Zabrali niemowlę w góry. Wychłodzone dziecko trafiło do szpitala
Ze względu na trudne warunki kobieta nie była w stanie sama zejść bezpiecznie do Morskiego Oka. Ratownicy TOPR podjęli próbę jej ewakuacji śmigłowcem, jednak burza na to nie pozwalała. Ostatecznie, po rozpogodzeniu, udało się dotrzeć do turystki.
WIDEO: Znajomi porzucili turystkę w Tatrach. Musiało interweniować TOPR
Sytuacja daje do myślenia
TOPR twierdzi, że pozostawianie znajomych na górskich szlakach zdarza się coraz częściej. Jak zauważa reporterka Polsat News, grupa, która razem idzie w góry, powinna także razem wracać. W tym przypadku kluczowa była późna godzina. Ratownicy apelują, aby wychodzić możliwie jak najwcześniej i dostosowywać szlaki do swoich możliwości.
Czytaj więcej