Estonia. Andrzej Duda: Rosja nie rządzi i nie będzie rządzić światem
Możemy stosować różne nowoczesne rozwiązania, które są bolesne dla Rosji, które pokazują Rosji jasno i wyraźnie, że nie rządzi i nie będzie rządzić światem, a zwłaszcza naszym światem - powiedział w piątek w Tallinie prezydent Andrzej Duda. - Rosja chciała osłabić UE i NATO, ale poprzez agresję na Ukrainę osiągnęła dokładne tego przeciwieństwo - ocenił z kolei prezydent Estonii Alar Karis.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Estonii Alarem Karisem prezydent Andrzej Duda podkreślił, że oba kraje mają dzisiaj zupełnie inne możliwości niż wtedy, gdy zaczęła się II wojna światowa.
- Dzisiaj możemy organizować pomoc. Możemy również dyskutować z naszymi aliantami i naszymi kolegami na temat sankcji. Możemy stosować różne nowoczesne rozwiązania, które są bolesne dla Rosji, które pokazują Rosji jasno i wyraźnie, że nie rządzi światem i nie będzie rządzić światem. A zwłaszcza naszym światem - powiedział.
Rozszerzenie NATO
Duda dodał, że dlatego rozmawiał z prezydentem Estonii o połączeniach energetycznych. - Rozmawialiśmy o budowie alternatywnych źródeł dostaw dla naszych krajów i dla krajów sąsiednich. Dlatego rozmawialiśmy, bo mamy nadzieję na bardzo bliskie rozszerzenie NATO o sąsiadów z Finlandii i - mamy nadzieję - także ze Szwecji. Czekamy na oświadczenie Szwecji w tej sprawie - powiedział Duda.
Wyraził nadzieję, że "najbliższy szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego w Madrycie podejmie konieczne tutaj decyzje nie tylko o tym, że zostanie wzmocniona obecność NATO w naszym regionie". - Nie tylko, że powstaną brygadowe grupy bojowe. Nie tylko, że zwiększy się w związku z tym znacząco liczba żołnierzy Sojuszu obecnych na naszym terytorium i dających gwarancję bezpieczeństwa. Ale także, że dalece poprawi się infrastruktura obronna Sojuszu Północnoatlantyckiego na naszym obszarze, że będzie to przede wszystkim infrastruktura antydostępowa, zapewniająca bezpieczeństwo przed atakiem lotniczym, atakiem rakietowym - stwierdził.
Wsparcie Ukrainy
- Oczywiście omawialiśmy sytuację na Ukrainie. Rozmawialiśmy o tym, że zamierzamy nadal wspierać Ukrainę i o tym, jak upewnić się, że cena tej inwazji będzie tym większa dla Rosji - powiedział prezydent Estonii.
Karis podkreślił, że "cierpienie Ukraińców i Ukrainy jest obciążające dla prezydenta (Władimira) Putina, który za to musi zapłacić". - Rosja chciała osłabić Unię Europejską i NATO. Poprzez tę agresję osiągnęli dokładne tego przeciwieństwo. UE i NATO są bardziej zjednoczone i silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej - oświadczył. Podkreślał również, że pomoc Ukrainie "musi być naszą codzienną troską". Estoński prezydent zaznaczył także, że Ukraina powinna otrzymać status kraju kandydującego do UE.
- Wojna rozpoczęta przez Kreml w sercu Europy sprowadza Finlandię i prawdopodobnie także Szwecję do NATO, oznacza to także, że Morze Bałtyckie będzie morzem wewnętrznym NATO, co czyni nasze bezpieczeństwo jeszcze silniejszym - kontynuował.
ZOBACZ: Prezydent Duda: niedługo interkonektor gazowy połączy Polskę i Słowację
Karis zwrócił się również do wszystkich tych, którzy - jak mówił - obawiają się podróżować turystycznie czy w interesach do krajów bałtyckich, do Polski. - Zapewniam państwa, że kraje bałtyckie i Polska są bardzo dobrze chronione jako członkowie NATO, a szczyt NATO zapewni nam jeszcze silniejszą obronę - powiedział.
- Dzisiaj, kiedy obaj z panem prezydentem patrzymy na Ukrainę, a patrzyliśmy na nią z bardzo bliska - nie tylko w Kijowie, ale i w Irpieniu, i w Buczy (...), nie mamy żadnych wątpliwości, że nie tylko my musimy nieść Ukrainie i Ukraińcom pomoc w tym, aby się obroniła (...), rozmawiamy o tym z panem prezydentem, z naszymi koleżankami i kolegami na arenie międzynarodowej, staramy się działać wszędzie tam, gdzie jest to możliwe - podkreślił z kolei prezydent Duda.
"Rosja musi ponieść konsekwencje"
- Nawet jeżeli wojna się zakończy, to będzie oznaczało, że muszą zostać wyciągnięte konsekwencje - mówił Duda. - Ukraina musi być odzyskana w granicach uznanych międzynarodowo. Rosja musi zapłacić odszkodowania za to, co zniszczyła na Ukrainie i ludzie odpowiedzialni za zbrodnie wojenne na Ukrainie muszą ponieść konsekwencje karne - dodał.
Zdaniem Andrzeja Dudy, "nie może to być business as usual (biznes jak zwykle red.)". - Dlatego, że usual (zwykle red.) nie było tak, że mordowano ludzi, a potem udawano, że nic się nie stało - ocenił. - Nie wyobrażam sobie, aby istniała taka możliwość, żeby robiono normalnie interesy z Rosją, z rosyjskimi firmami - zastrzegł.
Gazprom sposobem na realizację imperializmu
Prezydent Duda wyraził nadzieję, że wszyscy uczciwie patrzący na świat politycy i przedstawiciele biznesu widzą, iż "Gazprom nie był normalną firmą, jak twierdzili niektórzy w Europie". - Gazprom był po prostu rosyjskim sposobem - i jest rosyjskim sposobem - na realizację polityki imperialnej. Miał rozszerzać wpływy Rosji na obszarze europejskim poprzez dominację energetyczną, która będzie mogła prowadzić do sterowania państwami poprzez szantaż energetyczny. Taki był cel w gruncie rzeczy. Po prostu panowanie nad Europą, a przy okazji robienie interesu, jeżeli to możliwe - mówił prezydent.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Duda spotkał się z szefem ONZ. "Polska głosem Ukrainy w regionie"
Dodał, że "jeżeli w danym momencie nie dało się robić interesu, to nie szkodzi, że trzeba dopłacić". - Bo interes polityczny, imperialny, jest ważniejszy. To nie jest normalna gra rynkowa. To jest wielka, imperialna polityka - ocenił.
0 Te doświadczenia zetknięcia się z podmiotem, który patrzy na działalność handlową zupełnie inaczej niż podmioty z państw zachodnioeuropejskich - gdzie są pewne wartości i które kierują się pewnymi zasadami i wartościami - mam nadzieję, że będzie na tyle dobrą lekcją dla całego biznesu, przede wszystkim w Unii Europejskiej, ale także i na świecie, żeby na przyszłość nigdy z podmiotami rosyjskimi nie robić business as usual - podkreślił.
Czytaj więcej