Ekspert o suszy: Jesteśmy na granicy klęski żywiołowej
Wysoka inflacja ma swoje odzwierciedlenie w cenach żywności. Jednak na wzrost cen produktów ma wpływ również pogoda, a konkretnie susza. - W tej chwili jesteśmy na granicy klęski żywiołowej - powiedział w Polsat News Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności. Ekspert skomentował również spekulacje dotyczące cen chleba.
- Jeśli chodzi o owoce i warzywa sezonowe, ceny są dzisiaj ok. 30-40 proc. wyższe niż rok temu. Drogie w tym roku są nie tylko czereśnie, ale również maliny, które kosztują w hurcie od 30 do 32 złotych. Rok temu było to 14-16 złotych. Handlowcy określają już maliny jako "towar luksusowy" - powiedział reporter Polsat News Bryan Kasprzyk, który w poniedziałek rano odwiedził giełdę owoców i warzyw w Broniszach.
Do sprawy odniósł się w Polsat News także Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
"Dużą rolę odgrywa sezonowość"
- Sadownicy to też przedsiębiorcy, którzy ponoszą potężne koszty, jeśli chodzi o samo wyprodukowanie chociażby malin czy czereśni. Te koszty drastycznie wzrosły w tym roku. To wszystko musi znaleźć swoje odbicie w cenie - powiedział.
- Dodatkowo wzrosły koszty pracy, koszty transportu. Dużą role odgrywa też sezonowość - dodał. Przypomniał, że jesteśmy jeszcze przed szczytem sezonu, jeśli chodzi o malinę, porzeczkę czy borówkę amerykańską.
- Z tego wynikały chociażby absurdalne ceny czereśni. Ale te ceny będą spadać. Pytanie jak długo będą spadać. Spodziewaliśmy się, że spadki na truskawkach będą trwały trochę dłużej, ale one się dosyć szybko skończyły. W tej chwili cena truskawki idzie znowu do góry - stwierdził.
- Być może będzie jednak tak, że sezon, który zawsze przynosił obniżenie cen żywności, w tym roku tych obniżek nie przyniesie - dodał.
ZOBACZ: Inflacja i rosnące ceny. Ile zapłacimy za zakupy w Polsce i Niemczech?
Ekspert zwrócił również uwagę na trudne warunki pogodowe. - W tej chwili jesteśmy na granicy klęski żywiołowej - powiedział. Przypomniał jednocześnie o problemach z retencją.
- Nadal nie potrafimy zapobiec suszy. W Polsce stopień retencji, czyli to, ile zatrzymujemy wody, która spada nam z nieba, wynosi ok. 3 proc. Dla porównania Hiszpanie mają 11 proc. - poinformował.
- Albo zrobimy porządek z retencją i zatrzymamy tę wodę, albo z roku na rok, wszystko będzie kosztowało nas więcej. Cierpią na tym rolnicy, cierpią konsumenci, cierpi cała gospodarka - powiedział.
Chleb będzie kosztował 30 złotych?
Z suszą mierzy się również południe Europy. Według eksperta to również może się odbić na cenach w Polsce, bo jest to sytuacja podobna do tej z zablokowaniem eksportu zboża z Ukrainy, co spowodowało gwałtowne podwyżki cen zboża w całej Europie.
- Jeśli producenci z południa Europy w wyniku suszy stracą swoje plony, to rynek na to zareaguje i wzrosną ceny również u nas. To jest rynek naczyń połączonych. Jeśli sytuacja na południu Europy, gdzie uprawia się dużo owoców, warzyw, ale i zbóż jest tak krytyczna, to niestety są to kolejnej złe wiadomości dla nas - przestrzegł.
Odniósł się również do prognoz polityków opozycji, którzy straszą, że z powodu niedoborów zbóż chleb wkrótce może kosztować 30 złotych.
- Świat ekonomii, gospodarki, a świat polityki to zupełnie różne światy. Nie ma raczej powodu, żeby chleb mógł kosztować 30 złotych - powiedział. Zaznaczył, że mówimy o podstawowym chlebie.
ZOBACZ: Janusz Filipiak: Mniej zarabiający nie powinni żreć tyle mięsa
- Oczywiście on drożeje cały czas, ale spokojnie za 4-5 złotych jesteśmy go w stanie kupić. Takie sianie paniki przez polityków do niczego dobrego nie prowadzi - dodał.
Ekspert nie chciał prognozować jak będzie wyglądała sytuacja jesienią, ale ostrzegł, że "możemy spodziewać się kolejnych wzrostów cen".
- Jeżeli susza się utrzyma, jeżeli będą zaburzenia w handlu światowym, to jesienią możemy spodziewać się kolejnych wzrostów cen. Póki co jednak jest to trochę wróżenie z fusów, bo nikt nie wie jak obfite będą plony, jaka będzie ich jakość, jakie będzie zapotrzebowanie na rynkach eksportowych, czy chociażby jaka będzie wartość euro, która często decyduje o cenach produktów, które importujemy - podkreślił.
Zwrócił uwagę również na ceny węgla i występujące z nim problemy, które mogą z kolei odbić się na wzroście cen upraw szklarniowych, co może doprowadzić nawet do tego, że będą one nieopłacalne.
Czytaj więcej