Festiwal Filmowy w Cannes. Półnaga kobieta z antywojennym protestem na czerwonym dywanie
Półnaga kobieta pojawiła się na czerwonym dywanie podczas festiwalu filmowego w Cannes. Aktywistka w ten sposób protestowała przeciwko zbrodniom na kobietach, jakich dopuszczają się rosyjscy żołnierze w Ukrainie. Na jej klatce piersiowej wymalowany był napis "przestańcie nas gwałcić".
Podczas piątkowego wieczoru na trwającym we francuskim Cannes 75. Festiwalu Filmowym na czerwonym dywanie pojawiła się kobieta, która w pewnym momencie zdarła z siebie sukienkę i krzycząc biegała wśród pozujących do zdjęć gwiazd.
ZOBACZ: Festiwal Filmowy w Cannes. Pokażą "Mariupolis 2" Mantasa Kvedaraviciusa. Reżyser zginął na wojnie
Kobieta była pomalowana w niebiesko-żółte barwy, nawiązujące do ukraińskiej flagi, na jej klatce widniał napis "stop raping us" (przestańcie nas gwałcić). Na brzuchu, udach i pośladkach widoczne były czerwone ślady dłoni imitujące krew.
Jak podaje agencja Reutera, funkcjonariusze szybko owinęli kobietę kurtką i wyprowadzili z wydarzenia. "Niektórzy z gości byli wyraźnie zdezorientowani, kobieta krzyczała, a w tle nie przestawała grać festiwalowa muzyka" - pisze Reuters.
W mediach społecznościowych możemy przeczytać, że kobieta jest aktywistką francuskiej, feministycznej organizacji SCUM, której profil na Twitterze powstał w marcu 2022 roku.
Protest był związany ze zbrodniami wojennymi, których dopuszczają się rosyjscy żołnierze. Informacje strony ukraińskiej wskazują na przykłady brutalnych gwałtów dokonywanych na kobietach i dzieciach przez wojska okupanta.
Setki zgłoszonych gwałtów w Ukrainie
Tylko w ciągu dwóch pierwszych tygodni kwietnia na telefony zaufania zgłoszono 400 rosyjskich gwałtów na dzieciach i dorosłych – poinformowała rzeczniczka praw człowieka Ludmiła Denisowa. Chodzi o tereny, które do końca marca były zajęte przez Rosjan.
- Pod koniec marca nasi wojskowi zaczęli wyzwalać obwód kijowski. Ludzie zaczęli dzwonić z tych terenów i mówić, że stali się ofiarami przemocy seksualnej. Razem z UNICEF uruchomiliśmy bezpłatny telefon pomocy psychologicznej. Od 1 do 14 kwietnia takich telefonów było 400. Ludzie oczywiście dzwonią dalej - mówiła rzeczniczka praw człowieka Ludmiła Denisowa w wywiadzie dla telewizji Suspilne.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Uruchomiono specjalny numer telefonu. Rosjanie mogą zadzwonić i się poddać
- To straszne przypadki. Psycholodzy mówią, że spotykali się z ofiarami przemocy, ale to, co robili rosyjscy żołnierze z naszymi kobietami, dziewczętami, dziećmi, starszymi osobami i mężczyznami, było po stokroć gorsze - zaznaczyła Denisowa.
Do mediów, jak powiedziała, trafiają tylko historie tych, którzy zgadzają się na publikację. - Ale spośród tych, którzy zwrócili się do nas, nikt dotąd nie zdecydował się na złożenie zeznań organom śledczym. Minęło za mało czasu – wyznała.
Czytaj więcej