Włodzimierz Czarzasty o KPO. "Do końca września trzeba przegłosować blisko 400 ustaw"
KE zaakceptowała polskie KPO, ale pieniądze zostaną wypłacone po wypełnieniu "kamieni milowych". Według Grzegorza Schetyny rząd może się przeliczyć jeśli myśli, że sprawa jest już zamknięta. Włodzimierz Czarzasty uważa, że aby otrzymać środki z UE trzeba do września przegłosować blisko 400 ustaw. Krzysztof Bosak zwracał uwagę, że część zapisów dot. "kamieni milowych" jest absurdalna.
Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. Był to warunek uruchomienia pieniędzy z unijnego Funduszu Odbudowy. Goszcząca w Polsce w ubiegłym tygodniu szefowa KE Ursula von der Leyen zastrzegła jednak, że wypłata środków nastąpi dopiero po wypełnieniu przez Polskę tzw. kamieni milowych.
ZOBACZ: Ursula von der Leyen w Polsce. Spotkania z premierem i prezydentem
O sprawie dyskutowali goście programu "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii".
Wideo: Pieniądze z KPO. "Do końca września trzeba przegłosować blisko 400 ustaw"
"Klasyczna polityka PiS"
- To jest poważna sprawa i ona nie jest zamknięta. Te 288 "kamieni milowych" to są bardzo trudne i ograniczające zobowiązania, które podjął rząd PiS i premier Morawiecki do zrealizowania w perspektywie najbliższych miesięcy - powiedział Grzegorz Schetyna (PO).
Jako przykład wymienił zapis mówiący o tym, że samochody z silnikiem diesla będą miały ograniczony wjazd do centrów miast oraz zobowiązanie dotyczące działań w kierunku podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego.
ZOBACZ: Patryk Jaki o KPO: Są prawdziwe kamienie milowe
- Tu mamy przykład klasycznej polityki PiS. Obiecano wszystko, żeby te pieniądze otrzymać i uważają, że jak te pieniądze zaczną już spływać do Polski, to sprawa będzie zamknięta. Ale nie będzie zamknięta, bo KE nie da się nabrać - stwierdził.
- Będziemy czekać na te pieniądze, bo KE będzie czekała na zrealizowanie "kamieni milowych" - dodał.
"PiS tych pieniędzy nie chce"
- To jest takie polityczne światełko w tunelu. Na razie jest to pozytywna opinia, a decyzja zapada na Radzie UE i tam wszyscy będą się musieli na to zgodzić - powiedział z kolei Piotr Zgorzelski z PSL.
- Premier Morawiecki, tak przynajmniej donoszą różne źródła, zaszantażował KE, mówiąc, że jeśli nie będzie oświadczenia o przyznaniu Polsce środków, to wtedy będzie blokował coś, czego kiedyś był ogromnym zwolennikiem, czyli podatków od gigantów cyfrowych - stwierdził.
- Szefowa KE przyjechała i dała zielone światło, ale "kamienie milowe", czy nam się to podoba, czy nie, także zostały zaakceptowane do zrealizowania. Ale moim zdaniem one nie będą zrealizowane - zaznaczył.
ZOBACZ: Waldemar Buda w "Gościu Wydarzeń": Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy nam się należą
W ocenie Zgorzelskiego PiS pieniędzy z Brukseli nie chce. - Uważam, że to był spektakl. Uważam, że najbliższe wybory parlamentarne będą miały bardzo ostrą oś sporu na zwolenników UE i jej przeciwników - dodał.
Przypomniał, że na sobotniej konwencji PiS tylko raz i to w negatywnym kontekście, została poruszona kwestia UE. - To pokazuje, jaki stosunek do UE ma to środowisko - podkreślił.
- PiS zgodziło się w swoich głowach, że tych pieniędzy nie będzie. Ale najgorsze jest to, że premier zgodził się na zasadę pieniądze za praworządność i w tej kwestii KE będzie naprawdę bardzo mocno trzymała polski rząd za gardło - dodał.
"Ponad 400 ustaw dotyczących różnych sfer"
- Głosowaliśmy za ratyfikacją umowy europejskiej, która potencjalnie daje Polsce 780 mld zł. Wierzymy w to, że te pieniądze zostaną uruchomione wtedy, kiedy Polska spełni określone warunki w sferze praworządności - przypomniał z kolei Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.
- Jestem przekonany, że tak będzie, bo gdybyśmy w to nie wierzyli, to byśmy tak nie zagłosowali - wyjaśnił.
- Uważam, że KE w tej chwili udała, że dała, a rząd polski udał, że zrealizował zobowiązania wobec KE. Ale jest pewien problem, będzie ciąg dalszy - powiedział.
ZOBACZ: Unijne fundusze dla Polski. Po ocenie Komisji Europejskiej KPO musi zaakceptować Rada UE
- Jak zawieszeni sędziowie nie zostaną odwieszeni, to nie będzie środków finansowych. To samo dotyczy Izby Dyscyplinarnej SN. Jestem jednak przekonany, że za półtora roku będzie inny rząd, który nie będzie miał z tym problemów - dodał.
- Do końca września musi przejść przez Sejm ponad 400 ustaw dotyczących różnych sfer, żeby zrealizować kwestie związane z "kamieniami milowymi" - przypomniał.
"To jest nie do pogodzenia"
Paweł Kukiz mówiąc o KPO i wynikających z tego przyszłych zmian w sądownictwie przywołał hipotetyczną sytuację.
- Jestem ciekaw jak zachowałaby się UE, gdy polski rząd i opozycja nagle zgodnie powiedziały, że chcemy zreformować wymiar sprawiedliwości w Polsce na wzór anglosaski. Czyli sądy pod kontrolą obywatelską. Cały wymiar sprawiedliwości wychodzący od dołu, od sędziów pokoju - powiedział.
ZOBACZ: Akceptacja KPO zmniejszy inflację? "Mocniejszy złoty, to mniejsze podwyżki"
- Szukamy rozwiązania jak pogodzić sitwy towarzysko-korporacyjne, z upartyjnianiem tych sitw. To jest nie do pogodzenia, nie do zrobienia. Albo się reformuje sądy w taki sposób, że ustanawiamy sędziów pokoju, albo staramy się zreperować samochód, który jest nienaprawialny - dodał.
Pytany, czy zagłosuje za ustawami, które wprowadzają kamienie milowe, stwierdził, ze "nie zna wszystkich tych 400 ustaw".
"PiS zdradził swoich wyborców"
- Uważam, że Polacy zostali oszukani. W 2020 roku ogłoszono, że Polska będzie odbudowywana po pandemii, a teraz się okazuje, że mamy listę nowych zobowiązań, nie mających nic wspólnego ze sporem o sądownictwo, których sami politycy nie mogą się doliczyć - stwierdził natomiast Krzysztof Bosak z Konfederacji.
- Według jednych jest to 160 nowych zobowiązań, Grzegorz Schetyna powiedział, że to będzie 280, pan Czarzasty mówi o 400 ustawach. Co się tutaj dzieje? Dlaczego na liście jest zmiana regulaminu Sejmu? Przecież to jest ingerencja w naszą demokrację. Dlaczego jest punkt o oskładkowaniu umów cywilno-prawnych? Dlaczego jest tam przygotowanie do podwyższenia wieku emerytalnego? Dlaczego jest tam o tępieniu kierowców i opłatach za drogi, której nie ma w tej chwili. Dlaczego to wszystko tam jest? Co to ma wspólnego z odbudowaniem gospodarki i wydatkowaniem środków unijnych? - pytał.
ZOBACZ: Władysław Kosiniak-Kamysz: Pewność pieniędzy z KPO będzie po przyjęciu naszych poprawek w Senacie
- Ten cały KPO to jest pułapka w którą zostaliśmy wciągnięci, żeby Bruksela mogła wyliczać polskiemu premierowi kieszonkowe, jak szczeniakowi i dawać mu listę ustaw do realizacji - dodał.
- Nie wolno nam w ten sposób postępować i głosować. Jeżeli inne partie zmienią regulamin Sejmu pod dyktando Brukseli, to będzie oczywiste przekształcenie Polski w unijną wycieraczkę. My mamy swój ustrój, mamy swoją konstytucję - przypomniał.
- To, że PiS się na to zgodził, to jest zdrada wyborców, którym obiecano wstawanie z kolan. Tych pieniędzy prawdopodobnie nigdy nie będzie, bo to się nigdy nie skończy - powiedział.
"To była droga przez mękę"
Szef gabinetu Prezydenta RP Paweł Szrot przypomniał, że osiągnięciu sejmowego kompromisu ws. KPO patronował prezydent Andrzej Duda. - To była droga przez mękę - stwierdził.
- Zdaniem prezydenta te kamienie milowe, które stykają się z projektem ustawy o SN nie są sprzeczne z najważniejszymi założeniami tego projektu - powiedział.
- Myślę, że większość poprawek Senatu do tej ustawy zostanie w Sejmie odrzucona - stwierdził.
- Trochę optymizmu, nie szukajmy problemów tam gdzie ich nie ma - dodał.
"Mamy dzisiaj do czynienia z próbą manipulacji"
Głos w sprawie zabrał również wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. - Zdaję sobie sprawę, że zdecydowana większość opozycji byłaby szczęśliwa, gdyby Polska tych pieniędzy nie otrzymała. Tak się jednak nie stanie - zadeklarował.
- Jeśli chodzi o konkretne zapisy, to tam jest bardzo dużo zobowiązań ale, zdecydowana ich większość to są propozycje działań, reform, które polski rząd i tak planuje wprowadzić - podkreślił.
Jako przykład podał dofinansowanie szpitali. - To są rzeczy, na które mają iść pieniądze z KPO, wiec nic dziwnego, że są wpisane jako "kamienie milowe" - powiedział.
ZOBACZ: Premier o KPO: Przestrzegam wszystkich, w tym Solidarną Polskę, aby nie igrać z ogniem
Pytany o możliwe wprowadzenie opłat dla kierowców oraz podnoszenie wieku emerytalnego stwierdził, że "nic takiego nie będzie miało miejsca".
- Mamy dzisiaj do czynienia z próbą manipulacji, desperackiego chwytania się każdego zapisu, żeby zinterpretować go w jak najgorszy możliwy sposób - zauważył.
- Jeśli chodzi o wiek emerytalny, to wiemy, kto podniósł w Polsce wiek emerytalny i że to rząd PiS go obniżył. Tutaj nasza polityka się nie zmienia. Co innego to zachęcanie do tego, żeby pracować dłużej, bo wtedy świadczenia są wyższe i o to właśnie chodzi w tym zapisie - podkreślił.
- Jeśli chodzi o opłaty dla samochodów osobowych, to również nic się w tej kwestii nie zmieni. Ale duże firmy transportowe, często zagraniczne koncerny, powinny dorzucać się do kosztów, które generują ich ciężarówki jeżdżące po polskich drogach - dodał.
- Nie będzie żadnych dopłat za samochody spalinowe, nic się nie zmieni. Będą natomiast zachęty dla tych, którzy będą przesiadać się do samochodów niskoemisyjnych - zapewnił.