Wojna w Ukrainie. Ekspertka: Pekin wspiera propagandowo Kreml w Europie Środkowej
Gdy rosyjska agencja informacyjna Sputnik zniknęła z europejskiego rynku, to chińskie media zaczęły rozpowszechniać w naszym regionie propagandę władz na Kremlu – mówi Alicja Bachulska, analityczka ds. Chin w Ośrodku Badań Azji Akademii Sztuki Wojennej i projekcie MapInfluenCE.
- Kontrolowane przez chiński rząd media często jeden do jednego powtarzają rosyjską narrację na temat wojny w Ukrainie i nie zmienia się to w miarę jak konflikt zbrojny wchodzi w nowe fazy - mówi ekspertka w rozmowie z PAP. Jak dodaje, Ukraina jest prezentowana jako pasywny aktor, nieposiadający żadnej mocy sprawczej. Chińskie media, w przekazie kierowanym do Europejczyków, podkreślają też negatywny wpływ, jaki wojna wywiera na gospodarkę i bezpieczeństwo całej Unii Europejskiej.
ZOBACZ: Komisja Europejska planuje stworzenie funduszu odbudowy Ukrainy
Bachulska jest współautorką raportu opublikowanego w maju w ramach projektu CHOICE (China Observers in Central and Eastern Europe). Badacze ds. Chin z Europy Środkowej przeanalizowali w nim kierowany do mieszkańców regionu przekaz chińskich ambasad, państwowej agencji informacyjnej Xinhua oraz Chińskiego Radia Międzynarodowego (China Radio International, CRI) od 1 lutego do 19 kwietnia. Największą aktywność propagandową Chin zaobserwowali w Bułgarii, Czechach, Polsce oraz Rumunii.
Jak podkreśla Bachulska, oprócz prezentowania rosyjskiego punktu widzenia poprzez swoje media Chińczycy starają się realizować także własną politykę informacyjną. - Główną cechą tej narracji jest jej antyamerykańskość oraz prezentowanie krajów europejskich jako bezwolnych przedmiotów w polityce większych graczy. Rząd w Pekinie widzi Europę Środkowo-Wschodnią jako uzależnioną od USA i przedstawia Europejczyków jako rzekome "ofiary amerykańskiego imperializmu" - mówi analityczka.
Prokremlowska narracja w Chińskim Radiu Międzynarodowym
W Polsce prym w szerzeniu tego przekazu wiedzie Chińskie Radio Międzynarodowe (CRI), które nadaje polskojęzyczne audycje i jest aktywne w sieci oraz mediach społecznościowych. Jego narracja jest wyraźnie prokremlowska. - CRI za wojnę w Ukrainie wini Stany Zjednoczone i NATO. Na scenie międzynarodowej stara się zaprezentować Pekin jako rzecznika pokoju, jednocześnie dowodząc destabilizującej roli NATO i pokazując USA jako cynicznego gracza, kierującego się wyłącznie własnymi interesami - wyjaśnia Bachulska.
W ostatnich miesiącach polskojęzyczna redakcja powtarzała wątek istnienia rzekomych amerykańskich laboratoriów biologicznych na terenie Ukrainy. Stale uwypukla też problemy rasowo-etniczne w USA. Jeszcze przed wybuchem zbrojnego konfliktu na wschodzie Europy podejmowała próby promowania prowincji Sinciang jako pięknego regionu, pokazując m.in. tamtejsze farmy melonów, gdzie pracują Ujgurowie. Nie odnosiła się przy tym bezpośrednio do zarzutów systemowego prześladowania tej mniejszości etnicznej i łamania praw człowieka w Sinciangu.
Brak profesjonalizmu polskiej redakcji CRI
Bachulska zauważa brak profesjonalizmu polskiej redakcji CRI i stosowane przez nią niezręczne sformułowania. - Wyraźnie widać brak dostosowania treści do lokalnych realiów. Autorzy przekazu używają niewyszukanych środków i niezgrabnych, nieprzystających do rzeczywistości sformułowań. Podejmują próby dyskredytacji i ośmieszania NATO i Stanów Zjednoczonych, ale środki, które stosują czynią te wysiłki nieefektywnymi. Wydaje się, że Chiny nie mają narzędzi albo chęci umiejętnego dostosowania przekazu do profilu odbiorców – mówi badaczka. Jak zaznacza, choć CRI zajmuje na polskim rynku medialnym niszową pozycję, to jego publikacje w mediach społecznościowych na temat wojny na Ukrainie zdobyły ponadprzeciętną popularność. Przejawia się ona jednak w niezwykle krytycznych komentarzach internautów, wymierzonych zarówno w Rosję, jak i w Chiny.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. WHO obawia się epidemii cholery w Mariupolu
- Wydaje się, że za chińskimi działaniami propagandowymi nie idą żadne inicjatywy gospodarcze - ocenia analityczka Ośrodka Badań Azji. - Po spotkaniu ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua z szefem chińskiego MSZ Wangiem Yi w Pekinie, w maju 2021 roku, agencja Xinhua opisywała możliwą konwergencję między Polskim Ładem a nowym planem pięcioletnim chińskiego rządu - mówi. Strona chińska wyrażała wówczas zainteresowanie zacieśnieniem współpracy z Warszawą m.in. w obszarze handlu, logistyki i energetyki. Ten wątek jest jednak nieobecny w narracji, którą Chiny kierują dziś do Polaków ani w chińskich działaniach dyplomatycznych. Władze w Pekinie nie wykorzystują też swoich mediów do prochińskiego lobbingu w związku z pracami nad polskimi przepisami o cyberbezpieczeństwie i możliwym zakazem współpracy operatorów z firmą Huawei przy dostarczaniu usług bazujących na technologii 5G.
Czytaj więcej