Belgia: spór o "krwawe diamenty". Rząd niechętny sankcjom przeciwko Rosji
Antwerpia to światowa stolica diamentów. To tu szlifowanych i obrabianych jest prawie 90 proc. wydobywanych na świecie kamieni szlachetnych. Ponad 1/4 z nich pochodzi z Rosji. Unia Europejska wciąż nie nałożyła restrykcji, którym niechętny jest rząd w Brukseli.
Choć jeszcze rok temu z powodu pandemii butiki z diamentową biżuterią w Antwerpii świeciły pustkami, to teraz znów ustawiają się przed nimi kolejki.
Antwerpia to światowa stolica diamentów. To tu szlifowanych i obrabianych jest prawie 90 proc. wydobywanych na świecie kamieni szlachetnych. Ponad 1/4 z nich - co w tym tygodniu wypomniał belgijskim politykom prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski - pochodzi z Rosji.
- Jesteście w sercu Europy, dlatego powinniście dawać przykład, działając na rzecz przywrócenia pokoju. Bo pokój ma większą wartość niż diamenty i kontrakty z Rosjanami - mówił ukraiński prezydent.
Alrosa wspiera rosyjską armię
Największym dostawcą nieoszlifowanych diamentów na świecie jest rosyjska firma Alrosa, która ponad połowę z nich sprzedaje Antwerpii. W ubiegłym roku przedsiębiorstwo, którego dyrektorem jest były minister obrony Rosji i przyjaciel Putina, zarobiło na handlu z Belgią prawie dwa miliardy euro.
W grudniu ubiegłego roku Alrosa przedłużyła umowę z antwerpijskim centrum diamentów. Jej dyrektor chwalił się, że od 2008 roku firma przyniosła budżetowi Rosji 10 mld euro.
Według doniesień rosyjskiej armii, Alrosa wspiera podnoszenie gotowości bojowej rosyjskich okrętów wojennych. Jednemu z nich, uczestniczącemu w podboju Krymu w 2014, nadano nazwę firmy.
UE nie nakłada restrykcji
Za możliwe finansowanie rosyjskiej agresji w Ukrainie, sankcje na właścicieli Alrosy i embargo na import rosyjskich minerałów do produkcji biżuterii wprowadzili Amerykanie. Unia Europejska takich restrykcji wciąż nie nałożyła, niechętny jest im rząd w Brukseli.
- Powinniśmy nakładać takie sankcje, które odbiją się bardziej na ich adresacie niż na nas. Jeśli wprowadzimy zakaz importu, to handel z Rosją tego samego dnia z Antwerpii przeniesie się do Dubaju. Rosja nie odczuje żadnych skutków, Europa poniesie wszystkie straty - twierdzi belgijski premier, Alexander de Croo.
Część polityków w Brukseli zapewnia jednak, że jeśli sankcje zaproponuje Unia Europejska, to Belgia ich nie zablokuje.
- Jeśli Komisja Europejska złożyły takie propozycje, to je poprzemy. Nie może być tak, że nakładamy sankcje, ale tylko takie, które nie przyniosą nam strat - mówi Kathleen van Brempt, belgijska eurodeputowana.
WIDEO: zobacz materiał Doroty Bawołek w "Wydarzeniach"
Robert Biedroń: to krwawe diamenty
Próby unikania i obchodzenia sankcji w Brukseli obserwują i krytykują polscy europosłowie.
- Okazuje się, że brylanty z Antwerpii są ważniejsze niż życie dzieci ukraińskich. To wstyd i hańba dla Unii Europejskiej - twierdzi europosłanka Jadwiga Wiśniewska (PiS).
- To krwawe diamenty, wszyscy tu mają usta pełne frazesów, solidarność europejska, wspieramy Ukrainę, a kiedy przychodzi do konkretnych decyzji, to okazuje się, że tej solidarności brakuje, że diamenty są ważniejsze niż życie ludzi - mówi z kolei Robert Biedroń (Nowa Lewica).
Nie czekając na decyzje polityków, z rosyjskich kamieni szlachetnych postanowili zrezygnować najwięksi jubilerzy, Tiffany, Pandora czy Chopard. Reputacja w sektorze towarów luksusowych szybko odbija się na obrotach.
Sęk w tym, że rosyjskie diamenty oszlifowane w Antwerpii stają się belgijskimi i jako takie trafiają nie tylko na europejski, ale i na amerykański rynek.
Czytaj więcej