Kaczyński o Smoleńsku: mam wyjaśnienie całości, nie wszystko mogę powiedzieć
- Pierwszy raz po zapoznaniu się z różnymi dokumentami mam wyjaśnienie całości - powiedział w wywiadzie dla mediów Polska Press prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński, zapytany o katastrofę smoleńską. Zapytany o dowody odparł: "Więcej na ten temat nie mogę mówić. Mam prawo, jako poszkodowany, dostępu do różnych śledztw, ale nie mogę wszystkiego powiedzieć".
Prezes PiS był też pytany o to, czy nie boi się tego, że na miejsce obecnego prezydenta Rosji Władimira Putina, gdy wojna na Ukrainie się skończy, przyjdzie "ktoś nowy, ładniejszy, elegancki, ale taki sam", że Zachód rozwinie mu czerwony dywan, ale Rosja będzie w ten sam sposób funkcjonować.
Kaczyński: dla Rosjan Putin jest carem
- Zachód od lat myślał, że można robić w Rosji różnego rodzaju interesy i nie sądził, że Putin jednak pójdzie na taką rzecz jak napaść na duże państwo europejskie. Sądzono, że tej granicy jednak nie przekroczy, że może prowadzić działania typu zajęcie Krymu, Donbasu, prowadzenie wojny hybrydowej i tak dalej, ale taki napad, który zmienił się w wojnę prowadzoną w sposób niesłychanie brutalny, to tego się nie spodziewano - powiedział Jarosław Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS "zbyt trudne jest pytanie", co oprócz aparatu władzy musi się zmienić w samej Rosji, żeby stała się cywilizowanym krajem.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Jarosław Kaczyński: potrzebna misja, która będzie dążyła do pokoju
- Potrzebny jest chyba bardzo duży wstrząs i u tej klasy ludzi, którym się w Rosji udało osiągnąć wysoki poziom życia. Nie mówię tu tylko o tych z samej góry - milionerach czy multimilionerach, a o tych ludziach, którzy tam dzisiaj są widoczni na plażach wszystkich miejscowości wypoczynkowych na zachodzie Europy, w Afryce, w Egipcie, tych którym się żyje zupełnie dobrze. To pewnie nie mniej niż 10 procent społeczeństwa. Gdy ci ludzie zobaczą, że ten typ władzy niszczy także ich życie, i ich osobiste powodzenie, a ostre sankcje je zniszczą kompletnie, to może pojawi się takie przeświadczenie, że jednak "trzeba inaczej", że się po prostu w ten sposób nie da - powiedział lider PiS i dodał, że "na pewno imperialne postrzeganie porządku społecznego jako pewnej piramidy, na której szczycie stoi jeden człowiek, jest tam bardzo głęboko zakorzenione".
- Putin jest carem. Rosjanie mają coś takiego w strukturze psychospołecznej, że jest szeroka podstawa społeczna, później węższe grupy, a na czele ostatecznie stoi jeden człowiek - podkreślił prezes PiS tłumacząc, że dzisiejsza sytuacja to skutek tego, że w Rosji "opcja imperialna nie została zablokowana".
Nie mogę w 100 procentach wykluczyć wcześniejszych wyborów
- Zrobimy wszystko, by wybory odbyły się w konstytucyjnym terminie. Natomiast oczywiście wszystko jest możliwe. Nawet jeśli jest znaczna większość parlamentarna, to mogą się odbyć wcześniej. W tej chwili ja też nie mogę tego w 100 procentach wykluczyć - powiedział wicepremier, lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Zastrzegł zarazem, iż fakt, że PiS może obecnie, na podstawie sondaży, liczyć na bardzo dobry wynik, to nie jest przesłanka, "żeby w trakcie wojny robić wybory". - Proszę pamiętać, że jeżeli chodzi o samorozwiązanie Sejmu, to jest potrzebne do tego 2/3 pełnego składu, więc więcej niż przy zmianie Konstytucji, czyli musi być zgoda dużej części opozycji. Sądzę, że to jest droga donikąd - ocenił wicepremier.
ZOBACZ: Ustawa o obronie ojczyzny. Jarosław Kaczyński: 3 proc. PKB na zbrojenia już w przyszłym roku
Na uwagę, że "PiS nie ma dobrych doświadczeń z przyspieszeniem wyborów", Kaczyński zaznaczył, że "w 2007 roku nie było po prostu innego wyjścia". - Ja wiem o tym, że niektórzy uważają inaczej, ale to jest już wynik kompletnej ignorancji. Przypomnę, że wówczas dostaliśmy wota nieufności wobec wszystkich ministrów i ratując rząd przenieśliśmy ich na funkcję sekretarzy stanu. Taki zabieg można było zrobić raz i dla nas było oczywiste, że dalsze rządzenie jest niemożliwe - stwierdził szef PiS.
Przyznał, że w historii Polski istniały rządy mniejszościowe, ale - jak dodał - "były tolerowane przez większość". - W 2007 roku było to po prostu niemożliwe. Trwanie w ciągłej walce i przedłużanie takiej sytuacji byłoby antypaństwowe. Dlatego zdecydowaliśmy się na wcześniejsze wybory doskonale wiedząc, że szanse na wygranie są praktycznie żadne - powiedział Kaczyński.
Wicepremier zapowiedział ponadto, że nie odejdzie z rządu Mateusza Morawieckiego. - Trwa rozpętana przez Rosję wojna na Ukrainie i nikt nie wie, kiedy się ona zakończy. Z uwagi na tę nadzwyczajną sytuację zdecydowałem się pozostać w rządzie - wyjaśnił Kaczyński.
Potrzebny potężny koncern energetyczny
Kaczyński pytany był m.in. o to, jak ocenia bezpieczeństwo energetyczne. - Potrzebny jest nam potężny koncern, by móc prowadzić politykę energetyczną i to, co się dzisiaj w tej kwestii dzieje oceniam bardzo dobrze - powiedział odnosząc się do uwagi, że "nie wszystkim podoba się budowa multikoncernu złożonego z Lotosu, PGNiG i Orlenu".
W opinii prezesa PiS prezes Orlenu Daniel Obajtek to "człowiek, który ma ogromną inwencję, skupił on wokół siebie ludzi, którzy myślą w podobny jak on sposób". - I to jest ogromna szansa na powodzenie jego planów, bo ci, którzy poruszają się według schematów, nie są w stanie wiele zdziałać - powiedział. Zaznaczył również, że "w najbliższym czasie sporo się wydarzy w związku z budowaniem narodowego multikoncernu energetycznego, będą zmiany, ale tylko na lepsze".
ZOBACZ: USA. Departament Stanu skomentował propozycję Jarosława Kaczyńskiego ws. pokojowej misji w Ukrainie
Na pytanie, czy w kontekście energetycznym można rozmawiać o atomie, Kaczyński odparł: - Ależ oczywiście, że możemy, bo to jest absolutnie przyszłość. Atom jest źródłem energii nieemisyjnym, ale wielu nie chce przyjąć tego do wiadomości. Chociaż Niemcy w tej chwili weryfikują ten pogląd". Jak stwierdził, "do końca roku nie zweryfikują wszystkiego, chociaż łaskawiej patrzą nawet na węgiel - powiedział.
Jarosław Kaczyński przyznał, że podobnie jak Włochy, które zapowiedziały powrót do węgla, Polska także do niego musi wrócić: "Jeżeli chcemy się pozbyć tych uzależnień od Rosji, to musimy to robić". - Dlatego powstanie koncernu, który łączy siłę z inwencją swojego szefa jest czymś niezwykle istotnym zarówno dla Polski jak i dla regionu. Bardzo dużo robimy także w regionie. Pomyślmy, w jakiej sytuacji byłaby dzisiaj Litwa, gdyby Możejki były rosyjskie? A byłyby rosyjskie bez decyzji mojego brata. Był atakowany z tego powodu - stwierdził prezes PiS.
Pytany, "w jakiej my byśmy byli sytuacji, gdybyśmy mieli rurociąg do Norwegii", odparł: - Rurociąg do Norwegii po ciężkich bólach za chwileczkę, mam nadzieję, będzie uruchomiony. To był rzeczywiście pomysł Piotra Naimskiego, później rząd SLD i premier Leszek Miller od tego odszedł - dodał.
Wojna w Ukrainie zmieni układ sił
Prezes PiS pytany był również w wywiadzie, jak - jego zdaniem - sytuacja na Ukrainie zmieni układ sił w Europie. Odpowiedział, że "niektóre rzeczy w krótkich okresach historycznych są trwałe". "Niemcy są silniejsze gospodarczo od Polski i będą jeszcze przez długi czas. Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni" - powiedział.
W opinii szefa PiS, "jeśli chodzi o odbiór Polski w świecie, to my tak dobrego okresu nie mieliśmy od czasów »Solidarności«". - Zmienia się obraz Polski, bo są pewne fakty, którym po prostu nie da się zaprzeczyć, a niektórych nie da się zapomnieć. Wojna czeczeńska była na Zachodzie zepchnięta na margines, w ogóle się o niej nie informowało. O tej wojnie się nie da nie informować i w związku z tym nasza niebywała działalność jest widoczna. Mamy już przeszło 2 mln uchodźców, a nie stworzyliśmy żadnych obozów, a ci ludzie mają gdzie mieszkać - powiedział.
ZOBACZ: Jarosław Kaczyński: musimy zatrzymać terror Putina
Szef PiS podkreślił, że "to, co się dzieje, byłoby absolutnie niemożliwe bez państwa". - Oczywiście zdarzają się jakieś błędy czy zaniedbania, nie jest idealnie, ale jest na pewno bardzo dobrze. I to wcale nie oznacza odbierania zasług Polakom. Postawa Polaków jest wręcz fantastyczna - podkreślił Kaczyński.
Podczas wywiadu padło również pytanie m.in. o to, czy Polska powinna wejść do G20. - Cóż, mam nadzieję, że wejdziemy i to jest realny cel polityczny. Nie będzie to jednak łatwe, ale dzisiaj, z różnych względów, także dzięki tej lepszej opinii, pewnie będzie to łatwiejsze niż przedtem - powiedział szef PiS.
Wicepremier spytany również został, czy nasz kraj nie powinien mieć swojej broni atomowej. - Cóż, jako Polak, nawet gdybym nie był w tym gabinecie, tylko emerytowanym radcą prawnym czy bardziej optymistycznie emerytowanym profesorem prawa, jak planowałem, chciałbym, żeby Polska była bardzo silna i miała taką broń. Tylko ja muszę patrzeć na realia, a realnie mówiąc, takiej perspektywy w tej chwili nie ma - powiedział.
Czytaj więcej