Robert Makłowicz: hasła "zero waste" nie wymyślono dzisiaj
- Zachowania, które zostały nam z czasów rozbuchanej konsumpcji trzeba odstawić do lamusa - powiedział na antenie Polsat News Robert Makłowicz, krytyk kulinarny i dziennikarz. - W tej chwili modne jest hasło "zero waste", a tego nie wymyślono dzisiaj - dodał.
W obliczu rosnącej inflacji i podwyżek cen, Polacy zastanawiają się, co moga zrobić, by zaoszczędzić podczas codziennych zakupów żywieniowych. Jednym ze sposobów może być ograniczenie jedzenia w restauracjach i barach, a częstsze gotowanie w domu. Jak mówi jednak Robert Makłowicz, wcale nie jest pewien, czy gotowanie posiłków w domu zawsze musi być tańsze.
- Pytałem kiedyś klientów gospody w Czechach, jedzących tam obiad w dzień powszedni, dlaczego nie jedzą w domu. Odpowiedzieli, że teoretycznie kosztuje to troche więcej, niż jedzenie w domu, ale z kolei odpadają wtedy ceny energii - powiedział krytyk kulinarny. Poza tym, jak zauważa, restauratorzy mają dostęp do produktów w hurtowych cenach, niższy niż detaliczne.
WIDEO: Robert Makłowicz w Polsat News
- Jeśli to jest dobrze skalkulowane, jedzenie w barze wcale nie musi być droższe niż jedzenie w domu, mimo że tam dochodzi marża - dodał Makłowicz.
Robert Makłowicz o "zero waste"
Według krytyka kulinarnego, w obecnych czasach powinniśmy zwrócić się ku dawnym nawykom.
- W tej chwili modne jest hasło "zero waste", a tego nie wymyślono dzisiaj. To są rzeczy doksonale znane naszym babciom i prababciom - stwierdził. - Prosta sprawa: nie wyrzucamy czerstwego pieczywa, tylko wsadzamy je nie do plastukowego worka, gdyż tam spleśnieje, ale do płóciennego worka i robimy z tego bułkę tartą - wymienił Makłowicz.
ZOBACZ: "Już nie mogę się doczekać". Robert Makłowicz zachęca do szczepień
- Trzeba przestać marnować żywność, żeby zaoszczędzić - podkreślił. - Byliśmy jednymi z bijących niechlubne statystyki marnowania żywności w Unii Europejskiej, co było poniekąd psychologicznie zrozumiałe. Żywność była w Polsce tania, a z drugiej strony mnóstwo ludzi podkreślało zmianę swojego statusu społecznego w ten sposób, że zajmowało się rozszalałą konsumpcją - stwierdził Makłowicz.
Jak zauważył, podczas zakupów nie należy kupować dużych ilośc produktów w plasterkach czy kromkach.
- W jakiejkolwiek piekarni 80 proc. klientów domaga się pokrojenia chleba na kromki. On wtedy znacznie łatwiej wysycha - stwierdził Makłowicz.
- Zachowania, które zostały nam z czasów rozbuchanej konsumpcji trzeba odstawić do lamusa - dodał.
"Od dwóch tygodni codziennie żywię się szparagami"
Makłowicz mówił także w rozmowie z Igorem Sokołowskim o tradycyjnej kuchni w Polsce, która, jak stwierdził, wcale nie musi być tłusta.
- W kuchni z Polski, składającej się z kuchni regionalnych, jeśli odrzucimy spuściznę romantyzmu i spuściznę kuchni szlacheckiej, zostaje nam kuchnia plebejska. A kuchnia plebejska to sałatki z mlecza, zupy z pokrzyw, pierogi z kaszą i różne inne rzeczy, których dziś może trochę wstydzimy, ale warto do nich sięgnąć - powiedział.
Podkreślił też, że w kuchni warto postawić na sezonowośc.
- Od dwóch tygodni codziennie żywię się szparagami. Z obierek, wcześniej umywszy szparagi, robię zupę szparagową. Kupuję cztery buraki, kefir, pęczek koperku, cebulke dymkę i mam chłodnik - opowiedział. - Do tego kilka ziemniaków, delikatna omasta maślana i jest pełnoprawny obiad - dodał.
Czytaj więcej