Wojna w Ukrainie. Wolontariuszka w rosyjskiej niewoli: Nie pozwalano nam w dzień siadać
W rosyjskiej niewoli nie pozwalano nam w dzień siadać, a w celi 3 na 6 metrów były 22 kobiety - opowiada ukraińska wolontariuszka, medyczka Julia Pajewska "Tajra". W połowie czerwca prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował o jej uwolnieniu z rosyjskiej niewoli.
Wolontariuszka trafiła do niewoli w Mariupolu 16 marca. W poniedziałek ukraiński serwis NV.ua omawia pierwszy wywiad, którego kobieta udzieliła po odzyskaniu wolności - dla ukraińskiej redakcji Deutsche Welle.
"Przez cały ten czas (...) nie miałam niczego. To, co miałam na sobie - jeden komplet bielizny, spodnie, buty i trochę ubrań, to wszystko. Całą resztę mi odebrano. Nie udostępniono mi ani telefonu, ani nie udzielono pomocy medycznej. Później raz pomogła sanitariuszka. (...) Nie będę mówić o torturach i wpływie psychologicznym, choć był straszny, dopóki nie zakończy się śledztwo" - powiedziała "Tajra".
"Stosunek do jeńców jest straszny"
Kobieta przekazała, że pod koniec była przetrzymywana w areszcie śledczym w Doniecku. "Zostało tam bardzo wielu naszych jeńców. Stosunek do nich jest straszny. Mniej więcej karmią, z głodu nie umrzesz. Ale w ostatnim tygodniu nawet nam nie dali mydła. W celi 22 kobiety - cela 3 na 6 metrów, 10 łóżek" - opowiedziała.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosja traci kolejnych dowódców. Pułkownik Paweł Kisliakow pochowany
"Nie pozwalano nam w dzień nawet siadać, musieliśmy stać. A spać można było od 22 do 6 rano. (...) Siedzieć można było tylko na małych ławkach, na których wszystkie kobiety się nie mieściły, maksymalnie może tam usiąść sześć chudych dziewczyn. Trzeba się wymieniać i stale kontrolują, czy nie siedzisz. Jeśli usiądziesz, to karzą cię - na początku krzyczą, a później mogą wejść i coś zrobić" - dodała "Tajra".
Czytaj więcej