Nadchodzą podwyżki cen gazu LPG. Powodem sankcje na rosyjski Novatek
Objęcie polskimi sankcjami rosyjskiej spółki Novatek Green Energy odcięło od gazu ziemnego kilka gmin. Nałożenie tego embarga może spowodować nowe kłopoty, bo spółka była dużym graczem na rynku LPG. - Import autogazu z innych kierunków wygeneruje większe koszty - mówi ekspert z e-petrol.pl. Koszty paliwa mogą nadal rosnąć w czasie majówki. Sprawdź widełki cen benzyny, diesla i LPG.
Gaz LPG może znacznie zdrożeć z powodu objęcia polskimi sankcjami rosyjskiej spółki Novatek Green Energy. Jakie pierwsze kłopoty odczuło kilkanaście gmin, do których spółka dostarczała gaz ziemny.
Ekspert: wzrosną ceny gazu LPG. Przez sankcje na Novatek
Jednak Novatek to także firma znacząca na rynku gazu LPG w Polsce. - To jest duży importer autogazu i propanu do Polski - powiedział dr Jakub Bogucki.
Jego zdaniem odcięcie dostaw LPG z kierunku rosyjskiego nie pozostanie bez wpływu na polski rynek paliw do samochodów.
ZOBACZ: Rosja odcięła gaz. Piotr Müller: państwo przejmie infrastrukturę Novateku
- To poważny ubytek jeśli chodzi o ilości gazu importowane z kierunku rosyjskiego do Polski. Te ilości pewnie da się jakoś zastąpić importem z kierunków alternatywnych. Natomiast jest to duża wyrwa w całym wolumenie importu do Polski - podkreślił analityk i dodał, że import gazu z innych kierunków będzie generował wyższe koszty.
Już od kolejnego tygodnia cena gazu LPG do samochodów na polskich stacjach wynosić będzie od 3,62 do 3,73 zł - wynika z prognoz e-petrol.pl.
Wzrosną ceny paliw na majówkę. Znamy widełki
Na stacjach Orlenu diesel sprzedawany jest obecnie po 7,22 gr za litr. Nieco tańsza jest benzyna. Zapytany o prognozy dr Jakub Bogucki powiedział, że prognozy nie są optymistyczne.
- Jeśli chodzi o prognozy, to o entuzjazm jest trudno. W tym momencie średni poziom 7,22 zł za litr stanie się dolną granicą cen na polskich stacjach - powiedział Bogucki w Polsat News.
Jego zdaniem olej napędowy będzie od następnego tygodnia kosztował pomiędzy 7,21 a 7,37 złotego.
Z kolei za benzynę zapłacimy od 6,47 do 6,59 zł.
ZOBACZ: Rosja zakręciła kurki z gazem. Litwa: Minister energetyki zadeklarował pomoc Polsce w dostawach gazu
- Takie ceny będą obowiązywały na większości stacji benzynowych w Polsce w najbliższym, majówkowym tygodniu i po majówce - powiedział Bogucki.
- Do ośmiu złotych jeszcze trochę mamy, ale niestety kierunek zwyżkowy jest jednoznaczny - ocenił.
Jego zdaniem zmniejszenie marży Orlenu dodawanej do paliw niewiele zmieni. - Dywersyfikujemy zaopatrywanie się w surowiec. Ten, który do nas trafia, często jest droższy niż ten, który sprawdzany był z kierunku rosyjskiego - wyjaśnił analityk.
- Dalszego szybkiego i spektakularnego wzrostu cen paliw nie będziemy już wiedzieć. Na pewno nie takiego jak w ostatnich miesiącach - przekonywał.
"Strukturalny problem diesla w Europie"
Ekspert wyjaśnił, że wyższa cena oleju napędowego niż benzyny to "problem strukturalny". - Rynek europejski przez ostatnie lata odchodził od produkcji diesla. W dużej mierze importował go na przykład z kierunku rosyjskiego. Przerób ropy na olej napędowy wymaga bowiem trochę innego funkcjonowania rafinerii - powiedział.
- W tej sytuacji, kiedy olej napędowy nadal jest potrzebny, a europejskie rafinerie nie są w stanie szybko i w odpowiedniej ilości tego paliwa wytworzyć, to muszą je importować. Jeśli nie z Rosji, to ze Stanów Zjednoczonych - mówił.
ZOBACZ: Wielkopolskie. Gmina Mieścisko odcięta od dostaw gazu. Dostawca był na liście sankcyjnej
Jak wyjaśnił, stąd bierze się różnica w cenie paliwa dla silników diesla i benzynowych, która jest w tym momencie "dużo wyższa niż dotychczas bywała".
- Przez lata przestrajaliśmy rafinerie na produkcję benzyn i innych paliw, a diesel był paliwem, które zawsze można było zaimportować z innych kierunków. Mamy więc strukturalny niedobór oleju napędowego w Europie - wyjaśnił.
Jego zdaniem w dłuższej perspektywie diesel wciąż będzie musiał być importowany, co nie spowoduje spadku jego ceny.
Czytaj więcej