Borys Budka: Komuna byłaby dumna z tego, co dzieje się w państwowych spółkach
- Zmierzamy do zwarcia dwóch obozów: jednego ze wschodnim, putinowskim podejściem do gospodarki, które prezentuje PiS oraz drugim, proeuropejskim - mówił w piątkowym "Gościu Wydarzeń" Borys Budka, szef klubu parlamentarnego PO. Sugerował, że trzeba "odpartyjnić gospodarkę" i wyliczył problemy, jakie - w jego ocenie - występują w państwowych spółkach. - Powodują wzrost cen i kosztów - ocenił.
Główny Urząd Statystyczny oszacował, że w czerwcu inflacja w Polsce sięgnęła 15,6 proc. Prowadzący "Gościa Wydarzeń" Piotr Witwicki zapytał Borysa Budkę, dlaczego - mimo wzrostu cen - sondażowe wyniki Platformy Obywatelskiej nie rosną.
- Sondaże to jedno, liczy się tendencja. Pokazujemy, że jeśli rządziliby ludzie odpowiedzialni to nie byłoby takich problemów gospodarczych - odpowiedział.
Pomysły PO na inflację. Budka o "obligacjach drożyźnianych" i obniżeniu rat
Jak uściślił Budka, "pieniądze z KPO od roku pracowałyby dla gospodarki". - W porę wdrożylibyśmy procedury, które spowodowałyby zahamowanie (spadku wartości - red.) pieniądza. Inflacja byłaby dużo mniejsza, gdybyśmy rządzili. Znamy się na gospodarce - zapewniał.
ZOBACZ: "Polska musi wywiązać się ze zobowiązań". Szefowa KE o pieniądzach z KPO
Przypominał, że Polska w 2008 i 2009 roku - czyli w czasach rządów koalicji PO-PSL była "jedyną w Unii Europejskiej mającą wzrost PKB". - W Hiszpanii czy Portugalii szalało bezrobocie i były cięcia, Polska przeszła przez kryzys suchą stopą - uznał.
Zapytany, co PO zrobiłaby dziś z inflacją, gdyby przejęła władzę, odparł, że partia zaproponowała "pakiet antyinflacyjny" i wprowadzenie obligacji drożyźnianych, oprocentowanych o 1 pkt proc. wyżej niż poziom wzrostu cen. - Pomoglibyśmy kredytobiorcom, sprowadzając wysokość rat do poziomu z grudnia 2021 roku - precyzował.
Jego zdaniem "rekordowe zyski banków powodują, że są tacy, co zacierają ręce". - W tym zakresie premier sprzyja bardziej bankom niż obywatelom (...). Zadbał o siebie, nie słuchał Adama Glapińskiego i Jacka Sasina; nie wierzył, że nie będzie inflacji i słusznie zainwestował w obligacje. Nie podpowiedział tego Polakom - stwierdził.
"PiS reprezentuje putinowskie podejście do gospodarki"
W ocenie Budki "mimo niemal 16-proc. inflacji rząd nie chce pomóc" zatrudnionym w "budżetówce". - Jakie propozycje podwyżek zostały zaproponowane chociażby nauczycielom? Kilkuprocentowe - powiedział w Polsat News.
Jak dodał, w naszym kraju "dążymy do zwarcia dwóch obozów". - Jeden z nich jest obozem oligarchów, to wschodnie, putinowskie podejście do gospodarki, które reprezentuje PiS - mówił.
ZOBACZ: Rau komentuje wypowiedź ukraińskiego ambasadora w Berlinie. "Kłamstwa i nieporozumienia"
Dodał, że druga grupa polityczna cechuje się "podejściem proeuropejskim", "szacunkiem do własności prywatnej" i "państwem potrzebnym tylko w strategicznych obszarach".
- Nie dopuścilibyśmy do tego, by repolonizować banki, jednocześnie nie pomagając ludziom z kredytami - twierdził Budka.
WIDEO: Borys Budka w programie "Gość Wydarzeń"
Budka o Orlenie: Jest źle zarządzany, wyciąga pieniądze od kierowców
Szef klubu PO powiedział też, że jego ugrupowanie jeszcze za swoich rządów zaprezentowało system "jednolitej daniny". Zaproponował też "odpartyjnienie gospodarki".
- Dziś z tego, co dzieje się w spółkach Skarbu Państwa, komuna byłaby dumna. To powoduje wzrost cen, kosztów oraz "nadzatrudnienie" - wymieniał.
ZOBACZ: "Zacznijcie gasić inflacyjny pożar". Szymon Hołownia apeluje do rządzących
Opozycyjny polityk komentował też sytuację wokół PKN Orlen, na czele którego stoi Daniel Obajtek. - Największa spółka paliwowa podnosi marżę na paliwa o kilkaset procent. Nie zapomnę, jak prezes Kaczyński biegał z kanistrem po Sejmie, gdy paliwo było za 5 zł. Teraz kosztuje 8 zł, a oni rozkładają ręce - porównał.
Według niego "można źle zarządzać" (Orlenem), a jednocześnie wyciągać pieniądze od polskich kierowców". - Nie trzeba być orłem biznesu, by robić to jako monopolista. Jednocześnie koncern wydał miliony złotych na zakup Polska Press, by uprawiać propagandę - powiedział Borys Budka.
Budka: Papier nie ochroni Polski przed napaścią
Komentował też wyniki szczytu NATO w Madrycie i słowa Donalda Tuska, który negatywnie ocenił efekty spotkania dla Polski i stwierdził, że działania przedstawicieli naszego kraju były "mało ambitne".
- Niestety wbrew zapowiedziom z nadzwyczajnego szczytu w Brukseli, który odbył się zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, nie ma dodatkowych żołnierzy w Polsce, a to jest najbardziej potrzebne - podkreślił.
ZOBACZ: Stopnie alarmowe BRAVO i CHARLIE-CRP przedłużone do końca lipca
Jego zdaniem stacjonowanie "chociażby 30 tys. żołnierzy w Polsce byłoby rzeczywiście gwarantem bezpieczeństwa lub pokazaniem Rosji, że Amerykanie traktują to bardzo poważnie".
- Papier zniesie wszystko; politycy mogą powiedzieć wszystko. My jednak rozmawiajmy, jak zabezpieczyć Polskę przed ewentualnym atakiem albo prowokacją. Papier nie obroni Polski przed napaścią - zaznaczył wiceszef PO.
Poprzednie odcinki programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej