Szatkowski w "Graffiti": liczę, że procedura akcesji Szwecji i Finlandii rozpocznie się niebawem
- Mam głęboką nadzieję, że dojdzie do akcesji Finlandii i Szwecji, a procedura rozpocznie się przed szczytem Sojuszu w Madrycie, najdalej na nim. Jeśli nie stałoby się to w najbliższych tygodniach, Rosja zapewne starałaby się zrobić zamieszanie w strukturach Sojuszu - mówił w "Graffiti" ambasador RP przy NATO Tomasz Szatkowski.
W poniedziałek premier Szwecji Magdalena Andersson podała, że jej rząd podjął decyzję, by poinformować NATO o chęci dołączenia do Sojuszu. W niedzielę podobne stanowisko przyjęły władze Finlandii. W piątek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że Szwecja i Finlandia oferują schronienie dla organizacji terrorystycznych i Ankara nie podziela pozytywnego zdania na temat ich możliwego przystąpienia do NATO.
ZOBACZ: Turcja. Prezydent Erdogan: dyplomaci Szwecji i Finlandii nie mają po co przyjeżdżać do Ankary
- Byłaby to fundamentalna zmiana. Morze Bałtyckie stałoby się - w realiach ewentualnego konfliktu - morzem wewnętrznym Sojuszu. Dołączyłyby do niego dwa dobrze zmilitaryzowane państwa. Oznaczałoby to również, że w najbliższej perspektywie duża operacja rosyjskiej agresji wobec wschodniej flanki Sojuszu miałaby dużo mniejsze szanse powodzenia - ocenił Tomasz Szatkowski.
Kiedy Szwecja i Finlandia wejdą do NATO?
Jego zdaniem Rosja - bez mobilizacji - nie ma pola na zwiększanie obecności militarnej na swoich zachodnich krańcach. - A nawet mobilizacja pokazałaby dużo gorszą jakość wojskowości - dodał.
Pytany o to, kiedy Finlandia i Szwecja staną się formalnymi członkami Sojuszu, odpowiedział: - Mam głęboką nadzieję, że dojdzie do akcesji, a procedura rozpocznie się przed szczytem NATO w Madrycie (28-30 czerwca), najdalej na nim. Jeśli nie stałoby się to w najbliższych tygodniach, Rosja zapewne starałby się zrobić zamieszanie w strukturach Sojuszu.
WIDEO: Tomasz Szatkowski w "Graffiti"
Czerwcowy szczyt NATO. Jakie są polskie postulaty?
Marcin Fijołek pytał również o polskie postulaty na najbliższym szczycie NATO.
- Chcemy, by Sojusz zmienił swoją filozofię obrony kolektywnej na wschodniej flance. (...) Gdy Polska i inne kraje bałtyckie dołączały do NATO, Rosja nie była w stanie zaatakować. Wysunięto więc wnioski, że siły Sojuszu mogą zająć się operacjami poza obszarem traktatowym, a jeśli by do agresji doszło, wówczas przybędą posiłki. Teraz musimy zmienić paradygmat na taki, by od początku bronić każdego skrawka Sojuszu. Nie możemy pozwolić agresorowi, by najpierw zajął terytorium, a potem my byśmy je odbijali - podkreślił ambasador RP przy NATO.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Premier Szwecji: najlepsze dla naszego bezpieczeństwa jest wejście do NATO
Jego zdaniem w planowaniu sił Sojuszu trzeba uwzględnić te, które są już na miejscu, takie jak np. WOT w Polsce. - Należy uwzględnić też to, jak używamy tych sił do obrony państw sojuszniczych i, na końcu, uzupełnić to obecnością innych żołnierzy z państw-sojuszników - dodał.
Szatkowski stwierdził, że szczyt w Madrycie będzie punktem decyzyjnym, choć - jak mówił w "Graffiti" - najważniejsze decyzje dotyczące tego, ilu żołnierzy NATO broniłoby Polskę, zapadają w Warszawie.
"Trudno przewidzieć, kiedy skończy się wojna"
Odnosząc się do wojny w Ukrainie, podkreślił, że trudno przewidzieć, ile potrwa konflikt.
- Obie strony posiadają środki na dalszą walkę w horyzoncie wielu miesięcy. Być może wcześniej pojawi się polityczne rozwiązanie, szczególnie jeśli chodzi o Rosję. Ten kraj zdaje się być nastawiony na aneksję znacznej części terytorium Ukrainy. Z kolei wydaje się, że Ukraina jest w stanie zatrzymać dalszą ofensywę sił rosyjskich. Przechodzą do kontrofensywy, odbijają zajęte tereny - wyjaśnił.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej