"Interwencja": Udaje prawnika. Wpędza w kolosalne długi
Ostrzegamy przez działającym do niedawna w Poznaniu Arkadiuszem S., który podszywa się pod prawnika, m.in. eksperta od wychodzenia z długów. Mając pełnomocnictwa państwa Antczaków, mężczyzna zakładał na nich kolejne firmy i pożyczał pieniądze. Komornicy zlicytowali rolnikom ziemie i maszyny, a wkrótce mogą odebrać dom. Materiał "Interwencji".
- Twierdził, że pomagał rolnikom w oddłużaniu, że dogaduje się z bankami. Niestety to był nasz najgorszy scenariusz w życiu – mówi Małgorzata Antczak. - Nie było żadnej pomocy. Tylko telefony, obietnice i na tym się skończyło – dodaje Grzegorz Antczak.
Państwo Antczakowie mieszkają niedaleko Jarocina. Są rolnikami. Wychowują 12-letnią córkę, która od lat cierpi na nieuleczalną chorobę skóry.
Dostaje głodową emeryturę, bo urodziła się kilka miesięcy za wcześnie.
- To zespół Stevensa-Johnsona, choruje na niego jedno dziecko na półtora miliona. Bardzo brzydki wirus, który niszczy całe ciało. Robią się straszne rany, ropnie. Można też wzrok stracić – opisuje Małgorzata Antczak.
W 2009 roku gospodarstwo Antczaków przechodziło kryzys. Ich zwierzęta z powodu choroby padły, a małżeństwo zostało ze spłatą zaciągniętego kredytu. O pomoc zwrócili się do poznańskiej kancelarii prawnej, która oferowała wparcie rolnikom. Tej decyzji żałują do dziś.
- Żona znalazła ogłoszenie w internecie. Potem ten pan przyjechał do nas ze wspólnikiem i oferował pomoc. Wprowadzał swój plan naprawczy na dane gospodarstwo. I to miało pomóc w spłacie tych długów. Oczywiście brał honorarium. Przez trzy lata nie było nic.
Wymyślał różne plany. Dług narósł, aż w końcu powiedział, że zrywa z nami umowę – mówi Grzegorz Antczak.
"Straciliśmy ziemię, maszyny, zostaliśmy z długami"
- Straciliśmy ziemię, maszyny, zostaliśmy z długami, boimy się o dom. Komornicy czekają na spłatę długów – dodaje Małgorzata Antczak.
Arkadiusz S. pod adresem rolników zarejestrował kilka firm, na które zaciągał kredyty. Potem firmy zamykał, pozostawiając Antczaków z ogromnymi długami. Rolnicy dowiedzieli się o tym dopiero, gdy komornik zaczął licytować ich gospodarstwo.
- Okazało się, że my "mieliśmy" firmy składowe, transportowe… Może być tak, że lada dzień się dowiem, że są tam jakieś kolosalne długi. Składał wnioski o kredyty na 5 milionów zł do banków. Sąd nie widział tego, co pan Arkadiusz zrobił, wiedział tylko to, że my mu zaufaliśmy – opowiada Małgorzata Antczak.
ZOBACZ: "Interwencja": Przez pijanego kierowcę straciła nogę. Akta sprawy przepadły u biegłej
- Ruszyła licytacja ziemi, prawie 9 hektarów, bo S. nic nie załatwił w naszym banku. W końcu dłużej nie wytrzymali, ruszyła lawina – wspomina Grzegorz Antczak.
Sąd oddalił powództwo rolników twierdząc, że Arkadiusz S. nie musi oddawać im żadnych pieniędzy. Miał przecież ich pełnomocnictwo i formalnie działał w ich imieniu.
Antczakowie nie są jedynymi osobami, które żałują tej współpracy. Pani Magdalena straciła ponad 10 tysięcy złotych.
- Miałam trudną sytuację mieszkaniową. Pan Arkadiusz bardzo słodko mówił, dużo obiecywał, że wszystko załatwi. Sama pojechałam na sprawę, mimo że miałam być nieobecna. Okazało się, że pana Arkadiusza w ogóle nie było, musiałam się w tym wypadku sama bronić. Sprawę przegrałam. On zmieniał adresy zamieszkania. Ukrywał się – opowiada pani Magdalena.
Arkadiusz S. nie jest prawnikiem
Interwencja sprawdziła Arkadiusza S. Podający się za prawnika Arkadiusz S. wcale nim nie jest. Firmę miał prowadzić na jednym z zamkniętych osiedli w Poznaniu. Dziś po jego działalności nie ma już śladu.
ZOBACZ: "Interwencja". Ciotka zabroniła jej widywać ojca. Mężczyzna jest w śpiączce
Państwo Antczakowie tracą nadzieję. Jedyne, co im pozostało, to ich dom. Niestety ten niebawem może zostać zlicytowany. Zadłużenie rolników stale rośnie, a oni sami nie są w stanie spłacić blisko 200 tysięcy złotych.
- To jest człowiek, który nie przebiera w środkach, zastraszał nas. Już na samym początku powiedział, że my z nim nie wygramy – wspomina Grzegorz Antczak.
Reportaż wideo jest dostępny TUTAJ.
Czytaj więcej