Premier Mateusz Morawiecki: Zachód zachowywał się jak żaba we wrzącej wodzie
"Zachód zachowywał się jak żaba we wrzącej wodzie. Nie zareagował nawet wtedy, gdy Rosja podgrzała temperaturę" - napisał w artykule dla brytyjskiego tygodnika "The Economist" premier Mateusz Morawiecki.
"Wojna na Ukrainie uświadamia, że historia to dobra nauczycielka, ale ma słabych uczniów. Wygląda na to, że część polityków z Europy Zachodniej zapomniała lekcję, która płynie z Monachium, z roku 1938. A przecież analogie do współczesności są tak uderzające. Polityka ustępstw, której twarzą był wówczas premier Chamberlain, już rok później skutkowała wybuchem II Wojny Światowej" - napisał premier Morawiecki.
"Znowu jesteśmy świadkami ludobójstwa"
"70 lat po niesławnej konferencji monachijskiej, w lutym 2007 roku, Władimir Putin w tym samym miejscu otwarcie zapowiedział zburzenie postzimnowojennego ładu w Europie. Rok później zaatakował Gruzję, sześć lat później zajął Krym i podpalił Donbas, a po kolejnych ośmiu rozpoczął najbardziej krwawy jak dotąd etap realizacji swojego planu. Wróciły demony historii. Znowu jesteśmy świadkami ludobójstwa" - zaznaczył.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Austria niemal całkowicie zastąpiła rosyjską ropę dostawami m.in. z Kazachstanu
Zdaniem szefa polskiego rządu, "w tym środowisku Zachód zachowywał się jak żaba we wrzącej wodzie".
"Nie zareagował nawet wtedy, gdy Rosja podgrzała temperaturę. W 1999 roku, kiedy wojska rosyjskie zrównały Grozny z ziemią i na rozkaz Putina wymordowały tysiące Czeczenów, Zachód przymknął oko, mówiąc, że to wewnętrzna sprawa Rosji. Kiedy wojska rosyjskie wkroczyły do sąsiedniej Gruzji, widzieliśmy rozczarowującą bezczynność" - podkreślił.
Jak dodał, "ta nowa wersja polityki ustępstw nie mogła wywołać niczego poza konfliktem".
"Rosja powróciła na drogę zbrodni"
"To dlatego, że mechanizmy totalitaryzmu pozostają takie same jak siedemdziesiąt lat temu. Mechanizmy totalitaryzmu są niezmienne. Bestialstwo Rosjan potwierdza, że nic się zmieniło. Rosja powróciła na drogę zbrodni i dopóki nie zostanie powstrzymana, obrazki takie jak z Buczy, Irpienia i Mariupola będą pojawiać się coraz częściej" - ocenił.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosja zamyka konsulaty Litwy, Łotwy i Estonii na swym terytorium
Premier przypomniał, że "w Polsce od ponad dekady ostrzegamy przed polityką ustępstw wobec odradzających się imperialistycznych aspiracji Putina, ale spotykamy się z podejrzliwością, a nawet pogardą".
"Wielu europejskich polityków po odejściu z polityki było bardziej zainteresowanych pracą w rosyjskich firmach energetycznych niż pomocą. Ale teraz sytuacja na Ukrainie to horror, a od naszych działań zależą losy narodu ukraińskiego i przyszłość całej Europy" - napisał.
Morawiecki zwrócił uwagę, że oprócz pomocy gospodarczej i militarnej potrzebne są także sankcje w postaci konfiskaty majątków i rezerw walutowych. Europa powinna zjednoczyć się w celu odbudowy Ukrainy po wojnie.
Morawiecki chce skuteczniejszych sankcji
"(...) Europa, mimo nałożenia pewnych sankcji, działa zbyt wolno. Tymczasem Kreml dołożył wszelkich starań, aby obronić rubla. (...) Słabe sankcje, zamiast zdusić rosyjską gospodarkę, wydają się zwiększać jej odporność, ponieważ ceny ropy i gazu wzrosły - zauważył.
Jeśli naprawdę chcemy powstrzymać Putina, nie mamy innego wyjścia, jak wywołać szok gospodarczy (...) - zaznaczył.
Morawiecki zwrócił uwagę na pomoc, jaką niosą Polacy Ukraińcom. "Pomaga cały kraj. Pomoc organizuje rząd polski, pomagają NGO’s, samorządy i pomagają miliony ludzi - nikogo nie trzeba było prosić" - podkreślił.
"Być może dlatego unijni urzędnicy, którzy od 2016 roku przekazali Turcji 6 mld euro (6,5 mld dolarów) w ramach umowy o pomoc uchodźcom, nie czują teraz potrzeby pomocy Polsce. Ale z każdym tygodniem taka pomoc staje się coraz ważniejsza. Jak dotąd nie otrzymaliśmy nic poza deklaracjami" - przyznał, dodając, że "potrzebne jest poważne rozwiązanie systemowe".
Czytaj więcej