Śmiertelny wypadek w Kobyłce. Prokuratura: To warszawski policjant prowadził auto
Z ustaleń śledczych wynika, że to warszawski policjant prowadził auto w czasie wypadku, do którego doszło w czwartek w Kobyłce - poinformował polsatnews.pl prok. Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Policjant i pasażer usłyszeli już zarzuty.
W nocy ze środy na czwartek w Kobyłce doszło do tragicznego wypadku. Kabriolet uderzył w słup, na miejscu zginęły dwie osoby. Kierowca i pasażer uciekli z miejsca zdarzenia.
Policjant i pasażer z zarzutami
Kierowcą okazał się jeden z warszawskich policjantów. Jak ustalili śledczy to on prowadził auto w momencie wypadku. - Policjant usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Pasażer z kolei usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy - poinformował prok. Krynke.
Policjantowi grozi za zarzucone czyny do 12 lat pozbawienia wolności, a pasażerowi do trzech lat.
Prokuratura przygotowuje wnioski o tymczasowy areszt dla obu mężczyzn.
Jako pierwszy o nowych ustaleniach służb poinformował RMF FM.
Nadkom. Marczak: W takich sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji
W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji. Mówimy zarówno o krokach dyscyplinarnych, czyli niezwłocznym zwolnieniu ze służby oraz pociągnięciu do odpowiedzialności karną. To już są zadania sądów i prokuratury - mówił w czwartek nadkom. Marczak dla Polsat News.
- Policjant był poza służbą. Bez względu na to jaką rolę pełnił w tym zdarzeniu, czy był kierowcą czy pasażerem pojazdu, z naszej strony kroki będą zdecydowane - dodał.
ZOBACZ: Wypadek w Kobyłce. Kabriolet uderzył w słup. Nie żyją dwie osoby
Wypadek w Kobyłce. Dwie osoby zginęły
Do wypadku doszło po północy w czwartek w Kobyłce na ulicy Ręczajskiej. Kierowca kabrioletu najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w krawężnik, a następnie w słup. Autem podróżowały cztery osoby.
- Auto jechało ulicą Ręczajską, w stronę przejazdu kolejowego i z niewiadomych przyczyn zjechało na chodnik - mówił na antenie Polsat News asp. Jan Sobków z wołomińskiej straży pożarnej. Dwie osoby oddaliły się z miejsca zdarzenia przed przybyciem służb.
- Dwie osoby leżały poza pojazdem (...) Prowadzona była resuscytacja. Po kilkunastu minutach ratownicy medyczni odstąpili od czynności. Lekarz przybyły na miejsce stwierdził zgon obu osób - przekazał.
Jak dodał były to osoby w wieku do 30 lat.
Czytaj więcej