Lubelskie. Kradł maliny. Tłumaczył, że jechał po paliwo
59-letni mężczyzna został złapany na gorącym uczynku, kiedy próbował ukraść maliny z jednej z plantacji w powiecie kraśnickim. Policjantom tłumaczył, że nie wie jak do tego doszło, bo jechał po paliwo. Funkcjonariusze znaleźli w jego samochodzie kilkadziesiąt łubianek na owoce.
W czwartek w nocy, ok. godz. 23, właściciel plantacji malin w Moniakach (woj. lubelskie) prowadził prace polowe, kiedy spostrzegł niespodziewanego gościa. Między rzędami roślin zauważył mężczyznę i samochód.
ZOBACZ: Chorwacja. Policjant z Polski uratował 20-letnią turystkę przed gwałtem
41-letni rolnik ruszył w jego stronę, ale intruz wsiadł do auta marki Honda i zaczął uciekać. Właściciel nie dał za wygraną, dogonił go, ciągnikiem zajechał mu drogę i wezwał policję. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, okazało się, że w hondzie znajduje się kilkadziesiąt łubianek. Złodziej zdążył napełnić tylko jedną z nich i "wpadł" na gorącym uczynku. Zdenerwowany wysiadł ze swojego pojazdu, rozsypał maliny i zaczął je deptać.
"Sam nie wiem, jak do tego doszło"
59-letni mężczyzna tłumaczył policjantom, że jechał po paliwo. Nie potrafił wyjaśnić, jak to się stało, że jadąc zatankować benzynę znalazł się na plantacji z kilkudziesięcioma łubiankami i zaczął zrywać maliny. Powiedział, że "sam nie wie, jak do tego doszło".
Ostatecznie przyznał się do usiłowania kradzieży. Dobrowolnie poddał się karze i obowiązkowi naprawienia szkody.
Lubelska policja zauważa, że powiat kraśnicki, gdzie leżą Moniaki, słynie z plantacji malin, a słodkie owoce stanowią pokusę dla wielu złodziei. Funkcjonariusze odnotowali w tym sezonie już kilka podobnych kradzieży.
Czytaj więcej