Pan Torpeda nie żyje. Siedmioletni Natan Gajk chorował na neuroblastomę
Miał tylko siedem lat i większość życia spędził w szpitalnych salach. Zdążyli go jednak poznać polscy internauci, którzy kibicowali Natanowi Gajkowi w walce z neuroblastomą. Pan Torpeda - bo taki pseudonim otrzymał chłopiec - zmarł w niedzielę. On i jego bliscy wiedzieli, że choroba najpewniej okaże się silniejsza. Cieszyli się więc każdą chwilą, także wtedy, gdy stan Natana był już ciężki.
Siedmioletni Natan Gajk z Sosnowca był znany w internecie jako Pan Torpeda. Jego pseudonim pochodził od słów lekarki, która uznała, że chłopiec "idzie jak torpeda", gdy przechodził kolejne zabiegi, operacje, a także cykle chemii.
ZOBACZ: Bruce Willis chory. Czym jest afazja?
Chłopiec chorował na neuroblastomę IV stopnia, którą zdiagnozowano we wrześniu 2018 roku. Do Górnośląskiego Centrum Zdrowia trafił z bólem brzucha, a podstawowe badania budziły wątpliwości.
Dziewięciocentymetrowy guz nadnercza rozlał się m.in. na szpik, kości i węzły chłonne. Szanse, by Natan przeżył kolejne pięć lat, wynosiły 15 procent.
Natan walczył. Przeszedł operacje, miał przeszczep szpiku
- Są bardzo słabe prognozy na przeżycie i na wyleczenie dziecka. Został zdiagnozowany w czwartym stopniu złośliwości i w czwartym stopniu rozsiewu. W tej chwili zmaga się z drugą wznową tego nowotworu, gdzie miał przerzut do mózgu - mówiła w zeszłym roku "Interwencji" Marta Witecka, ciocia Pana Torpedy.
Jak dodawała, Natan jest po operacji mózgu i po wycięciu guza. - Natomiast są przerzuty w kościach, będzie miał w tej chwili przeszczep szpiku - uściśliła.
To właśnie pani Marta skupiła wokół Natana internetową społeczność, zwłaszcza na Twitterze. Użytkownicy, na co dzień toczący ze sobą światopoglądowe lub polityczne boje, wspólnie kibicowali chłopcu w walce z chorobą.
Internauci pomagali Panu Torpedzie i jego rodzinie
Ciocia na bieżąco informowała internautów o losach Pana Torpedy. Odpowiada także za jego facebookowy profil. Był on rodzajem zobowiązania, który - razem z mamą siedmiolatka - podjęły podczas jednej z pierwszych zbiórek na ratowanie zdrowia chłopca.
To właśnie dzięki mediom społecznościowym rodzina mogła w pierwszych miesiącach po diagnozie, a także później liczyć na bezinteresowną pomoc internautów - czasem w sprawach tak prozaicznych, jak na przykład podwiezienie do szpitala.
ZOBACZ: "Państwo w Państwie": rolnicy stracili pieniądze i maszyny, nikt nie poniósł odpowiedzialności
W ostatnich tygodniach w sieci nie pojawiały się fotografie Natana, bo jego stan był zbyt ciężki. Na ciele chłopca, m.in. w jamie ustnej, pojawiły się krwawiące guzy, których nie dało się usunąć. Jednak wcześniej Pan Torpeda przebierał się m.in. za superbohatera.
Poświęcony mu rysunek pod koniec zeszłego roku pojawił się nawet na bolidach Alfa Romeo Racing Orlen.
Ostatnie Walentynki w życiu Natana
Rodzina, internauci, ale i sam Natan wiedział, że najpewniej wkrótce odejdzie. Starał się więc czerpać jak najwięcej z każdej chwili.
"Walentynki. Dzień miłości i radości. Niestety dla #PanTorpeda będą to ostatnie Walentynki w jego życiu. Pytacie jak jest? Jest źle. Guz zajmuje już większość buzi od środka. Nie może jeść. Inne też ogromne. Są przebijające bóle i nocny strach. Kocham Cię Natanku. Na zawsze" - pisała 14 lutego Marta Witecka.
W niedzielę, gdy Pana Torpedy nie ma już z nami, żegnają go m.in. użytkownicy Twittera. "Smutna wiadomość o poranku. Zmarł Wielki Wojownik. Jego walka o życie połączyła wiele osób. Trzymaliśmy mocno kciuki za każdy kolejny dzień. Żegnaj Mały Bohaterze…" - napisał polityk KO Borys Budka.
"Pan Torpeda już odpoczywa od bólu. Żegnaj mały bojowniku" - dodała Katarzyna Lubnauer (również KO).
"Twitterowy przyjaciel nas wszystkich. Zostanie tu z nami na zawsze" - napisał użytkownik Smog D.
Czytaj więcej