Szwajcaria. Pięcioosobowa rodzina wyskoczyła z balkonu na siódmym piętrze
Pięcioosobowa rodzina wyskoczyła z balkonu apartamentu na siódmym piętrze w szwajcarskim Montreux. Zdarzenie przeżył jedynie 15-latek. Według policji ofiary żyły "z dala od społeczeństwa". "W pandemii rodzina zainteresowała się teoriami spiskowymi. Zgromadziła zapasy żywności i środków higienicznych, była praktycznie samowystarczalna" - podali śledczy.
Do zdarzenia doszło w zeszły czwartek w pobliżu kasyna nad Jeziorem Genewskim. 15-latek pozostaje w śpiączce, jego stan jest stabilny.
Podejrzenie zbiorowego samobójstwa
Policja regionalna w Vaud poinformowała we wtorek, że na miejscu nie znaleziono śladów walki, a ustalenia pozwalają wykluczyć udział osób trzecich. Śledczy podejrzewają, że doszło do zbiorowego samobójstwa.
Według policji, 40-letni mężczyzna, jego 41-letnia żona, jej siostra bliźniaczka, ośmioletnia córka pary i ich 15-letni syn żyli "z dala od społeczeństwa".
ZOBACZ: BBC: Rosja zachęca syryjskich bojowników. Oferuje równowartość 28 tys. zł miesięcznie
Śledczy poinformowali, że w czwartek, o 6:15 rano dwaj funkcjonariusze zapukali do drzwi mieszkania, chcąc rozmawiać z ojcem na temat przygotowań związanych z "nauczaniem domowym" jego syna. Nikt im jednak nie otworzył.
Godzinę później doszło do tragedii. Członkowie rodziny jeden po drugim zaczęli skakać z apartamentu na siódmym piętrze.
Strach przed ingerencją władz
"Od początku pandemii, rodzina była bardzo zainteresowana teoriami spiskowymi oraz przygotowaniami survivalowymi. Była praktycznie samowystarczalna. Posiadała zapasy żywności i środków higienicznych" - podała policja.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Polska ambasada w Moskwie ma zablokowany rachunek bankowy
Poza domem pracowała wyłącznie siostra bliźniaczka kobiety. Ani matka, ani jej ośmioletnia córka nie zostały zarejestrowane w żadnych systemach miejscowych władz. Dziewczynka nie uczęszczała do szkoły.
"Wszystkie te elementy sugerują strach przed ingerencją władz w ich życie" - napisano w policyjnym oświadczeniu.
Pochodzenie ofiar tragedii
Rodzina pochodziła z Francji. W Szwajcarii zamieszkała 3 lata temu.
Francuski Journal du Dimanche podał, że ojciec Eric David dorastał w zamożnej części Marsylii i uczęszczał do Ecole Polytechnique - jednej z najbardziej prestiżowych szkół w kraju.
"Siostry bliźniaczki Nasrine i Narjisse Feraoun dorastały wraz z trojgiem rodzeństwa, kształciły się w elitarnym Lycee Henri-IV" - podał dziennik. Jedna z nich (matka) była z wykształcenia dentystką, jej siostra pracowała jako okulistka.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Deputowany rady miejskiej Iziumu wprowadził rosyjskich żołnierzy do miasta
Gazeta podała również, że bliźniaczki były wnuczkami algierskiego powieściopisarza Moulouda Feraouna. Faraoun był bliskim przyjacielem francuskiego pisarza Alberta Camus. Został zamordowany w Algierze w 1962 roku przez skrajnie prawicową francuską grupę prokolonialną.
Czytaj więcej