Kryzys polskiej gastronomii. Jacek Czauderna: Ludzi nie stać na obiad w restauracji
- Panująca drożyzna powoduje, że goście restauracji kupują mniej, bo ich nie stać. Wcześniej czteroosobowa rodzina wydawała na obiad 180 zł, teraz to cena 250-300 zł. To sprawia, że coraz więcej lokali będzie się zamykało - mówił na antenie Polsat News Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej.
Branża gastronomiczna przechodzi obecnie poważny kryzys - po zapaści spowodowanej pandemią COVID-19 i lockdownami, właściciele restauracji mierzą się z drożyzną i galopującą inflacją, która - zdaniem prezesa Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej Jacka Czauderny - może doprowadzić nie tylko do zamykania lokali, ale również poważnego kryzysu ekonomicznego.
W rozmowie z Polsat News, Czauderna stwierdził, że restauratorzy są obecnie "pełni nadziei, że nadchodzący sezon pozwoli im odrobić wielkie straty, jakie branża gastronomiczna poniosła w związku z pandemią".
ZOBACZ: "Afera Dekady". Donald Tusk: W PiS są osoby, które zdążyły zabezpieczyć się przed inflacją
- Z drugiej jednak strony, w dobie inflacji, podwyżki cen usług gastronomicznych nie są w stanie zrekompensować tych ogromnych kosztów związanych z mediami. Dziś właściciele lokali otrzymują prawie trzykrotnie wyższe rachunki za media - tłumaczył.
Czauderna zwrócił też uwagę, że "galopująca bez kontroli inflacja paliwa, cen żywności powoduje, że branża traci płynność finansową, a to z kolei oznacza, że ma zadłużenie u dostawców. W ostatnich trzech miesiącach, wzrosło ono do prawie 300 milionów złotych tylko w branży gastronomicznej".
Gości nie stać na wizytę w restauracji
Prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej wyjaśnił, że panująca obecnie drożyzna sprawia, że goście lokali kupują mniej, ponieważ ich nie stać.
- Wcześniej czteroosobowa rodzina wydawała na obiad 180 zł, teraz to cena rzędu 250-300 zł. To nie pomaga w rozwoju branży, a wręcz przeciwnie, spowoduje, że coraz więcej lokali będzie się zamykało - ocenił.
Ekspert zaznaczył, że kosztów, jakie ponoszą obecnie właściciele lokali, nie da się w pełni przerzucić na klienta.
- Jeśli byśmy to zrobili, wtedy kawa kosztowałaby 25 zł, a najprostsze danie 45 zł. Wtedy restauracje byłyby puste - mówił.
Kryzys w gastronomii. Brakuje fachowców
Czauderna w rozmowie z Polsat News zwrócił też uwagę na problem, jakim jest obecnie brak wykwalifikowanych pracowników.
- Fachowcy w czasie pandemii i zamknięcia lokali odeszli do innych branż - tłumaczył.
Dodał, że "pracownicy oczekują dziś wiele wyższych wynagrodzeń, a - niestety- nie da się płacić takich pieniędzy, jakie się należą. Średnia płaca w gastronomii jest najniżej w widełkach płacowych w porównaniu do innych branż usługowych".
Dotacje z PFR. Spłacanie ich nie ułatwia sprawy
Ekspert odniósł się również do dotacji z dotacji z Polskiego Funduszu Rozwoju, które restauratorzy otrzymywali w czasie lockdownów.
- Od samego początku informacje przekazywane przez rząd były mocno ideologiczne, można powiedzieć, że nieprawdziwe. Dotacje otrzymało zaledwie 18 proc. branży gastronomicznej - wyjaśnił.
Dodał, że przez najbliższe lata będą oni musieli spłacać otrzymane pieniądze, a to w obecnej sytuacji wszechobecnej drożyzny "kompletnie nie pomaga".
Branża gastronomiczna oczekuje zmian w podatkach
Czauderna mówił też o systemie podatkowym, który nie ułatwia restauratorom wyjścia z post-pandemicznego i inflacyjnego kryzysu.
- Niestety, nie mamy też sprzyjającej sytuacji podatkowej. Mamy wszystkie stawki VAT, nawet na żywność mamy VAT 23 proc. Musimy zmienić strukturę podatkową dla branży usługowej, w przeciwnym razie cały sektor czeka poważny kryzys, który będzie się pogłębiał - powiedział.
Zwrócił uwagę, że "Ministerstwo Finansów nie może porównywać podatków w gastronomii do tych obowiązujących w sklepach detalicznych". - Bo takie dziś otrzymujemy odpowiedzi - powiedział.
- Jest to kompletnie niezrozumienie procesów gospodarczych, jakie zachodzą w zakupach detalicznych w porównaniu do usług gastronomicznych - tłumaczył.
Gastronomia podupada. Zaplanowano debatę z rządem
Prezes Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej stwierdził, że w dobie wojny "rząd całkowicie zaniechał jakiekolwiek rozmowy z branżą gastronomiczną". Dodał, że obecnie nie ma żadnych programów pomocowych, które byłyby skierowane do właścicieli lokali.
WIDEO: Kryzys polskiej gastronomii. Jacek Czauderna: Ludzi nie stać na obiad w restauracji
- Nasza walka i postulaty, żebyśmy w końcu zorganizowali debatę w parlamencie w końcu przyniosły skutek. Odbędzie się ona 19 lipca - zapewnił.
Ekspert powiedział też, że przedstawiciele branży będą postulować o zmniejszenie podatku VAT do 5 proc. na wszystkie usługi gastronomiczne. - Jest to bardzo ważna restrukturyzacja - powiedział.
ZOBACZ: Inflacja w maju wyniosła 13,9 proc. GUS podał nowe dane
- Musimy wyjaśnić rządzącym, że obniżenie podatku VAT będzie pomocą finansową dla branży, która mocno ucierpiała w pandemii, ale też ukłon do konsumentów, osób przebywających na wakacjach, bo myślę, że będziemy mogli obniżyć ceny w karcie i godnie zapłacić pracownikom - mówił.
Na koniec stwierdził, że "jeżeli rząd nie zajmie się programami pomocowymi wypracowanymi wspólnie z przedstawicielami małych i średnich przedsiębiorstw, czeka nas poważny kryzys ekonomiczny".
Czytaj więcej