Marina Owsiannikowa protestowała w rosyjskiej telewizji. Ma nową pracę w "Die Welt"
Rosyjska dziennikarka Marina Owsiannikowa, która podczas programu na żywo w państwowej telewizji protestowała przeciwko wojnie w Ukrainie, ma nową pracę. Zatrudniono ją jako korespondentkę niemieckiego "Die Welt".
Protest dziennikarki odbył się w połowie marca podczas programu informacyjnego na żywo w rosyjskiej państwowej telewizji Kanał 1.
Pojawiła się ona w kadrze, trzymając przed sobą dużą płachtę papieru, z napisami: "No war. Przerwijcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Tu was okłamują. Russians against war" (hasła po angielsku: nie dla wojny, Rosjanie przeciwko wojnie - red.).
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Protest dziennikarki w rosyjskiej telewizji państwowej
Sceny z tego nagrania obiegły cały świat, a wielu internautów chwaliło jej akt "nadzwyczajnej odwagi" w kontekście represji w Rosji wobec wszelkich głosów krytykujących rosyjską inwazję na Ukrainę.
Kobietę zatrzymano. Dzień później sąd w Moskwie wymierzył jej grzywnę w wysokości 30 tys. rubli (280 dolarów), uznając winną wykroczenia administracyjnego, tj. pokazania na wizji plakatu wzywającego do protestowania przeciwko wojnie w Ukrainie i zorganizowania "nieskoordynowanej akcji publicznej".
Marina Owsiannikowa z nową pracą. "Niezależna korespondentka"
Owsiannikową zatrudnił teraz niemiecki "Die Welt". Została "niezależną korespondentką" relacjonującą m.in. z Ukrainy i Rosji - podano w oświadczeniu. Dodano, że dziennikarka regularnie będzie udzielać się zarówno w telewizyjnym kanale informacyjnym, jak i pisać dla gazety.
- Marina Owsiannikowa w decydującym momencie miała odwagę skonfrontować rosyjskich widzów z obrazem rzeczywistości bez upiększeń - powiedział redaktor naczelny Welt Group Ulf Poschardt.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Za protest przeciwko wojnie na Ukrainie sąd skazał dziennikarkę na grzywnę
- Pomimo grożących jej represji ze strony państwa, stanęła w obronie najważniejszych wartości dziennikarskich - dodał. Według Owsiannikowej Welt Group opowiada się za wolnością. - Moim zadaniem jako dziennikarki jest bronić tej wolności. Cieszę się, że będę to mogła robić teraz dla "Welt" - stwierdziła.
Jej protest był "ustawką"?
Wokół kobiety nie brakuje jednak kontrowersji. Niektórzy zastanawiają się, czy incydent w rosyjskiej telewizji nie był wyreżyserowany.
Uważa tak choćby członek Rady Najwyższej Ukrainy Roman Hryszczuk, odwołując się m.in. do hasła "no war" (nigdy więcej wojny - red.) w języku angielskim. Inni komentatorzy zwracają uwagę na niski wymiar kary i łagodne potraktowanie przez organy sprawiedliwości.
Sama Owsiannikowa, w wywiadzie dla włoskiej telewizji RAI, wspomniała m.in. o tym, że wojna w Ukrainie obudziła "wielką rusofobię".
Wezwała też do zniesienia sankcji i zaznaczyła, że kary wymierzone przez UE powinny być kierowane wyłącznie w stronę Putina, a nie zwykłych Rosjan. Komentatorzy z różnych krajów, nie tylko Ukrainy, uważają, że te wypowiedzi tylko umacniają przekonanie, że dziennikarka może stać po stronie Kremla.
Czytaj więcej