Smoleńsk. Podkomisja Antoniego Macierewicza prezentuje raport dotyczący katastrofy tupolewa
- Podkomisja określiła przyczynę zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154M 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku jako wynik aktu bezprawnej ingerencji - powiedział szef podkomisji Antoni Macierewicz. Głównymi dowodami mają być "wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem brzozy" oraz "eksplozja w centropłacie". Podtrzymano decyzję o unieważnieniu raportu z 2011 r.
Antoni Macierewicz omawiając raport przekonywał, że podkomisja przebadała "ścieżkę kontrolnego podejścia i odejścia na drugie zejście pilotów TU-154M, czego dotychczas nie robiono". - Ostatnie 20 sekund lotu przesądziło o tragedii smoleńskiej - zapewniał przewodniczący podkomisji.
Macierewicz dodał, że przeprowadzono symulację lotu, zrekonstruowano rozkład szczątków samolotu oraz rozmieszczenie ciał i ich fragmentów. Sprawdzano również, czy na pokładzie był ładunek wybuchowy.
ZOBACZ: 12. rocznica katastrofy smoleńskiej. Warszawiacy zebrali się przed Pałacem Prezydenckim
Podczas wypowiedzi szefa podkomisji zaprezentowano prezentację sugerującą niszczenie i fałszowanie materiałów dowodowych.
- Materiały dowodowe nie tylko zostały pozostawione przez rząd Donalda Tuska w dyspozycji Federacji Rosyjskiej, ale był także ukrywane, niszczone i fałszowane. Strona rosyjska jasno stwierdzała, że Polska nie otrzyma materiałów dowodowych i warunkuje po dzień dzisiejszy otrzymanie tych materiałów zgodą Rzeczpospolitej Polskiej na przyjęcie raportu pani (Tatiany) Anodiny - powiedział Macierewicz.
"Przedstawiciele Polski nie słyszeli ani nie widzieli całości oryginału zapisów lotu"
- Przedstawiciele Polski nigdy nie słyszeli ani nie widzieli całości oryginału zapisów lotu, nie badali zniszczeń wybuchowych w centropłacie, nie widzieli zapasowego silnika elektrycznego, ani nie dokonali laboratoryjnej analizy silników. Nie otrzymali też większości dokumentów lotniska Smoleńsk-Siewiernyj - stwierdził Macierewicz.
ZOBACZ: Katastrofa w Smoleńsku. Donald Tusk: perfekcyjna realizacja planu Putina przez PiS
Szef podkomisji powiedział, że tak wyglądała sytuacja, w której się znalazła podkomisja po rozpoczęciu prac. Dodał, że ówczesny rosyjski premier Władimir Putin "przekazał związanej ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej pani Anodinie przeprowadzenie badania technicznego katastrofy", a kierowana przez nią instytucja - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) - "blokowała dostęp stronie polskiej do szeregu dokumentów, głównych, podstawowych, w tym do instrukcji wykonywania lotów w rejonie lotniska Smoleńsk Siewiernyj". - Zaś przedstawiony w styczniu 2011 roku raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Federacji Rosyjskiej zawierał poświadczenie nieprawdy w oficjalnym dokumencie poprzez prezentację nieaktualnej karty podejścia lotniska Smoleńsk Siewiernyj - powiedział.
Macierewicz: załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury
- Załoga Tu-154M wykonała prawidłowo wszystkie procedury i czynności podejścia do lotniska w Smoleńsku; samolot zmienił swoje kąty pochylenia oraz kąty natarcia i zaczął odchodzić na drugi krąg - podkreślił Antoni Macierewicz.
Jak dodał "potwierdzenie tych faktów zawarte jest nie tylko w dokumentach rosyjskich kontrolerów lotu (...), ale także w analizach rejestratorów pokazujących kolejne fazy lotu". "Powtarzam raz jeszcze, w ostatnim momencie zostały zmienione kąty pochylenia i kąty natarcia i samolot zaczął odchodzić na drugi krąg" - podkreślił przewodniczący podkomisji.
ZOBACZ: Syreny w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Ambasador Ukrainy zabrał głos
Macierewicz ocenił, że "materiały wskazujące na błędy załogi zostały w dużej części zmanipulowane". - Dotyczy to zarówno zapisów rejestratora parametrów lotu, jak i zapisów w rejestratorze rozmów, tzw. CVR, gdzie stwierdzono liczne ślady ingerencji. Zostały one spreparowane dla potrzeb zafałszowanych teorii o "pancernej brzozie" - powiedział.
- Podkomisja dysponuje zeznaniami i relacjami świadków zdarzenia będących 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku, w tym przede wszystkim Rosjan. Wielu z nich słyszało eksplozje zanim samolot uderzył w ziemię - mówił szef podkomisji.
Wybuch w lewym skrzydle
- Głównym i bezspornym dowodem ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 metrów przed minięciem przez samolot brzozy na działce doktora Bodina nad terenem, gdzie nie było ani wysokich drzew, ani innych wysokich przeszkód mogących zagrozić samolotowi - mówił Macierewicz, dodając, że jej kontynuacją była "eksplozja w centropłacie", która "zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele".
Macierewicz przekazał, że działania te "zostały poprzedzone dwoma operacjami dezinformacyjnymi, które wprowadziły chaos wśród rosyjskich kontrolerów lotów i utrudniającymi polskiej załodze odejście na zapasowe lotnisko w Witebsku". Szef podkomisji wskazywał na zamianę lotnisk zapasowych i "błędne sprowadzanie samolotu tak, by groziło mu uderzenie w ziemię". - Trzeba podkreślić, że mimo tych działań rosyjskich polscy piloci, już blisko 40 minut przed Smoleńskiem oświadczyli, że lądowanie nie będzie możliwe. Po minięciu 100 m od lotniska podjęli próbę odejścia na drugi krąg. Potwierdzili to rosyjscy kontrolerzy i dyspozytorzy lotu - mówił.
ZOBACZ: Antoni Macierewicz: dramat smoleński był zapowiedzią tego, co dziś dzieje się na Ukrainie
Podkreślał, że "materiały wskazujące na błędy załogi zostały w dużej części zmanipulowane". "Liczne ślady ingerencji" miano stwierdzić w rejestratorze rozmów. - Wielu Rosjan słyszało eksplozję zanim samolot uderzył w ziemię. Podkomisja zgromadziła ponad 200 relacji świadków z tamtego wydarzenia. Ponad 20 świadków słyszało co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i rozpad samolotu - dodawał Antoni Macierewicz.
- Rozległy wybuch wewnątrz kadłuba spowodował powstanie fali uderzeniowej, która rozerwała konstrukcję Tu-154M numer 101 - stwierdził Macierewicz. Jak mówił, w wyniku przejścia fali uderzeniowej "w wielu miejscach poszycie zewnętrzne zostało rozerwane na małe odłamki z licznymi, charakterystycznymi płatami i lokami powybuchowymi, wywiniętymi na zewnątrz konstrukcji".
- Na skutek sprężenia i rozprężenia fali uderzeniowej powstał również efekt akustyczny tzw. grom dźwiękowy, słyszany przez wielu świadków zdarzenia, których zidentyfikowała komisja - dodał Macierewicz.
Pięć argumentów potwierdzających wybuch w skrzydle
W prezentacji przekazano, że zniszczenie lewego skrzydła przez wybuch "ilustruje film porównujący dźwięk nagrany na kopiach CVR z dźwiękiem wybuchu w eksperymencie przecięcia modelu kesonu bakowego za pomocą materiału wybuchowego". Kilkukrotnie odtworzono fragment nagrania.
Podczas konferencji zaprezentowano grafikę przedstawiającą pozycję samolotu w momencie wybuchu naniesioną na zdjęcie satelitarne z 10 kwietnia 2010 r. - Widać, że samolot znajdował się wówczas ponad 100 metrów przed brzozą - podano.
ZOBACZ: Smoleńsk. Antoni Macierewicz: samolot zniszczyły eksplozje
Wymieniono pięć argumentów potwierdzających wybuch w skrzydle: "kopie nagrań z rejestratorów CVR, MŁP, ATM; wyniki eksperymentów IL i WAT z modelami Tu-154; analiza numeryczna milisekundowego dźwięku wybuchu; stenogram z nagrań CVR wykonany przez IES i ABW w 2021 r. oraz eksperymenty wybuchowe wykonane przez komisję" - przekazano.
Jednocześnie przekazano, że komisja "nie jest w stanie precyzyjnie i dokładnie stwierdzić, w jaki sposób ładunki znalazły się na pokładzie samolotu". - Ta problematyka jest w sposób oczywisty przedmiotem organów śledczych, a nie komisji badającej przyczyny katastrofy. Ale oczywiście takie możliwości istniały przed wylotem. Na to wskazuje cała operacja służb specjalnych, która przekazała, w sposób wyjątkowy, remont samolotu do firmy Aviakor (rosyjskiej firmy w Samarze - red.) - mówił Macierewicz.
Ślady materiałów wybuchowych
Podkomisja potwierdziła obecność na fragmentach samolotu nadmiarowych ilości glinu w stosunku do krzemu, co wskazuje i potwierdza wybuch termobaryczny - przekazał Antoni Macierewicz.
- W roku 2012 w trakcie badań wraku w Smoleńsku wykryto ślady materiałów wybuchowych takich jak pentryt, trotyl, heksogen i nitrogliceryna - powiedział Macierewicz.
- Informacje o wykryciu RDX (materiałów wybuchowych - red.) i trotylu zostały ukryte przez prokuraturę wojskową, choć szef tej prokuratury na posiedzeniu sejmowej komisji w 2013 r. przyznał, że obecność trotylu została wykryta. Podkomisja wystąpiła w tej sprawie fałszerstwa z wnioskiem o wszczęcie postępowania karnego wobec sprawców - dodał.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński o tragedii smoleńskiej: wciąż jest krwawiącą raną
- Materiały wysokoenergetyczne zostały stwierdzone również w miejscach niedostępnych dla pasażerów, załogi i techników - powiedział Macierewicz.
- Podkomisja ustaliła, że u większości ofiar występują możliwe do identyfikacji obrażenia będące wynikiem eksplozji, których zróżnicowanie z innymi obrażeniami było możliwe już na etapie oględzin zwłok na miejscu zdarzenia - przekazał szef podkomisji. - Lokalizacja ciał i fragmentów ciał świadczy o tym, że do eksplozji w kadłubie samolotu doszło w momencie, gdy znajdował się on jeszcze nad powierzchnią ziemi. Urazy oparzeniowe wystąpiły we wszystkich strefach samolotu zajmowanych przez pasażerów i członków załogi i obejmowały nie mniej niż 47 proc. uczestników zdarzenia - dodał.
Szef podkomisji stwierdził, że w zwłokach stwierdzono występowanie licznych ciał obcych. - Część z nich ma charakter odłamków o cechach powybuchowych, które penetrowały tkanki z dużą dynamiką. U co najmniej jednej z ofiar stwierdzono występowanie stożkowania w kości, które stanowi jeden z markerów eksplozji - mówił były szef MON.
- 29 proc. ofiar ze stwierdzonymi oparzeniami ciał została odnaleziona poza rejonem występowania lokalnych pożarów naziemnych. U części ofiar wystąpiły oparzenia kierunkowe mające cechy oparzenia pierwotnego spowodowanego promieniowaniem cieplnym eksplozji. Świadczy o tym charakter oparzenia oraz fakt, że do oparzenia doszło przed zerwaniem ubrania z ciałem - powiedział Macierewicz.
Raport podkomisji - wnioski
We wnioskach w prezentacji raportu stwierdzono, że założenia przyjęte przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego "nie odpowiadają stanowi faktycznemu odnalezionych dowodów na polu szczątków w Smoleńsku".
"Lewe skrzydło zostało rozerwane w wyniku wybuchu ok. 100 metrów przed tzw. brzozą Bodina, znaczna część statecznika pionowego wraz ze statecznikiem poziomym została oderwana przed szosą Kutuzowa, gródź ciśnieniowa została oderwana od części pasażerskiej w momencie rozerwania dachu kadłuba jeszcze w powietrzu; lewe drzwi pasażerskie 823 zostały wstrzelone na metr w ziemię wraz z fragmentem tkanki ludzkiej, gdy samolot był jeszcze nad ziemią" - podano we wnioskach z raportu.
Stwierdzono dodatkowo, że zbiornik balastowy został rozerwany "przez znaczny wybuch", a pasażerowie i załoga tupolewa "ponieśli śmierć w wyniku wybuchów".
Antoni Macierewicz przekazał, że raport podkomisji jest podstawą do działań na arenie międzynarodowej i możliwej skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Komisja Jerzego Millera
W latach 2010-2011 katastrofą smoleńską zajmowała się Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie stwierdzono, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametry lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński: nastąpiła wielka zmiana w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej
Śledztwo ws. katastrofy prowadzi prokuratura. W zeszłym tygodniu śledczy spotkali się z bliskimi ofiar i poinformowali, że nie zakończyli jeszcze gromadzenia dowodów oraz że nie wykluczają żadnej hipotezy śledczej.
Czytaj więcej