"Interwencja": Pani Teresa walczy o naprawę usterek. Została ukarana za nękanie
Teresa Baer z Wlenia od pięciu lat walczy o naprawę usterek w mieszkaniu. Po pracach ociepleniowych budynku jej lokal zalewa woda, pojawia się grzyb na ścianach, nie można też wyjść na balkon. Kobieta kilkadziesiąt razy prosiła w magistracie o rozwiązanie problemu. Bezskutecznie. Urzędnicy poczuli się za to nękani, a kobieta została ukarała przez sąd grzywną. Materiał "Interwencji".
71-letnia Teresa Baer z Wlenia w województwie dolnośląskim od 5 lat walczy z urzędnikami. W 2018 roku blok, w którym mieszka przeszedł termomodernizację. Nie tylko według kobiety została ona przeprowadzona niewłaściwie. Ale to pani Teresa do dziś ponosi tego konsekwencję.
- Chodziło o ocieplenie ścian budynku, miały być też wymieniane okna. Termomodernizacja rozpoczęła się pod koniec sierpnia 2018 roku, a oficjalnie zakończyła się pod koniec listopada. Cały czas mi zalewa mieszkanie, gniją mi ściany, a burmistrz reaguje opieszale. 5 lat czekam i nie widać końca. Od 2018 r. nie mogę korzystać z balkonu, bo tam są cały czas problemy nieskończonego remontu i wadliwie wykonanych prac - tłumaczy reporterowi "Interwencji" Terasa Baer.
Pretensje mieszkańców o jakość wykonania remontu
- To jest cyrk na kółkach. Od wielu lat staramy się wyjaśnić, jak to było możliwe, że doszło do nieprawidłowości, z którymi borykają się właściciele poszczególnych mieszkań - mówi Jan Łopocki, lokator bloku.
- Są pewne rzeczy, które trzeba skończyć, bo są zrobione niesolidnie, trzeba je poprawić. Szukamy sposobu, by te problemy rozwiązać. Trafiliśmy na firmę, z którą się bardzo trudno współpracuje. Jest to bardzo trudna inwestycja. My staramy się doprowadzić do szczęśliwego końca - odpowiada Artur Zych, burmistrz Wlenia.
ZOBACZ: "Interwencja". Ciotka zabroniła jej widywać ojca. Mężczyzna jest w śpiączce
- Od 5-6 lat pani Teresa ma uzasadnione pretensje o jakość wykonania robót budowlanych. Ta sprawa powinna być załatwiona w ciągu pół roku. Najprawdopodobniej urzędnicy nie potrafią tego problemu rozwiązać - mówi Andrzej Jaśkiewicz, dziennikarz lokalnego portalu internetowego.
- Bardzo dużo pism napisałam, a osobiście u pana burmistrza byłam kilka razy. W pewnym momencie stwierdziłam, że będę musiała zamieszkać w urzędzie miasta, żeby jakiś efekt osiągnąć, żeby uruchomić drzwi na balkon - komentuje pani Teresa. Inaczej problem widzi Artur Zych, burmistrz Wlenia. Czym pani Teresa naraziła się urzędnikom?
Skargi pani Teresy poskutkowały nałożeniem na nią mandatu
Przez szereg usterek mieszkanie pani Teresy popada w ruinę. Kobieta wielokrotnie interweniowała w tej sprawie w miejscowym magistracie. Do czasu, aż została ukarana grzywną za… zbyt częste przychodzenie do urzędu.
- Tu chodziło o zdezorganizowanie pracy urzędników. My też musimy wykonywać swoje obowiązki. Jeżeli odpowiedzi na piśmie nie skutkują, to co można jeszcze zrobić? - tłumaczy. - Myśmy jako komisja w tym roku rozpatrywali skargę pani Teresy, co do opieszałości urzędników w stosunku do termomodernizacji. Tych posiedzeń były trzy. Nie trzeba być inżynierem budownictwa, żeby spojrzeć na te niedoróbki, żeby uznać, że są zasadne - komentuje Marek Dral, radny miasta i gminy Wleń.
ZOBACZ: Gdynia. Strażnik miejski pod wpływem alkoholu na służbie. Ochraniał budynek urzędu
Wleńscy urzędnicy nie zaprzeczają, że mieli dość wizyt pani Teresy. I mimo, że problem z którym kobieta przychodziła nie został do dziś rozwiązany, skierowali sprawę na policję. Ta do sądu, a ten - ku zdziwieniu wszystkich - ukarał 71-latkę grzywną w wysokości 500 złotych.
- Zarzucano mi, że jestem patologią, że przeklinam, kłócę się, wyzywam. Nikt nigdy nie wzywał do mnie policji, gdy byłam w urzędzie. Nigdy nie było ku temu powodu. Ja bardzo grzecznie i kulturalnie się zachowuję - zapewnia pani Teresa.
- Taka jest procedura. Jeżeli dochodzi w urzędzie do sytuacji, że awanturuje się ktokolwiek, to wzywa się służby porządkowe. Straż miejską, policję. W tym przypadku nie było takiej sytuacji - dodaje Jan Łopocki, lokator bloku.
Burmistrz Wlenia: Wysłuchiwałem pani Teresy 600 razy
- Urzędnicy mają obowiązek służyć mieszkańcom i niejednokrotnie było to rozstrzygane w sądach administracyjnych. Może tutaj wykształcić się bardzo niebezpieczny precedens. Gdyby to rozstrzygnięcie utrzymało się w mocy, to mógłby być to wzór dla urzędników w całej Polsce w przypadku petentów, którzy pojawiają się w urzędach, walczą o swoje prawa i zadają zbyt dużo pytań - zaznacza Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik pani Teresy.
- Są też granice tego jak często można nas nawiedzać. Jakby się pan czuł, gdyby ktoś przychodził i ciągle zadawał te same pytania? Ja ją wysłuchiwałem 600 razy w ciągu trzech lat - odpowiada burmistrz Wlenia Artur Zych.
ZOBACZ: "Interwencja": Udaje prawnika. Wpędza w kolosalne długi
Dzięki naszej interwencji urzędnicy w końcu dowiedzieli się jak naprawić usterki w mieszkaniu pani Teresy. Niebawem mają zacząć działać. - W tej chwili jest przeprowadzony eksperyment, który ma powiedzieć, co jest przyczyną zalewania u pani Teresy. Wygląda na to, że problemem były przeciekające spoiny miedzy płytkami. W tej chili usuniemy tę usterkę. Chcemy postawić daszek nad balkonami. Po to by ta woda już nie zaciekała - tłumaczy burmistrz.
Tymczasem pani Teresa odwołała się od decyzji sądu. Liczy na sprawiedliwy wyrok.
Cały materiał "Interwencji" można zobaczyć tutaj.
Czytaj więcej