Ktoś okalecza zwierzęta w Łódzkiem. Jeden pies bez nosa, drugi skatowany, bez oka
Najpierw bernardyn z obciętym nosem, a kilka dni temu pies z wydłubanym okiem. Obydwa odnalezione w rowach niedaleko Łowicza (woj. łódzkie). Obrońcy praw zwierząt podejrzewają, że zwierzęta okaleczać może jedna osoba. Sprawę bada prokuratura.
Zgredek został znaleziony w rowie przy drodze niedaleko Łowicza. Zdaniem obrońców zwierząt miał "zmasakrowaną sierść", wydłubane oko, ma także zranioną łapę, jest trwale okaleczony i nieufny.
Ktoś porzucił skatowane zwierzę w rowie
- Ponad 30 procent ciała stanowiły odchody i sierść, był po prostu cały sklejony, nie był w stanie chodzić, ma uszkodzoną łapę, wydłubany kawałek oka - mówi Katarzyna Rezler, wolontariuszka Stowarzyszenia Animal SOS.
Wolontariusze, którzy zajmują się zwierzęciem są pewni, że doszło do znęcania się, a sprawca porzucił zdychające zwierzę w rowie w jednej z gmin. Aktywiści sądzą, że pies był bity. Zaobserwowali m.in., że obawia się mężczyzn. Nie wykluczają także, że był głodzony.
ZOBACZ: Wielkopolska. Znęcali się nad krowami w ubojni. Zarzuty dla 35 osób
- Po ogoleniu sierści okazało się, że jest bardzo wychudzony, że są żebra i kręgosłup na wierzchu - powiedziała "Wydarzeniom" Justyna Głowacka, wolontariuszka "Animal SOS".
Stowarzyszenie "Animal SOS" zgłosiło sprawę do prokuratury. Łączą ją z przypadkiem skatowania i okaleczenia "Bekona", psa rasy bernardyn, który został przed kilkoma miesiącami uratowany, ale do tej pory nie udało się ustalić sprawcy, który zrobił mu krzywdę. Sprawa została wtedy umorzona. Sprawę "Bekona" nagłośniły "Wydarzenia". Pies jest szczęśliwy, ma nowych właścicieli.
- Podejrzewam, że gdyby wtedy sprawca został wykryty, to drugi by tego nie zrobił - mówi jedna z wolontariuszek.
Jeden sprawca zagraża psom w Łódzkiem?
Aktywiści podkreślają, że "Bekon" i "Zgredek" były okaleczone i porzucono je niedaleko od siebie.
- Istnieje możliwość, że mógłby być to ten sam sprawca - mówią aktywiści, którzy przypominają, że sprawę skatowanego bernardyna kilka miesięcy temu umorzono. Teraz zgłoszenie w sprawie okaleczonych zwierząt trafiło również do Prokuratury Krajowej w nadziei na poważniejsze potraktowanie przypadku.
WIDEO - Obrońcy zwierząt podejrzewają, że psy okaleczyła ta sama osoba
- Niezwłocznie przystąpiliśmy do wyjaśniania okoliczności zdarzenia, weryfikujemy wszelkie zawarte tam informacje, gromadzimy materiał dowodowy - powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje surowe kary za znęcanie się nad nimi. Za zabicie grozi do trzech lat więzienia, za działanie ze szczególnym okrucieństwem - od 3 miesięcy do 5 lat.
ZOBACZ: Znęcali się nad niedźwiedziem Baloo. Cyrkowcy skazani
- Każdego dnia widzę znieczulicę zarówno na poziomie policji, prokuratury, a później w sądach - mówi Marta Włosek, która od kilkunastu lat walczy o prawa zwierząt w Lublinie.
- Jeśli te kary pozbawienia wolności są orzekane, to są orzekane w najmniejszym wymiarze i zazwyczaj w zawieszeniu - podkreśla Włosek, działaczka Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege.
Czytaj więcej