Fogiel: Jeżeli Tusk mówi o czterech dniach pracy w tygodniu, to PO może kazać pracować w soboty
Należy wyciągać wnioski z przeszłości. Jeżeli Tusk mówi o czterech dniach pracy w tygodniu, to trzeba się obawiać, że gdy przejmie władzę, każe pracować w soboty - mówił w "Śniadaniu Rymanowskiego" Radosław Fogiel z PiS. Europoseł Robert Biedroń zapowiedział, że Nowa Lewica sprawdzi zapowiedź lidera PO: - Złożymy w Sejmie zapowiadany przez nas projekt ws. czterodniowego tygodnia pracy.
Szef PO Donald Tusk podczas sobotniego spotkania z młodymi w Szczecinie zapowiedział m.in., że PO do wyborów będzie miała przygotowany precyzyjny projekt pilotażu na czterodniowy tydzień pracy. Na propozycję Tuska odpowiedział w sobotę Adrian Zandberg z Partii Razem podkreślając, że "to miłe, że program partii Razem zyskuje popularność". Zandberg zasugerował głosowanie na ludzi, którzy ten program pisali, a nie zwalczali.
"Zacząłbym się martwić, że każą pracować w soboty"
Rzecznik PiS Radosław Fogiel powiedział w niedzielę, że "jeżeli Donald Tusk mówi o pracy przez cztery dni w tygodniu, to należy zacząć się martwić, że Platforma po wygranych wyborach przywróci obowiązkowe pracujące soboty".
- Przecież tak było zawsze: kiedy Donald Tusk mówił, że "wyrzuci z rządu każdego, kto będzie podnosić podatki" - to podniósł VAT. Przecież jak mówili, "że nie będą podnosić wieku emerytalnego", to wydłużyli Polakom czas do emerytury. Donald Tusk mówi o dodatkowym dniu wolnym, to bym się naprawdę zaczął poważnie martwić, że każą pracować w soboty - ostrzegł Fogiel w programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News.
Minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera powiedział, że Donald Tusk jest "klasycznym populistą, a jego propozycja była niepoważna".
- Zmniejszenie czasu pracy to podwyższenie kosztów pracy. W czasach kryzysu, w czasach inflacji, składa propozycję idącą dramatycznie w drugą stronę. Jednocześnie Donald Tusk chce zwalczać inflację poprzez to, że będzie więcej pieniędzy, że będą podwyżki, że będzie hojnie rozdawał pieniądze - stwierdził Dera.
"Próba znalezienia dodatkowego elektoratu"
Hanna Gill-Piątek z Polski 2050 powiedziała, że "nie miałaby nic przeciwko temu, żeby taki pilotaż przeprowadzić". Podkreśliła, że Polacy pracują bardzo ciężko, natomiast wskaźniki efektywności od lat są niskie.
- To jest pewnego rodzaju długi proces, by dojść do jakichś innych rozwiązań w organizacji pracy - oceniła. Dodała, że mogą je wypracować "przedsiębiorcy i związki zawodowe - wszyscy którzy w obszarze pracy mają ważny głos".
Wideo: Fogiel: Jeżeli Tusk mówi o czterech dniach pracy w tygodniu, to PO może kazać pracować w soboty
Poseł Konfederacji Artur Dziambor podkreślił natomiast, że czterodniowy tydzień pracy oznacza podwyższenie kosztów funkcjonowania firm o 25 proc. - Chyba, że ludzie pracujący 4 dni zamiast 5 w tygodniu, będą dostawali o 25 proc. mniejsze pensje - wskazał.
Stwierdził, "że w normalnym, wolnościowym świecie to pracownik dogaduje się z pracodawcą, ile godzin i jakiego dnia będzie chciał pracować i zgadza się albo nie zgadza na kontrakt, który podejmuje". Jego zdaniem oferowanie ludziom "trzydniowego weekendu" jest próbą wynalezienia dodatkowego elektoratu przez Donalda Tuska.
"Oferta do pracodawców w tym zakresie nie wydaje mi się najszczęśliwsza"
Europoseł Robert Biedroń powiedział, że Lewica sprawdzi wiarygodność propozycji Donalda Tuska. - Sprawdzimy Donalda Tuska i wszystkich posłów Platformy Obywatelskiej, składając zapowiedziany przez nas projekt ws. czterodniowego tygodnia pracy. Okaże się czy parlamentarzyści PO, a także z innych ugrupowań nas poprą - dodał polityk Nowej Lewicy.
Zauważył, że największym pracodawcą w Polsce jest pracodawca publiczny. - Jeżeli państwo wprowadziłoby takie regulacje, to jestem sobie w stanie wyobrazić, że wiele urzędów, wiele szkół byłoby w stanie sprawnie i z pożytkiem gospodarczym, ale także dla pracowników zmienić tryb - dodał.
ZOBACZ: Radosław Fogiel odpowiedział Donaldowi Tuskowi ws. 500 plus. Porównał go do pirata
Marek Sawicki z PSL-u spytał, czy Donald Tusk, ogłaszając propozycję, konsultował ją z pracodawcami. - Mamy sytuację popandemiczną, a także brak Krajowego Programu Odbudowy. Przedsiębiorstwa robią "bokami". Oferta do pracodawców w tym zakresie nie wydaje mi się najszczęśliwsza. To nie administracja będzie układała nam przyszłość na kolejne dziesięciolecia, tylko przedsiębiorcy i inwestycje - podkreślił Sawicki.
Z kolei Poseł KO Piotr Borys wskazał, że postulat o skróceniu czasu pracy w tygodniu pojawił się w rozmowach o oczekiwaniach młodego pokolenia. - Dlatego, że część młodego pokolenia pracowała w pandemii zdalnie i okazało się, że bardzo wiele osób może pracować w ten sposób bardziej efektywnie, niż siedząc w biurach i tracąc czas na rozmowy. Więc potrzebny jest pilotaż. Trzeba przetestować jakiś fragment rynku i zobaczyć czy np. można pracować efektywniej - podsumował Piotr Borys.
Czytaj więcej