Doradca Zełenskiego: każdy, kto finansuje rosyjski sprzęt wojskowy, popełnia zbrodnię wojenną
- Wszyscy wiemy, że Rosjanie dopuszczają się zbrodni wojennych. I dla nas każdy, kto finansuje rosyjski sprzęt wojskowy, także popełnia zbrodnię wojenną - powiedział w środę w programie "Dzień na świecie" doradca ekonomiczny ukraińskiego prezydenta, Ołeh Ustenka. Jak dodał, ukraińskie władze chciałyby przywieźć do Buczy Viktora Orbana. - Węgry częściowo ponoszą winę za zbrodnie wojenne - ocenił.
Agnieszka Laskowska: Czy rząd ukraiński oszacował już, ile straciła gospodarka Ukrainy w wyniku wojny?
Ołeh Ustenka: Wojna nie tylko zabija naszych ludzi, przynosi płacz i gniew naszym rodzinom, ale także ma wpływ na gospodarkę. Skutki ekonomiczne są gigantyczne. Już po pierwszym tygodniu wojny straciliśmy w aktywach około sto miliardów dolarów. Jednak ta wartość rośnie wykładniczo każdego dnia. Opierając się więc na prognozach pochodzących z biura premiera Ukrainy, już straciliśmy około jednego biliona dolarów amerykańskich. Żeby rozumiała pani, jak wielka to jest dla nas kwota: ubiegłoroczne PKB wynosiło 200 miliardów dolarów. To znaczy, że gdybyśmy założyli, że tylko my musimy zrekompensować te gigantyczne straty, jakie poniósł nasz kraj, to wszyscy na Ukrainie musielibyśmy przestać zarabiać i jeść przez pięć lat. To zupełnie oczywiste, że sami nie jesteśmy w stanie ponieść tego wysiłku.
Wiem, że władze mają plan wprowadzenia czegoś w rodzaju podstawowego dochodu. Czy mógłby pan powiedzieć, jak miałoby to działać?
W kancelarii prezydenta Ukrainy prowadzimy teraz debatę o dwóch rożnych kwestiach: pierwsza to formuła funduszu, z którego odbudujemy Ukrainę. Bilion dolarów, który musimy znaleźć, to wielka kwota. Liczymy na 300 miliardów dolarów z zamrożonych na całym świecie aktywów rosyjskiego banku centralnego. Liczymy także na około 100 miliardów dolarów pochodzących z aresztowanych majątków rosyjskiej nomenklatury, czyli najbliższego grona ludzi wokół Putina. Liczymy także na prywatne pieniądze, które zostaną zainwestowane w odbudowę naszej gospodarki oraz na pieniądze, które uzyskamy od naszych międzynarodowych sojuszników. Druga sprawa, którą teraz omawiamy, to sytuacja osób, które musiały tymczasowo opuścić swoje domy, bo możliwe, że nawet kiedy rozpoczniemy po wojnie odbudowę, to ci ludzie nie będą mieli wystarczających albo nawet żadnych przychodów, żeby się utrzymać. Dlatego powinny wkroczyć w tym momencie władze, rząd. Prezydent Zełenski mówi jasno: musimy wspierać naszych obywateli. Jeśli nie mogą poradzić sobie sami, musi pomóc im rząd, państwo, władze, nasz budżet.
Dlatego rozmawiamy teraz o wprowadzeniu stałego dochodu podstawowego. Trzeba zrozumieć, że te dwie sprawy są ze sobą ściśle powiązane. Bo żeby móc wspierać swoich obywateli, trzeba znaleźć na ten cel pieniądze. I w biurze prezydenta Ukrainy zastanawiamy się teraz, na co nas stać, jeśli chodzi o miesięczną kwotę dla każdego Ukraińca po wojnie. Musimy znaleźć źródła sfinansowania tych wypłat. A także ustalić, jak długo będziemy je wypłacać.
Ukraina jest jednym z największych producentów pszenicy. Wiele mówi się o tym, że Ukraina - to oczywiste - nie będzie w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań eksportowych, bo nie będzie mogła wyprodukować tyle, ile potrzeba. Ale czy będziecie w stanie wyprodukować tyle pszenicy, by choć starczyło dla Ukrainy, żeby każdy mógł kupić chleb?
Jesteśmy piątym na świecie producentem pszenicy. Dostarczamy około 15 proc. innych zbóż na międzynarodowy rynek. Dostarczamy także około 50 proc. światowej produkcji oleju słonecznikowego. I oczywiście, ponieważ Ukraina nie jest w stanie rozpocząć zasiewu pól, który powinien odbywać się teraz, ponieważ trwa wojna, to rynek międzynarodowy doświadczy znaczących problemów z dostawami zbóż.
W rezultacie dramatycznie też wzrosną ceny produktów rolniczych. To już ma miejsce. Kilka miesięcy temu cena pszenicy to było około 200-250 dolarów amerykańskich za tonę. Obecna cena to około 500 dolarów za tonę, a więc już dwa razy więcej, niż to było przed 24 lutego, zanim zaczęła się rosyjska agresja. Powstaje więc problem, jak w takich warunkach świat będzie w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwo żywnościowe. A ono jest niemożliwe do utrzymania bez zaangażowania Ukrainy. Niestety, w związku z wojną jesteśmy w stanie prowadzić teraz prace rolnicze tylko na niektórych terenach, a nie w całym kraju. Dlatego nawet tylko z punktu widzenia gospodarczego związanego z bezpieczeństwem żywieniowym świata, ta wojna powinna natychmiast się skończyć.
WIDEO: rozmowa z doradcą Wołodymyra Zełenskiego
Mówimy dużo o gospodarce, bo jest pan doradcą ekonomicznym prezydenta Zełenskiego. Ale chciałabym zapytać o sprawy polityczne. Wiemy, że trwają negocjacje między Ukrainą a Rosją. Ale jak można będzie je kontynuować po tym wszystkim, co stało się w Buczy, co zobaczyliśmy?
Nie jestem upoważniony do komentowania negocjacji i polityki, bo zajmuję się czymś innym. Ale mogę podzielić się moimi prywatnymi poglądami. To, co zobaczyliśmy w Buczy, te potworności, ta agresja rosyjskich wojsk, pokazuje sposób ich myślenia, pokazuje ich barbarzyńską naturę. Oni zrobili wiele złych rzeczy, w tym to, co stało się w Buczy, które wymagają wyjaśnienia. Ale z ekonomicznego punktu widzenia, muszę powiedzieć, że odpowiedzialność spada też na inne europejskie państwa. I jestem przekonany, że kiedyś to będzie powód do ogólnonarodowego wstydu. I nawet jeśli teraz politycy w Niemczech czy Grecji nie rozumieją, co robią i jakie powody kryją się za ich myśleniem, to dla nas wszystko jest zupełnie jasne.
Tu w Kijowie tak uważamy, taka jest nasza logika teraz po tym, co stało się w Buczy. Zwłaszcza po tym, co stało się w Buczy: jesteśmy obiektem agresji ze strony Rosji, Rosja robi potworne, barbarzyńskie rzeczy w Ukrainie. Wszyscy wiemy, że dopuszczają się w Ukrainie zbrodni wojennych. I dla nas każdy, kto finansuje rosyjski sprzęt wojskowy, także popełnia zbrodnię wojenną. Więc ktokolwiek płaci za rosyjską ropę popełnia zbrodnię wojenną. Musicie być pewni i musicie wiedzieć, że znajdziemy tych przestępców wojennych w najciemniejszym zakątku świata. Nie ma takiego miejsca na świecie, w którym zdołają się ukryć przed Ukraińcami. Znajdziemy tych ludzi i osądzimy. Tak, jak zrobiono to po drugiej wojnie światowej.
Nie wymienił pan Viktora Orbana, który dopiero co wygrał czwartą kadencję i powiedział, ze w czasie kampanii musiał też walczyć z prezydentem Zełenskim. To były - nazwijmy je tak - dość zaskakujące słowa.
Nie jestem też upoważniony do komentowania polityki zagranicznej, ale dla mnie stanowisko prezydenta Zełenskiego jest bardzo jasne. Kiedy przemawiał (przed węgierskim parlamentem - red.), odnosił się do zwykłych Węgrów. Według nas oni wspierają Ukrainę, w naszej walce przeciwko Rosji, rosyjskim agresorom. Ale politycy tego kraju, to co innego. Zełenski jasno powiedział: to nie do zaakceptowania. Ja powiedziałbym - to niemoralne. Chcielibyśmy im pokazać - i to też mówił Zełenski - chcielibyśmy przywieźć Orbana do Ukrainy, do Buczy, żeby otworzyć mu oczy. I żeby zobaczył to, co on też zrobił. Ponieważ kiedy popełniano te zbrodnie wojenne, to częściowo - podkreślam - częściowo, winę ponoszą też Węgry, ponoszą też ich politycy, ich klasa polityczna. A ta popiera Orbana. W naszej opinii to on pomaga popełniać te zbrodnie wojenne przeciwko Ukrainie.
Czytaj więcej