Przydacz: Przywódcy Francji, Niemiec i Włoch mogli namawiać Kijów do negocjacji
- Trójka przywódców (Francji, Niemiec i Włoch), która pojechała do Kijowa, to grupa, która mniej lub bardziej opowiadała się za dialogiem z Rosją - powiedział w "Graffiti" wiceszef MSZ Marcin Przydacz. - Istnieje ryzyko, że mogli oni namawiać Kijów do negocjacji - dodał. Przypomniał, że polityka ustępstw wobec Rosji skompromitowała się w 2014 roku, dając Putinowi czas na przygotowanie inwazji.
- Czwarty miesiąc wojny i trzech liderów dużych państw europejskich zdecydowało się w końcu na wizytę w Kijowie. My byliśmy tam już kilkukrotnie, pan prezydent, pan premier i w zasadzie cały polski rząd - powiedział Marcin Przydacz. - To sukces, dobrze, że udało im się w końcu pojechać do Kijowa - dodał.
Status kandydata do UE to otucha dla Ukraińców
Przyznał, że propozycja przyznania statusu kandydata do UE dla Kijowa jest istotnym krokiem.
- My też, jako polska dyplomacja, pracowaliśmy nad tym przez ostatnie długie tygodnie - powiedział i przypomniał, że rozmowy z europejskimi przywódcami prowadzili w tej sprawie polski prezydent i premier.
- Jesteśmy dziś bliżej tej decyzji (o statusie kandydata) niż dalej. To, że mówią to Francuzi, Włosi i Niemcy, to dobra informacja i decyzja. Mam nadzieję, że uda nam się utrzymać pełną jedność i zaoferować Ukrainie status kandydata do UE w najbliższym czasie - powiedział.
ZOBACZ: Ukraina. Olaf Scholz, Emmanuel Macron i Mario Draghi w Kijowie. "Kolejny alarm przeciwlotniczy"
Wyjaśnił, że polskie władze mają nadzieję, iż "tego typu polityczna decyzja zapadnie na najbliższym szczycie UE" pod koniec czerwca.
Według niego samo wdrażanie takiej decyzji może potrwać jeszcze długo.
- Nikt nie mówi o jakimś superszybkiej integracji z UE. Ukraina musi wypełnić wszystkie te zobowiązania, które chociażby Polska musiała wypełnić przed 2004 rokiem. Ważna jest symbolika i dodanie otuchy walczącym w Donbasie i całemu ukraińskiemu narodowi, że Europa zauważa jego trud i jest otwarta na bliższą współpracę z Ukraińcami. Że jest miejsce dla Ukrainy w europejskiej rodzinie - powiedział.
"Trójka przywódców mogła namawiać do negocjacji"
Według niemieckiego dziennika "Die Welt" skończyło się jednak na symbolice, bo propozycja kandydatury do UE "niewiele kosztuje", a "za zamkniętymi drzwiami" przywódcy mieli namawiać ukraińskie władze, by usiadły do negocjacji pokojowych z Kremlem - wspomniał Grzegorz Kępka.
Marcin Przydacz przyznał, że nie dysponuje pełna wiedzą i nie zna bliższych szczegółów rozmów w Kijowie.
- Akurat ta trójka przywódców, która pojechała tam, to jest (jednak) grupa, która mniej lub bardziej opowiadała się za dialogiem z Rosją - przyznał. Istnieje ryzyko, że mogli oni namawiać Kijów do negocjacji.
ZOBACZ: Nord Stream 1 może zostać tymczasowo wyłączony. "Problem z naprawą turbin"
- Taki kompromis był zawarty w 2014 roku. Porozumienia mińskie, których gwarantem były Francja i Niemcy de facto zamrażały ten konflikt i powodowały, że de facto Rosja miała władzę nad częścią terytorium Ukrainy - Krymem i Donbasem - powiedział Przydacz. Podkreślił, że nie przyniosło to stabilizacji, pokoju i zmiany agresywnej polityki rosyjskiej.
- Ten format i ta polityka skompromitowały się, dając tylko czas Władimirowi Putinowi na przygotowanie tych wszystkich czołgów armatohaubic, pocisków i rakiet, skupienie ich w jednym miejscu, zakupienie nowych technologii po to, by jeszcze bardziej intensywnie uderzyć na Ukrainę - zaznaczył.
WIDEO: Wiceszef MSZ Marcin Przydacz w "Graffiti"
Przydacz: Obietnicami ciężko strzela się w Donbasie
Przypomniał, że niektórzy liderzy krajów unijnych mówili wcześniej o "cesji części terytorium Ukrainy na rzecz Rosji". Dodał, że Polska odrzuca myślenie, zgodnie z którym oddanie części obszaru Ukrainy miałoby doprowadzić do osiągnięcia pokoju.
- Ukraina powinna pozyskiwać wsparcie militarne także i od tych dużych gospodarek - zaznaczył. - Cieszą obietnice, ale obietnicami bardzo ciężko strzela się w Donbasie. lepiej strzela się pociskami i rakietami, które faktycznie tam mogłyby dojechać - dodał.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Ołena Zełenska w Hiszpani: Błagam, dajcie nam broń
Dodał, że dwa bardzo silne gospodarczo państwa - Francja i Niemcy - mają "duże problemy logistyczne". Według niego są one w stanie bardzo szybko przerzucić swoje dobra na drugi koniec świata, ale "jakoś ten sprzęt przez ostatnie trzy miesiące na Ukrainę dotrzeć nie może".
- To jest mocno zastanawiające - dodał wiceszef polskiej dyplomacji.
Przydacz docenił wizytę przywódców w zniszczonym przez Rosjan Irpieniu.
Rosja przykręca kurek z gazem Europie
Poruszono też temat Nord Stream I. W czwartek ambasador Rosji przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow przestrzegł, że gazociąg ten może zostać "tymczasowo wyłączony".
- Z całą pewnością jest to próba reakcji, szantażu czy rozmiękczenia jedności europejskiej. Kiedy powstawał gazociąg Nord Stream I, a później II, my jako rząd, a wcześniej opozycja, mówiliśmy twardo, że to są narzędzia, które będą służyć do szantażu państw zachodniej Europy - powiedział Przydacz.
- Nie chodziło tylko o to, że omija to Ukrainę i Polskę - dodał.
- (Ostrzegaliśmy, że) Rosja, mając dominującą pozycję na europejskim rynku gazu, może kiedyś użyć tego instrumentu jako szantażu - powiedział. - Wtedy z zachodniej Europy słyszeliśmy, że szantażować, to Rosja może Polskę, Ukrainę, ale na pewno nie pozwoli sobie na taki krok wobec Europy Zachodniej, która ma zupełnie inną pozycję - przypomniał.
ZOBACZ: Rosja grozi wstrzymaniem Nord Stream 1. Ekspert: Polska może pomóc Niemcom
Przydacz zaznaczył, że "rzeczywistość brutalnie to weryfikuje", gaz z Rosji "mają odcięty Dania i Holandia, przykręcany jest kurek innym państwom".
- Zamiast dywersyfikować dostawy, tak jak umówiliśmy się na poziomie europejskim, szukać innych dróg pozyskiwania gazu, nasi koledzy próbowali uzależniać się jeszcze bardziej od rosyjskiego gazu, bo był pewnie o parę eurocentów tańszy. Dziś są, niestety, dużo bardziej podatni (na taki szantaż) - powiedział Przydacz.
Wiceszef polskiej dyplomacji dodał, że trzeba jak najszybciej odejść od rosyjskiego gazu oraz "przykręcić te kurki całkowicie i znaleźć sobie inne miejsca pozyskiwania gazu w dużo bezpieczniejszych miejscach".
Dotychczasowe wydania programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej