Marek Belka: Nie popełniłbym takich błędów jak Glapiński
- Inflacja w Polsce zerwała się z łańcucha - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News Marek Belka. Były premier i były prezes NBP stwierdził również, że obecny poziom inflacji w naszym kraju na pewno nie jest jeszcze najwyższy. - Te obecne 14 proc. to nie jest ostatnie słowo - przekazał. Według niego rękę do tak wysokiej inflacji przyłożyli zarówno prezes NBP jak i rządący.
W środę Adam Glapiński złożył przed Sejmem przysięgę w związku z objęciem funkcji prezesa NBP na drugą kadencję.
Zaprzysiężenie Glapińskiego odbyło się w akompaniamencie protestów opozycji, która pojawiła się w Sejmie z transparentami nawiązującymi do inflacji, a co za tym idzie szalejących cen i rosnących rat kredytów.
Rządzący przypominają natomiast, że wysoka inflacja to nie tylko polski problem, a z wysokimi cenami walczy wiele krajów na cąłym świecie.
"Zazdroszczę Glapińskiemu i współczuję"
Sytyację skomentował w Polsat News były prezes NBP Marek Belka. - Trochę zazdroszczę panu Glapińskiemu, bo to świetna robota dla ekonomisty. Trochę mu też jednak współczuję, bo pełni tę funkcję w trudnym okresie - powiedział.
Jak dodał, on sam, który był prezesem NBP przez jedną kadencję, "lepiej poprowadziłby drugą kadencje od obecnego prezesa NBP". - Nie popelniłbym takich błędów jak Glapiński - stwierdził. Według niego, "komunikacyjnie prezes Glapiński popełnił bardzo dużo błędów".
ZOBACZ: Adam Glapiński ponownie zaprzysiężony na prezesa NBP. Protesty opozycji
- Glapiński nie powinien zapewniać, że prawie zerowe stawki stóp procentowych będą trwały i trwały. Jeszcze kilka miesięcy przed falą podwyżek stóp procentowych prezes NBP, przewidywał, że możemy mieć nawet deflację, podczas gdy wszyscy inni zdawali już sobie sprawę, że presja inflacyjna się nasila - powiedział.
Przypomniał, że "czasami kilka słów wypowiedzianych przez prezesa NBP może mieć duże znaczenie dla gospodarki". - Na tym dzisiaj polega polityka pieniężna Banków Centralnych - dodał.
- Z jednej strony jest twardy instrument w postaci zmian poziomu stóp procentowych, a z drugiej jest "soft power" w postaci wzmacniania przekonania w społeczeństwie, że inflacja jest pod kontrolą. Jeżeli ludzie wierzą, że inflacja jest pod kontrolą, to się odpowiednio zachowują. Dzisiaj tak już niestety nie jest, bo inflacja zerwała się z łańcucha - stwierdził.
"To nie jest ostatnie słowo"
Belka nie chciał jednak przewidywać do jakiego poziomu może dojść inflacja w Polsce. - Na pewno jednak te 14 procent, to nie jest ostatnie słowo - ocenił.
- Gdyby rząd wspierał NBP w polityce antyinflacyjnej, czyli nie zwiększał wydatków i nie zmniejszał podatków to prawdopodobnie jeszcze przed końcem tego roku moglibyśmy mieć szczyt inflacyjny za sobą - dodał.
- Natomiast jeśli będziemy gasić pożar inflacyjny beznyną, tak jak ma to w tej chwili miejsce w Polsce, to nawet jak ceny ropy i gazy wyhamują, to u nas inflacja dalej będzie galopować - powiedział.
ZOBACZ: Ceny paliw w Polsce. Dr Jakub Bogucki: Wakacje będą upływać pod znakiem 8 zł na pylonach
- Polityka pieniężna powinna być skoordynowana z polityką budżetową państwa. Jedna drugiej nie powinna przeczyć - dodał.
Belka zwrócił uwagę, że wprawdzie w innych krajach inflacja jest również rekordowo wysoka, ale w Polsce sytuacja jest inna.
- W strefie euro inflacja jest podwyższona, ale tzw. inflacja bazowa, czyli po wyłączeniu cen energii i żywności, wynosi 3,5 proc., a u nas wynosi już blisko 9 proc., więc to jest ta różnica - stwierdził.
WIDEO: Marek Belka w programie "Gość Wydarzeń"
Skuteczność sankcji na Rosję
Przypomniał również, że inflacja jest znacznie niższa w państwach, które oparły swoją energetykę na energii jądrowej, albo odnawialnych źródłach energii, niż w tych, które stawiały na paliwa kopalne.
Według niego pozytywnie na drożyznę w Polsce wpłynie ewentualne zawieszenie broni na foncie rosyjsko-ukraińskim. - Można się spodziewać, że światowe ceny ropy i gazu zaczną się wtedy stabilizować - ocenił.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Wołodymyr Zełenski: Siódmy pakiet sankcji potrzebny jak najszybciej
Pytany o skuteczność sankcji nakładanych na Rosję, Belka stwierdził, że "nikt chyba nie miał złudzeń, że sankcje spowodują zatrzymanie rosyjskiej machiny wojskowej".
- Nie ulega jednak wątpliwości, że UE zmniejszyła import surowców energetycznych z Rosji do 30-40- proc. tego, co było przed wojną. Natomiast wzrosły ceny, w związku z czym przychody Rosji z eksportu ropy i gazu pozostały na bardzo wysokim poziomie - powiedział.
- Sankcje już mają i będą miały znaczenie dla rosyjskiej gospodarki. Natomiast silny rubel jest wynikiem tego, że Rosja nie importuje w tej chwili prawie niczego, więc bilans handlowy ma dodatni. Ale to nie jest oznaka siły, tylko oznaka słabości i wykrzywienia gospodarki - stwierdził.
Wcześniejsze odcinki programu "Gość Wydarzeń" możesz zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej