Wyrok w sprawie Magdaleny Adamowicz. "Oskarżona oczekiwała, że prokuratura ją przeprosi"

Polska
Wyrok w sprawie Magdaleny Adamowicz. "Oskarżona oczekiwała, że prokuratura ją przeprosi"
Polsat News
Magdalena Adamowicz

Magdalena Adamowicz została uniewinniona od zarzutów podania nieprawdy w zeznaniach podatkowych i uszczuplenia podatku. Według prokuratury Adamowicz miała zataić 400 tys. zł dochodów. Wyrok jest nieprawomocny.

Kosztami procesu w sprawie Adamowicz obciążono Skarb Państwa. Wyrok w tej sprawie ogłosił w środę Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe w Gdańsku.

 

Sędzia Julia Kuciel ponad pół godziny uzasadniała wyrok uniewinniający ws. europosłanki Koalicji Obywatelskiej Magdaleny Adamowicz. Prokuratura zarzuciła polityk KO błędne rozliczanie podatku za najem mieszkań oraz ukrywanie dochodów. Zdaniem śledczych, miała się tego dopuścić wraz z mężem Pawłem. Europosłanka w zeznaniach podatkowych za lata 2011-2012 miała też zataić odpowiednio prawie 300 tys. zł i 100 tys. zł dochodów. Prokuratura zarzuca jej również nierozliczenie dochodów z wynajmu mieszkań, jako prowadzonego w warunkach pozarolniczej działalności gospodarczej. Według śledczych, uszczuplenie podatku wyniosło prawie 120 tys. zł. Podczas ogłoszenia wyroku na sali nie było Magdaleny Adamowicz.

 

- Generalnie oskarżyciel publiczny skupił się głównie na tym, żeby wykazać iż środki te nie pochodziły z darowizn, które miały zostać udzielone członkom rodziny oskarżonej przez innych członków jej rodziny, ale nie podjął właściwie żadnych czynności i nie przedstawił żadnych dowodów, z których wynikałoby, z jakiego źródła mogły one pochodzić. Nieprzekonywujące w stopniu bardzo wysokim są wynurzenia, które zostały zawarte w treści aktu oskarżenia odnośnie tak zwanej spółki cichej - uzasadniała sędzia Kuciel i podkreślała, że również zupełnie nieprzekonywujące są twierdzenia zawarte przez prokuraturę w uzasadnieniu aktu oskarżenia. W żaden też sposób nie znalazły one swojego uzasadnienia w treści zarzutów. Sędzia tłumaczyła też, że o ile w postępowaniu podatkowym podatnik ma obowiązek współpracy z organami podatkowymi, to na gruncie prawa karnego nie ma takiego obowiązku.

"Do sądu nie należy gromadzenie materiału, który poparłby założenia prokuratury"

- Oskarżona nie ma obowiązku dowodzenia czegokolwiek. Oskarżona nie ma obowiązku ani dowodzenia niewinności, co jest oczywiste, ale również dostarczania dowodów na swoją niekorzyść. Jakichkolwiek. Ta rola należy do oskarżyciela publicznego - uzasadniała sędzia Kuciel i podkreśliła, że sąd prowadzi postępowanie dowodowe, ale nie jest organem śledczym. - To nie do zadań sądu należy dowodzenie, że doszło do popełnienia przestępstwa - mówiła sędzia i dodała, że do sądu nie należy gromadzenie materiału, który poparłby założenia prokuratury. - Sąd ma wyłącznie ocenić materiał dowodowy - powiedziała Kuciel.

 

ZOBACZ: Michał Wójcik o wyroku ws. zabójstwa 28-latki: jest niesprawiedliwy. Będzie apelacja prokuratury

 

W uzasadnieniu wyroku sąd uznał też, że prokurator w żaden sposób nie wykazał, z jakiego źródła miałyby pochodzić nieujawnione dochody i z jakiego względu miałyby być wykazywane w zeznaniu PIT-37, a w konsekwencji na jakiej podstawie oskarżona miałyby naruszyć przepisy. Sędzia Kuciel wskazała też, że clue całego procesu jest kwestia dotycząca art. 20 ust. 3 prawa podatkowego, który wskazuje na sposób ustalania przychodów nie znajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach i pochodzących ze źródeł nieujawnionych. Jednak, jak podkreśliła już 2013 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis ten jest niezgodny z konstytucją. - Wyrok Trybunału Konstytucyjnego wyeliminował ten przepis z obrotu prawnego. Ten przepis w dacie orzekania przez sąd, de facto - organy podatkowe, nie istnieje. Nie ma przepisu art. 20 ust. 3 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, co więcej przesądzono dwukrotnie, że (...) ten przepis był niezgodny z ustawą zasadniczą - tłumaczyła sędzia Kuciel.

Wyrok jest nieprawomocny

Wyrok Sądu Rejonowego w Gdańsku jest nieprawomocny. Robert Kaczor z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu już po wyjściu z sali zapowiedział złożenie apelacji i stwierdził, że uzasadnienie wyroku zawiera jednostronną korzystną interpretację materiału dowodowego i przepisów dla oskarżonej.

 

- Absolutnie się z tą interpretacją nie zgadzam. Ten wyrok będzie podlegał zaskarżeniu - mówił po wyjściu z sali Kaczor.

 

Obrońca oskarżonej Paweł Knap podkreślił, że prokuratura nie uzasadniła swoich zarzutów.

Prokurator o niespójnościach w zeznaniach 

We wtorek, w trakcie mowy końcowej, prokurator wskazywał niespójności w zeznaniach oskarżonej oraz jej bliskich i to, że kilkukrotnie zmieniali wyjaśnienia o pochodzeniu ok. 400 tys. złotych. Jedna z wersji zakładała, że pieniądze pochodziły od pradziadków dzieci Adamowicza i zostały przekazane wnukom. Inna wersja, że pieniądze pochodzą od matki Magdaleny Adamowicz.

 

ZOBACZ: Magdalena Adamowicz przed sądem. "Prokuratura chce zdyskredytować moją rodzinę"

 

- Oskarżona oczekiwała, że prokuratura przeprosi ją za przedstawienie jej zarzutów. Nie będę przepraszał oskarżonej, ponieważ akt oskarżenia to akt oskarżenia - rozpoczął mowę końcową prokurator Robert Kaczor z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

 

- Oskarżona stwierdziła, że w akcie oskarżenia insynuuje się, że dziadkowie nie mogli zgromadzić przekazanych darowizn w kwocie 300 tys. złotych. Należy podkreślić, że matka oskarżonej w trakcie składania wyjaśnień zaprzeczyła tej wersji - wskazywał prokurator Kaczor.

an / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie