Wypadek w al. Krakowskiej. Kierująca wybiegła z auta, zostawiła kilkuletnią córkę
Niecodzienne zdarzenie pod Warszawą. Po wypadku w al. Krakowskiej kierująca wybiegła z auta, zostawiając kilkuletnią córkę. Media początkowo informowały, że poszukiwania kobiety trwały trzy godziny. Tej informacji nie potwierdził rzecznik stołecznej policji, nadkom. Sylwester Marczak. W rozmowie z polsatnews.pl powiedział, że kierującą znaleziono po kilkudziesięciu minutach.
Około godziny 15:50 policjanci ze stołecznej komendy otrzymali zgłoszenie o wypadku, do którego doszło w al. Krakowskiej, w okolicy Janek. Zderzyły się tam dwa samochody osobowe - opel oraz volkswagen.
ZOBACZ: Wypadek, Zbiroża. Zderzenie czołowe dwóch ciężarówek na DK 50. Jedna osoba nie żyje
Gdy mundurowi dotarli na miejsce zdarzenia, nie zastali tam kierowcy volkswagena, znajdowała się tam jednak pasażerka auta, kilkuletnia - jak się później okazało - córka kobiety, która prowadziła auto.
Wypadek w Warszawie. Policjanci odnaleźli kobietę. Była w szoku
Do mediów trafiła informacja, że poszukiwania kierującej volkswagenem trwały kilka godzin. W rozmowie z polsatnews.pl, rzecznik prasowy stołecznej policji, nadkom. Sylwester Marczak powiedział, że kobieta została odnaleziono po kilkudziesięciu minutach w odległości około 400 metrów od miejsca zdarzenia.
- Do kobiety wezwano służby medyczne, została przewieziona do jednego z warszawskich szpitali - poinformował.
Wezwano LPR
Obecnie nie wiadomo, czy kierująca volkswagenem była trzeźwa. Wstępne informacje wskazują, że jej stan nie wskazywał na spożycie alkoholu. Kobieta była jednak w szoku.
ZOBACZ: Przemyśl. Policjanci przytulali się na rondzie. Nagranie podbija sieć
Najciężej poszkodowany został drugi z kierowców, który brał udział wypadku. Ze zmiażdżonego samochodu uwolnili go dopiero przybyli na miejsce strażacy. Mężczyzna został przetransportowany śmigłowcem LPR do jednego z warszawskich szpitali.
Czytaj więcej