Wojna w Ukrainie. Podkijowskie zoo wraca do życia. "Wszystko robimy własnymi siłami"
- Wskutek ostrzałów zginęły setki naszych zwierząt - mówi dyrektor zoo w Jasnohorodce. Ogród znajdował się w strefie ostrzału podczas pierwszej fazy inwazji Rosjan. Obecnie jest odbudowywany rękami pracowników. Wstęp do ogrodu zoologicznego jest w czasie wojny bezpłatny.
- Ogród zoologiczny znajdował się w marcu w tzw. szarej strefie pomiędzy rosyjskimi najeźdźcami i ukraińskimi obrońcami. Wskutek ostrzałów zginęły setki naszych zwierząt, wiele innych uciekło i znalazło schronienie w pobliskich lasach lub na prywatnych podwórkach tych, którzy w okolicy zostali - mówi Ołeksandr Maszczenko, dyrektor położonego w podkijowskiej Jasnohorodce zoo.
Na terenie ogrodu można obecnie oglądać m.in. strusie, muflony, krowy szkockie, bawoły, lamy, kozły, sarny, wielbłądy, szopy i jeżozwierza. Wszystkie mieszkające w nim wcześniej alpaki zginęły w bombardowaniach.
- 6 marca przyjechał odział obrony terytorialnej. Powiedziano nam, że mamy dwie godziny na opuszczenie zoo. Nie mieliśmy czasu, żeby wywieźć zwierzęta - wspomina dyrektor ośrodka.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosjanie ostrzelali zoo w obwodzie charkowskim
Maszczenko dodaje, że w czasie nieobecności pracowników zwierzęta były dokarmiane przez pozostających w okolicy mieszkańców. - Rosjanie bombardowali ogród celowo. Ich drony latały nad tym terenem, więc doskonale widzieli, co się tu znajduje - tłumaczy mężczyzna, pokazując zbombardowany hangar, w którym trzymano siano i paszę dla zwierząt.
W trakcie toczonych w obwodzie kijowskim walk zginęły setki zwierząt, a wiele uciekło w poszukiwaniu schronienia w pobliskich lasach i na prywatnych posiadłościach osób, które zostały.
Gdy pracownicy wrócili do zoo w kwietniu, jego teren usiany był ciałami ich podopiecznych. - Zabito ponad 160 strusi i około 80 zwierząt parzystokopytnych - mówi dyrektor ogrodu.
Dyrektor: Do ZOO trafił kozioł nazwany na cześć tureckiego drona Bayraktarem
- Z zoo uciekło szczególnie wiele strusi. Ludzie przygarniali je, opiekowali się nimi, a później - gdy okolicę wyzwolono - dzwonili do nas - wyjaśnia Maszczenko. - Uciekło też wiele saren. Walki przeżyły w lasach. Część z nich wróciła sama, część znaleźliśmy w pobliżu Buczy - dodaje. - Większość zwierząt udało nam się znaleźć w ciągu dwóch tygodni - podsumowuje.
- W kwietniu, gdy mogliśmy wrócić, na wszelki wypadek zaczęliśmy ewakuować zwierzęta do bezpieczniejszych miejsc w innych częściach Ukrainy. Teraz wszystkie są już tutaj, w swoim domu - mówi Maszczenko. Kilka tygodniu po wyzwoleniu obwodu kijowskiego do Jasnohorodki zaczęto przywozić zwierzęta z innych rejonów Ukrainy. Do zoo trafił m.in. pochodzący z Czarnobyla kozioł nazwany na cześć tureckiego drona Bayraktarem.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Zełenski: Siły ukraińskie wkraczają do okupowanego obwodu chersońskiego
Wskutek bombardowań zniszczono dziesiątki budynków gospodarczych, zagród dla zwierząt, hangar na paszę i siano oraz salę, w której urządzano zabawy i bankiety. Pracownicy ośrodka pracują nad usuwaniem zniszczeń, a wracający do swoich domów cywile coraz liczniej odwiedzają znajdujące się na obrzeżach Jasnohorodki zoo. - Wszystko na razie robimy na własną rękę, chociaż myślę, że po wygranej będziemy mogli liczyć na wsparcie rządu - mówi dyrektor ogrodu.
Wstęp do ogrodu zoologicznego jest w czasie wojny bezpłatny. Kasy - w celu pokrycia kosztów jedzenia dla zwierząt - otwierane są jedynie w weekendy. - W lato potrzeby są trochę mniejsze, bo zagrodach bujnie rośnie trawa, zwierzęta mają co jeść - tłumaczy Maszczenko.
Czytaj więcej