Nowe dane o inflacji. Ceny w marcu wzrosły o 11 proc.
W marcu inflacja w Polsce wyniosła 11 procent względem zeszłego roku - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny. To najwyższy poziom tego wskaźnika odnotowany w XXI wieku. GUS przekazał też, że wobec lutego, czyli poprzedniego miesiąca, ceny towarów i usług wzrosły o 3,3 proc.
Podana wysokość inflacji jest nieco wyższa niż w opublikowanym szacunku flash. GUS wyliczał w nim, że marcowa inflacja wyniesie 10,9 proc., a w skali miesiąca wzrost cen miał wynieść 3,2 proc.
W marcu Główny Urząd Statystyczny informował, iż inflacja w lutym wyniosła 8,5 proc. wobec 9,4 proc. w styczniu po rewizji.
Marek Belka: inflacja w Polsce może być dwa razy wyższa niż w strefie euro
W piątek, przed publikacją danych o inflacji, były premier i szef Narodowego Banku Polskiego Marek Belka twierdził, że wzrost cen w Polsce może być dwa razy wyższy niż w strefie euro, gdzie sięga 7 procent.
ZOBACZ: Komisja Finansów Publicznych pozytywnie zaopiniowała kandydaturę Adama Glapińskiego na prezesa NBP
- Jest drogo, bo prowadzimy od dłuższego czasu bardzo ekspansywną politykę wydatkową, budżetową. Państwo wydaje pieniądze, my je dostajemy, mamy więcej pieniędzy. Popyt rośnie, ale podaż nie rośnie wystarczająco szybko, w związku z czym ceny rosną - wyjaśniał obecny europoseł.
Belka stwierdził, że do naszego kraju przyjdzie nowa fala inflacji związana z wojną w Ukrainie. - Trochę się pospieszył premier Morawiecki mówiąc, że to "Putinflacja", ona dopiero będzie - ocenił.
"Połowa inflacji jest własnego chowu, połowa z importu"
Były premier zgodził się częściowo z analitykami, m.in. z Piotrem Kuczyńskim z Xeliona, który uważa, że dwie trzecie inflacji spowodowały czynniki z zagranicy.
ZOBACZ: Polski Ład. Konferencja w sprawie zmian w systemie podatkowym
- Połowa inflacji jest własnego chowu, połowa z importu - powiedział Belka. Zaznaczył, że "do tego dojdzie inflacja wywołana wojną". Wyjaśnił, że Polska nie odczuwa jeszcze efektów wojny związanych m.in. z zerwaniem łańcuchów dostaw, czy związanej z wojną zwyżki cen żywności. - Ceny żywności rosły przed wojną, ale z innych powodów - tłumaczył.
PIE: szczyt inflacji przypadnie na wakacje
Z kolei eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego ocenili, że dwucyfrowa inflacja to efekt rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Na skutek wojny podrożała głównie energia (24,3 proc.) i paliwa (33,5 proc.). Inflacja jest najwyższa od 21 lat, a jej szczyt na poziomie 12,5-13 proc. przypadnie w wakacje" - przekazali.
Według nich w kolejnych miesiącach ceny nadal będą wzrastać. "Znacząco zdrożała też żywność. Tempo wzrostu cen przyśpieszyło z 7,6 do 9,2 proc." - wyliczyli analitycy.
ZOBACZ: Ustawa przewidująca m.in. embargo na import węgla z Rosji z podpisem prezydenta
PIE zwrócił uwagę, że jest to efekt rosyjskiego embarga na handel nawozami oraz przerwania eksportu zbóż z Ukrainy z uwagi na blokadę morską Rosjan. Dodali też, że inflacja bazowa pozostała stabilna (6,8 proc.).
"Spodziewamy się, że wzrost cen żywności sięgnie nawet 14 proc. Także ceny energii i paliw utrzymają się na wysokich poziomach. CPI zacznie spadać w ostatnim kwartale 2022 roku, ale wzrost cen pozostanie jednak dwucyfrowy do końca roku" - dodał Instytut.
Eksperci: zakażenia koronawirusem w Chinach też podwyższą ceny w sklepach
Zdaniem ekspertów wzrost cen może nasilić się również ze względu na epidemię COVID-19 w Chinach. "W reakcji na wzrost liczby chorych władze ograniczyły pracę fabryk w prowincjach odpowiadające za 40 proc. PKB Chin. Przestoje oznaczają dalszy wzrost cen komponentów dla przemysłu oraz opóźnienia w transporcie morskim. Skutkiem będzie wzrost inflacji w całej strefie euro" - wyjaśnił PIE.
Polski Instytut Ekonomiczny to publiczny think-tank gospodarczy.