Łódzkie. Beczki z toksycznymi substancjami "eksplodowały". Ludzie boją się o swoje zdrowie
Na składowisku toksycznych odpadów w miejscowości Rogowiec (woj. łódzkie) w pobliżu Elektrowni Bełchatów "eksplodowały" beczki z chemikaliami. Strażacy potwierdzają, że doszło do wycieku, choć skala problemu nie jest na ten moment znana. Pracownicy okolicznych firm skarżyli się na trudności z oddychaniem i pieczenie oczu. Sprawę składowiska od 2020 roku bada prokuratura.
30 czerwca pracownicy firmy zlokalizowanej w pobliżu składowiska odpadów zaalarmowali strażaków. Twierdzili, że z chemikaliami działo się coś niepokojącego. W mediach społecznościowych możemy przeczytać, że odczuwali oni dyskomfort w oddychaniu oraz pieczenie oczu. W powietrzu była też wyczuwalna woń chemikaliów.
Z relacji personelu wynika, że najprawdopodobniej pod wpływem wysokich temperatur niektóre z beczek na składowisku eksplodowały i spadły z górnych rzędów, a zawarte w nich ciecze wylały się.
Na miejscu działał oddział chemiczny
Po zgłoszeniu na miejscu pojawiło się około 30 strażaków oraz specjalny zespół chemików. Teren został zabezpieczony, a ratownicy zebrali próbki chemikaliów.
ZOBACZ: Gwałtowne burze nad Polską. Ponad 3,5 tys. interwencji strażaków
- Chcieliśmy rozpoznać, co to za substancje. Nie udało się tego jednoznacznie ocenić. Są to substancje smoliste z rozcieńczalnikami - mówił w rozmowie z portalem ddbelchatow.pl Michał Wieczorek, rzecznik prasowy straży pożarnej w Bełchatowie.
Zespół chemiczny zbadał też, czy nie doszło do skażenia powietrza. Jak mówił Wieczorek, "mierniki nie wykazały niebezpiecznych substancji w powietrzu. Na szczęście w miejscach, gdzie doszło do wycieku, teren jest wybetonowany". Rzecznik dodał, że w kolejnych dniach inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska mają badać skażenie gleby i podjąć ewentualne działania.
Michał Wieczorek zaznaczył jednocześnie, że ze względu na ogromne rozmiary składowiska trudno w tym momencie oszacować, do ilu dokładnie wycieków doszło. W trakcie prac na miejscu udało się zlokalizować osiem takich sytuacji - podają lokalne media.
Ludzie boją się o swoje zdrowie
Zaznajomiony ze sprawą radny powiatu bełchatowskiego Włodzimierz Kula w rozmowie z polsatnews.pl podkreślił, że okoliczni mieszkańcy martwią się, że chemikalia mogą zaszkodzić zdrowiu ich i ich rodzin.
ZOBACZ: Francja. Ciało zamurowane w ścianie kawiarni w Nicei
- Powiedzieć, że ci ludzie obawiają się o swoje zdrowie to najłagodniejsze określenie. W pobliżu nie ma co prawda wielu budynków, jednak okoliczni mieszkańcy niemal codziennie odczuwają dyskomfort, zwłaszcza podczas wysokich temperatur czy ulewnych deszczy, kiedy woda wpłukuje im ten cały "syf" na podwórka - stwierdził. - Ci ludzie w przyszłości mogą to przypłacić poważnych schorzeniami - dodał.
Radny dodał, że od lat ostrzegał, że "jest to taka bomba, który musi w końcu wybuchnąć". Zaznaczył też, że składowisko znajduje się w odległości niecałego kilometra od największej elektrowni w Polsce, co rodzi kolejne zagrożenia - zwłaszcza w przypadku pożaru.
Sprawę składowiska bada prokuratura
Sprawę toksycznego składowiska od 2020 roku bada prokuratura. Wówczas pracownicy pobliskiej spółki poinformowali WIOŚ o ogromnych ilościach beczek znajdujących się na jednej z działek w Rogowcu. Inspektorzy przeprowadzili kontrolę, która już wtedy wykazała nieprawidłowości - w tym nieszczelność pojemników czy brak monitoringu.
ZOBACZ: Mszana Dolna. Makabryczne odkrycie w bloku. Rozkładające się ciało 88-latka i nieprzytomna kobieta
Podmiot odpowiedzialny za składowanie odpadów deklarował wówczas, że chemikalia zostaną stamtąd usunięte. W rzeczywistości, po niemal dwóch latach ilość beczek z toksycznymi płynami wzrosła 4-krotnie - z około 12 tys. szacowanych w 2020 do około 50 tys. obecnie.
Czytaj więcej