Lubelskie. Rowerzysta zagryziony przez psy. Jednego z nich zastrzelono
48-letni mężczyzna w gminie Jeziorzany (woj. lubelskie) został zagryziony przez dwa psy, prawdopodobnie owczarki belgijskie. Jeden z psów został na miejscu zastrzelony przez funkcjonariuszy. Trwa ustalanie właściciela czworonogów.
Jak poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka, do zdarzenia doszło w sobotę w gminie Jeziorzany (pow. lubartowski).
- Przy drodze gruntowej znaleziono zwłoki 48-latka, który miał ślady po wielu ugryzieniach przez psy. Ze względu na to, że przy ciele mężczyzny były również ślady łap, policjanci z prokuratorem podejrzewali, że doszło do pogryzienia przez psy – powiedziała Kępka.
ZOBACZ: Nastolatka pogryziona przez sforę psów. Jej mama apeluje o wsparcie
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że psy zaatakowały go, gdy jechał na rowerze. Najprawdopodobniej były to owczarki belgijskie.
Decyzja o odstrzeleniu psów
Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze znaleźli agresywne psy na jednej z posesji. - Podjęto próbę ich uśpienia, a potem zadecydowano o ich odstrzale. Jeden został odstrzelony na miejscu, a drugi został na pewno postrzelony, po czym uciekł - dodała.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Trwa ustalanie właściciela psów.
Sekcja zwłok 48-latka zaplanowana jest na środę. Przeprowadzona ma zostać również sekcja zwłok zastrzelonego psa.
Jak ustalili dziennikarze "Wspólnoty Lubartowskiej" zmarły mężczyzna pochodził z położonej po sąsiedzku gminy Baranów. Miał jechać rowerem do rodziny, żeby pomóc przy pracach polowych. Jego ciało znalazł przypadkowy mężczyzna.
WIDEO: Śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Trwa ustalanie właściciela psów
Weterynarz: Nie podejrzewam, żeby to były wściekłe psy
Powiatowy Lekarz Weterynarii w Lubartowie lek. wet. Konradem Saweczko, przekazał, że nie był obecny w sobotę na miejscu tragedii, bo – jak wyjaśnił - w przypadku śmierci – sprawą zajmuje się zawsze policja i prokuratura.
- Ta sprawa jest jakby poza weterynarią, ponieważ tutaj doszło do ewidentnego przestępstwa - ktoś nie upilnował tych psów, nie trzymał ich na uwięzi. Dlatego policja nas nie zawiadamiała o tej sytuacji – wyjaśnił weterynarz, dodając, że o tragedii dowiedział się z mediów.
Jak zaznaczył, powiatowe inspektoraty weterynarii pobierają materiał do badań od psa czy lisa, w przypadku, kiedy człowiek został pogryziony, ale nie doszło do śmierci. - Na terenie powiatu lubartowskiego od kilkunastu lat nie ma wścieklizny. Nie podejrzewam, żeby to były wściekłe psy, tylko po prostu agresywne – ocenił.
ZOBACZ: Pińczów: Psy zagryzły 29 owiec. Właściciel usłyszał zarzuty
Zapytany o stopień trudności w trwających poszukiwaniach właściciela tych psów, stwierdził, że owczarki belgijskie są bardzo charakterystyczne. - Takich psów nie ma dużo. Ludzie raczej wiedzą, kto takie psy mógłby mieć. Od wyjaśniania szczegółów sprawy jest policja – podkreślił Konrad Saweczko.
Dodał, że zdarza się, iż nawet rasy psów łagodnych - z różnych powodów - mogą nagle stać się agresywne. - Taka jest natura zwierząt, to częste przypadki. A jeśli są we dwójkę, to robią się odważniejsze – uzupełnił weterynarz.
Powiedział też, że nie przypomina sobie, aby w rejonie lubartowskim doszło do śmierci z powodu zaatakowania przez psy. - Pogryzień jest dużo, szczególnie przez psy, które nie mają właściciela lub się wałęsają, chodzą w grupach, a na wsiach to jest powszechna rzecz. Robimy dziesiątki obserwacji psów po pogryzieniach ludzi – wyjaśnił.
Starosta lubartowska Ewa Zybała – jak powiedziała – o tragedii dowiedziała się z doniesień internetowych, będąc na urlopie. - To bardzo przykra sytuacja. Nigdy nie słyszałam o tym, żeby psy zagryzły człowieka na terenie naszego powiatu, a mieszkam tu od 22 lat – zaznaczyła Zybała.
Czytaj więcej