"Śniadanie Rymanowskiego". Eksperci o wojnie. "Putin musi rzucić kęs narkotyków zwycięstwa"
- Putin musi dostarczyć swoim "narkomanom" propagandę. Kiedyś nazywałam go "wielkim hipnotyzerem", a teraz "dostawcą narkotyków" - powiedziała w niedzielnym "Śniadaniu Rymanowskiego" dziennikarka Krystyna Kurczab-Redlich. Z kolei analityk Jacek Bartosiak ocenił, że Ukraina ma szansę odzyskać Krym i Donbas, zajęte przez Rosję osiem lat temu. W programie głos zabrał także m.in. mer Lwowa.
W wielkanocnym wydaniu "Śniadania Rymanowskiego" prowadzący poprosił gości, by przekazali pozytywne informacje i analizy o wojnie w Ukrainie.
Jak zauważyła Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji, oligarcha Roman Abramowicz, który zna się z Władimirem Putinem, nadal jest w Kijowie. - To świadczy o tym, że Kreml dąży do zakończenia wojny oraz rozmów z Ukrainą - uznała.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. 20-letni żołnierz błądził po lesie z kulą w sercu. Uciekł z rąk Rosjan
Uściśliła, że Abramowicz jest jedną z nielicznych osób, która nie boi "zbliżyć się" do Putina. - Może ta wojna nie potrwa tak długo, jak się mówi, czyli parę lat - mówiła Kurczab-Redlich.
"Władimir Putin musi dostarczyć swoim 'narkomanom' propagandy"
Dziennikarka nawiązała w ten sposób do przewidywań amerykańskiego sekretarza stanu Anthony'ego Blinkena. Jak dodała, obawia się tego, co stanie się w Ukrainie przed 9 maja, czyli rosyjskiego Dnia Zwycięstwa.
- Władimir Putin musi dostarczyć swoim "narkomanom" propagandy. Kiedyś nazywałam go "wielkim hipnotyzerem", a teraz "dostawcą narkotyków". To, co on oferuje obywatelom, to samopoczucie imperialnej Rosji, zawsze zwyciężającej - opisała.
Jej zdaniem prezydent Rosji "będzie musiał rzucić im duży kęs 'narkotyków zwycięstwa'", co może wywołać "jeszcze bardziej okrutne zachowania" podległych mu wojsk podczas wojny.
"Polska jest w grze. Nasi politycy powinni spisywać plan"
Z kolei analityk polityki i strategii Strategy&Future Jacek Bartosiak stwierdził, iż "strategicznie Ukraina wygrywa" i ma nawet szanse, by odzyskać okupowane od 2014 roku Półwysep Krymski oraz Donbas. - Jeżeli rosyjskie wojska lądowe nadal będą tak niekompetentnie walczyć, to wszystko jest możliwe - ocenił.
W jego ocenie polscy politycy powinni spisywać obecnie plan polityczny, by nasz kraj również "zwyciężył". - Polska jest w grze. W naszym interesie również jest zakończenie wojny - przypomniał.
ZOBACZ: Watykan. Papież Franciszek do burmistrza Melitopola: towarzyszymy wam, odwagi!
Bartosiak przestrzegł, że Wołodymyr Zełenski nie powinien popełnić błędów Józefa Piłsudskiego z wojny z bolszewikami sprzed 102 lat. - Zabrakło wówczas bitwy nad Dnieprem czy Orszą, która ostatecznie "wypchnęłaby" rosyjski projekt imperialny - powiedział.
Zastrzegł przy tym, że Piłsudskiemu zabrakło wówczas "sił". Jak też podkreślił, przyjdzie czas, gdy ukraiński przywódca będzie "rachował siły i środki" i być może zmuszany do rozejmu z Kremlem przez państwa zachodnie. - Zełenski powinien wypracować pokój. Ukraina po wojnie musi mieć plan na rozwój, stanie się nowoczesnym państwem - zalecił.
"Analizy fachowców ws. armii rosyjskiej okazały się chybione"
Głos w programie zabrał też Piotr Gontarczyk, historyk i politolog. - Nie widzę szansy na pokój, bo Rosja będzie dążyła do całkowitego unicestwienia projektu "Ukraina". Jeżeli Rosja nie upadnie, definitywnie nie przegra wojny, nie widzę woli politycznej ze strony Putina, aby porozumieć się z Ukraińcami - mówił.
Nawiązał do zatopienia Moskwy, czyli flagowego okrętu Floty Czarnomorskiej. - Oprócz właściwego "kursu", jaki obrał ten krążownik, patrzę na wojnę i sytuację z wielu powodów inaczej niż miesiąc czy dwa miesiące temu. Czuję się trochę bezpieczniej, analizy wielu wybitnych fachowców dotyczące armii rosyjskiej okazały się chybione - przypomniał.
Jego zdaniem wojsko Rosji okazało się "z innej epoki", jest źle dowodzone i pozbawione współczesnej strategii. - Ukraina cały czas się broni. Również myślałem, że może to wyglądać inaczej, lecz szczęśliwie się myliliśmy. Kijów ma szansę tę wojnę wygrać - powiedział Gontarczyk.
"Zwycięstwo nad Ukrainą to kwestia przetrwania Putina i rosyjskich elit"
Prof. Andrzej Szeptycki z Uniwersytetu Warszawskiego i Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego stwierdził, że "obserwujemy eskalację konfliktu po obu stronach".
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Mer Trościańca: w jednej ze wsi Rosjanie zostawili sarin
- Zawarcie porozumienia pokojowego jest mało prawdopodobne. Rosji chodzi o zniszczenie państwowości ukraińskiej, a z drugiej strony (zwycięstwo - red.) to kwestia przetrwania Putina i rosyjskich elit u władzy - wyliczył.
Zapytał też, na jaki temat władze ukraińskie miałyby negocjować z Moskwą po masakrach w Buczy czy Borodziance. - Możliwe, że w okolicach Dnia Zwycięstwa Rosja ogłosi sukces - jakikolwiek, byleby Putin "coś dostał". Jeśli nie uda mu się osiągnąć niczego realnego, ogłosi fikcje, bo musi coś powiedzieć na wojskowej paradzie - zauważył.
"Mój ojciec powiedział, że trzymają obronę Charkowa"
Kolejny gość Bogdana Rymanowskiego - ukraiński prawnik i przedsiębiorca Vladyslav Semerynskyi - przyznał, iż codziennie rano rozmawia z ojcem, który walczy z Rosjanami w ostrzeliwanym Charkowie.
- To nasz codzienny rytuał. Powiedział dziś (w niedzielę - red.), że trzymają obronę miasta, jak i na całej linii frontu. W regionach zachodnich oraz północnych Ukrainy jest bezpiecznie. Są jednak niebezpieczeństwa ataków rakietowych, dlatego wszyscy ze strachem czekają na alarmy - opisał.
ZOBACZ: Ukraina. Zełenski po rozmowie z Johnsonem: pracujemy nad gwarancjami bezpieczeństwa
Dodał, że na wschodzie "widać, że ofensywa jest kontynuowana". - Wojsko ukraińskie dzielnie broni się dzięki naszym siłom zbrojnym i cywilom - zapewnił Semerynskyi.
"Rosja anonsuje, że za parę dni będzie mocne natarcie na wschód Ukrainy"
W programie zdalnie wziął udział także mer Lwowa Andriej Sadowy. - Jest trudna sytuacja, wieczorem i w nocy bywają alarmy. System antyrakietowy zniszczył cztery pociski skierowane na nasz region - przekazał.
Mer stwierdził, że na co dzień przebywający w Ukrainie "muszą być gotowi na nowy atak". - Rosja anonsuje, że za parę dni będzie mocne natarcie na wschodzie Ukrainy - powiedział.
Podziękował też Polakom, których nazwał "bratnim narodem na wieki razem", oraz obywatelom innych państw za pomoc udzielaną jego państwu od początku wojny. Odradził jednocześnie podróże do Kijowa i miast położonych dalej na wschód.
ZOBACZ: Ukraina. Reuters opublikował nagranie z okupowanego Mariupola: ruiny budynków, ciała na ulicach
- We Lwowie sytuacja jest "plus minus" pod kontrolą. Przebywa u nas teraz około 200 tys. uchodźców - wyliczył.
Sadowy uściślił, że spora liczba Ukraińców wraca do Lwowa zza granicy Ukrainy, gdzie zaczynają "drugie życie". - Ważne, aby wszystkie firmy w mieście pracowały. Niektóre zakłady pracy przechodzą znów na "trzy zmiany" - podsumował.
Metropolita lwowski o drodze krzyżowej w Koloseum: za wcześnie na pojednanie
Prowadzący połączył się również z abp. Mieczysławem Mokrzyckim, rzymskokatolickim metropolitą lwowskim i przewodniczącym episkopatu Ukrainy.
- Przed rezurekcją (poranną mszą w Niedzielę Wielkanocną - red.) słyszeliśmy alarmy. Na szczęście kilka minut przed rozpoczęciem liturgii odwołano alert, więc mogliśmy wyjść na procesję wokół katedry - przekazał.
Zapytany przez Bogdana Rymanowskiego o drogę krzyżową pod przewodnictwem papieża Franciszka, jaką w piątek zorganizowano w rzymskim Koloseum. Podczas nabożeństwa Rosjanka i Ukrainka wspólnie niosły krzyż.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Jej syna zabili Rosjanie. "Pozwolili nam opuścić wieś, a potem zaczęli strzelać"
- Czy w tym momencie, gdy samoloty i działa rosyjskie bombardują Ukrainę, to dobry moment na mówienie o pojednaniu? - zapytał prowadzący.
Abp Mokrzycki odpowiedział: - Chrystus zbawił każdego człowieka, bez względu, kim był, ale ta rana jest zbyt świeża, by mówić o pojednaniu i przebaczeniu.
Poprzednie odcinki programu "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej