Wrzosów. Wjechał na zamknięty przejazd kolejowy. W autobusie były dzieci
Skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się kierowca autobusu, który wioząć dzieci, ominął opuszczone zapory i wjechał na zamknięty przejazd kolejowy. W internecie pojawiło się nagranie ze zdarzenia. Według świadków, kierowca może mówic o dużym szczęściu, bo chwilę później przejechał tamtędy pociąg. O sprawie została poinformowana policja.
Do zdarzenia doszło 19 maja na przejeździe kolejowym we Wrzosowie (woj. mazowieckie). W internecie pojawiło się wideo ukazujące nieodpowiedzialność kierowcy autobusu.
ZOBACZ: Podkarpackie. Samochód dostawczy zderzył się z szynobusem. Nie żyje jedna osoba
Jak pisze autor nagrania, "przejazd był zamknięty przez parę minut, ponieważ jechały dwa pociągi z dwóch kierunków - osobowy z Mińska oraz towarowy z Miłosnej. Opiekunka autokaru z dziećmi wyszła zobaczyć co się dzieje, wróciła do autobusu i poleciła kierowcy wjechać na przejazd przy sprawnej sygnalizacji. Minutę po tym przejechał pociąg osobowy oraz towarowy i przejazd się otworzył".
"Mógł doprowadzić do tragedii"
Na nagranie zareagowały już Polskie Linie Kolejowe. - Skontaktowaliśmy się z firmą przewozową wynajętą przez szkołę - powiedział RMF FM Mirosław Siemieniec z PLK.
- Nagranie zostanie wykorzystane do ukarania kierowcy, który tworzył realne zagrożenie w ruchu drogowym. Kierowca zawodowy, który zachowuje się w ten sposób, nie powinien pełnić swojej czynności - dodał Siemieniec.
ZOBACZ: Warmińsko-Mazurskie. Wjechała autem na torowisko. Uciekła przed pociągiem w ostatniej chwili
Potwierdził również, że chwilę po tym, jak kierowca slalomem ominął zapory kolejowe, przejechał tamtędy pociąg.
- Przejazd tego pociągu był w takim terminie, że wjazd samochodu na przejazd i zablokowanie tego przejazdu - mogło doprowadzić do bardzo tragicznej sytuacji - podkreślił Siemieniec.
"Karygodne zachowanie"
O sprawie wie już równiez dyrektorka szkoły, do której chodzą dzieci podróżujące autobusem. - To sytuacja, której nie da się obronić - powiedziała dyrektorka szkoły w Górkach na Mazowszu.
Jak zapewniła, niebawem zapadną decyzje dotyczące wyciągnięcia konsekwencji wobec opiekunki dzieci z autobusu. To wieloletnia, doświadczona nauczycielka, która dopuściła do tego, że kierowca przejechał slalomem przez kolejowy przejazd mimo włączonej sygnalizacji i zamkniętych szlabanów.
ZOBACZ: Warmińsko-Mazurskie. Samochód wpadł pod pociąg. 61-latka zdążyła uciec
Dyrektorka rozmawiała już ze swoją pracowniczką, która tłumaczyła, że także inne samochody przejeżdżały przez tory mimo opuszczonych zapór.
- Wiadomo, że w autobusie nie było wielu pasażerów. Dzieci zajmowały tylko kilka miejsc, ale jakie to ma znaczenie dla tej sprawy - dodała dyrektorka szkoły, podkreślając, że zachowanie i kierowcy, i opiekunki było karygodne.
Sprawą zajmuje się policja
O sprawie została również powiadomiona policja, która w pierwszej kolejności ustala tożsamość kierowcy, który prowadzi autobus wiozący dzieci ze szkoły w Górkach.
Nie powinno być z tym problemu, bowiem na filmie widać twarz mężczyzny, a także numery rejestracyjne pojazdu. Na razie to zdarzenie policja traktuje jako wykroczenie drogowe, ale - jak powiedział rzecznik mińskiej komendy powiatowej Marcin Zagórski - to może się zmienić.
ZOBACZ: Grabowiec. Auto utknęło na przejeździe kolejowym. Sekundy dzieliły od tragedii
Nie jest wykluczone, że wjazd autobusem z dziećmi na torowisko przy opuszczonych szlabanach na niedługo przed przejeżdżającym pociągiem, może być potraktowany jako przestępstwo. Chodzi o czyn opisany w kodeksie karnym jako sprowadzenie zagrożenia w ruchu lądowym.
Prawo mówi jednak, że o niebezpieczeństwie sprowadzenia katastrofy można mówić dopiero wtedy, gdy jest ono realne i konkretne, a nie jedynie potencjalne.
Czytaj więcej