Lubelskie: Szedł na dyskotekę, wpadł do bagna
54-letni mężczyzna ugrzązł na podmokłym terenie, idąc na dyskotekę w okolicach Włodawy (woj. lubelskie). Kiedy zaczął pogrążać się w bagnie, zadzwonił po pomoc na policję. Kierowane przez niego światło latarki doprowadziło funkcjonariuszy do miejsca, w którym się znajdował. Przy wyciąganiu go asystowali też strażacy.
W sobotę w nocy po godzinie 1 dyżurny włodawskiej komendy odebrał telefon od 54-letniego mężczyzny. Poinformował on, że znajduje się na podmokłym, bagnistym terenie i nie może dalej iść, a jego telefon zaraz się rozładuje. Dodał, że przebywa w rejonie ujścia do Jeziora Glinki, lokalnej rzeki.
ZOBACZ: Rowerzysta po alkoholu chciał skrócić drogę przez bagno. Utknął w błocie po pachy
Mundurowi z patroli, które ruszyły do poszukiwań, w pewnym momencie zauważyli znaki świetlne wysyłane latarką z telefonu. To doprowadziło ich do zaginionego.
Z uwagi na ukształtowanie terenu w działaniach pomagali strażacy z Włodawy, którzy wyciągnęli przemoczonego mężczyznę z bagna.
Wędkarz usłyszał odgłosy z dyskoteki
Mieszkaniec województwa mazowieckiego powiedział, że jest wędkarzem i przyjechał na pole biwakowe przy Jeziorze Glinki. Kiedy obudził się w nocy, usłyszał odgłosy z dyskoteki. Myśląc, że lokal znajduje się w niewielkiej odległości, poszedł w jego kierunku, nie mówiąc o tym nikomu.
ZOBACZ: Włodawa. Troje imigrantów utknęło na bagnach. Trafili do szpitala
W tym przypadku akcja zakończyła się powodzeniem. - 54-latek nie potrzebował pomocy medycznej - przekazała starszy aspirant Kinga Zamojska-Prystupa.
Policja apeluje, by zawsze informować osoby, z którymi przyjeżdża się na wypoczynek, gdzie się udajemy i zabierać ze sobą naładowany telefon komórkowy. - Takie działanie może nam pomóc w powrocie do bliskich - mówiła.
Czytaj więcej