Mateusz Morawiecki dla "Bilda": Polska nie da się szantażować Rosji, nie będzie płacić rublami
Rosyjska próba szantażowania Polski przez "zakręcenie kurka z gazem" nie powiedzie się; Polska jest dobrze przygotowana i nie zamierza płacić rublami za gaz z Rosji - zapewnia premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie opublikowanym na portalu niemieckiego dziennika "Bild". Polska wstrzymała import węgla z Rosji, domaga się również większej determinacji ze strony innych krajów Europy.
"Polska jest przygotowana. Wybudowaliśmy terminal gazu skroplonego, aby zrekompensować niedobory. Prawie gotowy jest także nasz Gazociąg Bałtycki do przesyłania gazu z Norwegii. Nie damy się szantażować!" - zapowiada premier i podkreśla: "Nie będziemy też płacić rublami za rosyjski gaz".
W ocenie Morawieckiego, działania Rosji pokazują jedynie, że "jej wiarygodność gospodarcza i kontraktowa jest zerowa".
"Samo embargo nie wystarczy"
Polska już wstrzymała import węgla z Rosji, domaga się również w tej kwestii większej determinacji ze strony innych krajów Europy. "Samo embargo nie wystarczy, musimy także uniemożliwić Putinowi sprzedaż ropy po zaniżonych cenach innym krajom, na przykład Indiom" - argumentuje premier.
ZOBACZ: Jakie zasoby gazu ma Polska? W jaki sposób jest magazynowany i czy może go zabraknąć?
"Polska złoży wniosek do Komisji Europejskiej o nałożenie unijnych ceł w wysokości ok. 35 proc. na rosyjską ropę, gaz i węgiel. Każdy, kto stosuje embargo, musi ponosić wyższe koszty gazu LPG albo ropy z innych źródeł. Będzie to sprawiedliwe wtedy, gdy koszt importu rosyjskiej energii znacząco wzrośnie" - zapowiada Morawiecki.
"Już wcześniej rozmawiałem z ukraińskimi przywódcami o tym, czego potrzebuje Kijów. Polska wysyła ciężki sprzęt na Ukrainę. Pewne jest, że jeśli Rosja wygra, obudzimy się w nowym, bardzo niebezpiecznym świecie, gdzie wielkie, zbrodnicze państwo może skolonizować swojego sąsiada" - przestrzega Morawiecki.
Jak dodaje, cieszy go zmiana nastawienia rządu w Berlinie do wysyłania Ukrainie broni. Polski premier podkreśla, że to nie Ukraina jest agresorem w tej wojnie. "Ukraina walczy o przetrwanie, walczy dla nas wszystkich. I potrzebuje naszej pomocy teraz. Trzeba zatrzymać Rosję natychmiast" - zaznacza.
"Potrzebna jest broń, której można używać natychmiast"
Zdaniem Morawieckiego, niemiecki rząd federalny powinien obecnie wspomóc Ukrainę trzema rzeczami: bronią, pomocą finansową i sankcjami na Rosję. "Potrzebna jest broń, której można używać natychmiast, bez konieczności wielomiesięcznego szkolenia. Sankcje takie, które działają natychmiast, nawet jeśli przez kilka miesięcy będziemy żyć z pewnymi ograniczeniami. Nie wolno nam się teraz poddać. I o tym rozmawiałem również we wtorek z kanclerzem Scholzem" - mówi premier.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Prezydent Rosji Władimir Putin grozi "błyskawicznymi uderzeniami odwetowymi"
"Byłem we Lwowie i widziałem żołnierzy, pozbawionych rąk lub nóg. Leczą się tam oraz w Polsce, bo my również leczymy rannych żołnierzy. Potrzebujemy na to pieniędzy. To samo dotyczy 2,5 mln uchodźców, dla których my, Polacy, otworzyliśmy nasze drzwi i serca. 93 procent z nich to kobiety i dzieci. Trzeba się nimi zaopiekować" - zauważa Morawiecki. Jak podkreśla: "Do tej pory UE nie zapłaciła nam za to ani centa. Chcemy sprawiedliwego traktowania: jeśli Turcji udzielono wielomiliardowej pomocy podczas ostatniej fali uchodźców, to myślę, że Polska również zasługuje teraz na pomoc unijną".
Premier ocenia, że jeśli chodzi o gazociągi Nord Stream 1 i 2, zwrot w polityce niemieckiej był spóźniony. "Nie zapominajmy, że decyzja o budowie Nord Stream 2 została podjęta po inwazji na Krym i wschodnią Ukrainę. My, Polacy, nigdy nie mieliśmy złudzeń dotyczących konsekwencji polityki Kremla" - zaznacza.
"Putin chce odtworzenia imperium sowieckiego"
"To Rosja chce wojny. Putin chce odtworzenia imperium sowieckiego. Idea 'zmiany przez handel' nie zmieniła tego stanu rzeczy od dziesięcioleci. To nie była dobra polityka" - podkreśla Morawiecki.
Jak przypomina "Bild", jedną z osób odpowiedzialnych za tę politykę Niemiec wobec Rosji jest były kanclerz Gerhard Schroeder, który wciąż nie widzi powodów do zmiany zdania i nadal stawia na negocjacje i rozmowy z Putinem.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Resort obrony: wojska rosyjskie nasilają ofensywę
"Z jego ostatnich wypowiedzi wynika, że ten człowiek niczego się nie nauczył. Nie wie, co to wstyd. Absolutnie nie podałbym mu ręki" -zaznacza na zakończenie rozmowy premier. "Wszyscy znamy straszne obrazy zbrodni wojennych z Buczy, Hostomla i innych miejsc. Jeżeli to nie skłoniło go do refleksji, to znaczy, że nie wie, czym jest przyzwoitość" - komentuje postawę byłego niemieckiego kanclerza.
Czytaj więcej