Gen. Jarosław Stróżyk w "Gościu Wydarzeń": Jestem sceptyczny, co do misji pokojowej NATO w Ukrainie
To jest szalenie trudna operacja. Ja jestem dosyć sceptyczny. Myślę, że takie decyzje powinny zapadać wewnątrz NATO, po długich dyskusjach, a przede wszystkim przy spójności decyzyjnej sojuszu - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" były zastępca dyrektora zarządu wywiadu NATO gen. Jarosław Stróżyk, zapytany o dołączenie Białorusi do rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Prowadzący Bogdan Rymanowski zapytał gen. Stróżyka o doniesienia dotyczące bezpośredniego zaangażowania Białorusi w rosyjską inwazję na Ukrainę.
- O dołączeniu białoruskich rozdziałów słyszymy już od kilku dni. Rzeczywiście stanowiłoby to dużą różnicę, a dla Łukaszenki byłoby to duże zagrożenie. To byłby koniec jego prób lawirowania i próby uzyskania kolejnych zobowiązań od Rosji i państw Unii Europejskiej. To dla niego bardzo trudna decyzja. Sądzę, że jest duży opór wśród białoruskich wojskowych. Oni są mniej odcięci od informacji niż rosyjscy żołnierze. Oni wiedzą, ilu ginie Rosjan, wiedzą, że ta ofensywa nie idzie tak jak miała iść i oni na pewno nie chcieliby umierać za Putina - powiedział gen. Jarosław Stróżyk.
ZOBACZ: Donald Tusk: aby zabezpieczyć nasz kraj, nie trzeba zmian w konstytucji. Zrobimy to razem
Jak dodał "półtora roku temu, po wyborach, widzieliśmy, że Łukaszenka napotkał bardzo dużą opozycję wśród społeczeństwa". - Nawet jego słynne wizyty w zakładach pracy nie przebiegały tak pięknie, jak kiedyś. Słyszał również słowa dezaprobaty od robotników. Łukaszenka jest świadomy tego oporu.
Gen. Stróżyk podkreślił, że zaangażowanie Białorusi byłoby "niebezpieczne nie tylko dla Polski, ale również dla zamknięcia korytarzy humanitarnych".
Gen. Stróżyk: Należy zwiększyć liczebność wojsk
Jak informują media, prezydent USA Joe Biden ma podczas wizyty w Polsce ogłosić stałą obecność amerykańskich wojsk w Polsce. Generał Stróżyk uważa, że "będzie to przełom".
ZOBACZ: Prezydent USA w Polsce. Jake Sullivan: Joe Biden ogłosi nowe sankcje przeciwko Rosji
- Trzeba skończyć już z tymi zabawami słownymi o stałej lub rotacyjnej obecności. Nazwijmy to tak, jak jest, rozmieśćmy więcej sił, być może nie tylko amerykańskich, ale natowskich. Jesteśmy w sojuszu i to jest podstawa naszego sukcesu obronnego. Pamiętajmy, że Putin obserwuje każdy ruch NATO. Solidna odpowiedź, solidne decyzje podczas szczytu NATO oraz jego jedność, choć obawiam się, że stronnik Putina Victor Orban już zapowiada pewien sprzeciw, więc obawiam się o stanowisko węgierskie. Uważam, ze należy zwiększyć liczebność wojsk amerykańskich, natowskich, wybudować stałe bazy i pokazać Putinowi, że jakikolwiek głupi ruch lub "omskniecie palca na mapie" będzie miało konsekwencje - mówił Stróżyk.
Gen. Stróżyk: Nie możemy liczyć jedynie na systemy NATO
Bogdan Rymanowski zapytał swojego gościa, czy na terenie Polski powinny zostać rozmieszczone rakiety zdolne przenosić ładunki nuklearne.
- Po inwazji Rosji na Ukrainę jestem w stanie sobie wszystko wyobrazić, ale nie sądzę, aby to był potrzebny ruch na tym etapie. Rakiety z głowicami nuklearnymi potrafią latać z innych miejsc, więc myślę, że to nie jest najważniejsze na tym etapie. Solidna obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, uzupełnienie naszych zakupów w tym względzie - to jest potrzebne - odpowiedział.
Jak dodał Polska "na pewno nie ma sprzętu mogącego obronić się przed nowoczesnymi rakietami". - To jest pokłosie tych wieloletnich zapowiedzi rządu, że jesteśmy bezpieczni. Nie kupiliśmy, albo nie uzyskaliśmy jeszcze tych baterii Patriot. Potrzebujemy też innych sprzętów średniego zasięgu. Nie możemy liczyć jedynie na systemy natowskie - powiedział.
ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Rosjanin zastrzelił ojca 14-letniego Jury. Nastolatek trafił do szpitala
- Wydaje się, że Ameryka ma odpowiedź na wszystko, na każdą broń. Sojusz ma siłę, ale potrzebuje nowych decyzji, nowych zakupów i stałej jedności - dodał.
- Najtrwalszą zapowiedzią jest to, że Stany Zjednoczone będą broniły każdego centymetra NATO. To jest zaleta tego, że jesteśmy w sojuszu od 23 lat. Kwestia Ukrainy jest trudna do zdefiniowania. Nie jest ona członkiem NATO, potrzeba tutaj decyzji ONZ, czego nie będzie, dopóki jest tam Rosja - tłumaczył były zastępca dyrektora zarządu wywiadu NATO
Jego zdaniem "wojny wygrywa się poprzez niszczenie gospodarki przeciwnika".
Gen. Stróżyk o polskiej propozycji misji NATO w Ukrainie: Jestem sceptyczny
Bogdan Rymanowski przytoczył medialne doniesienia na temat polskiej propozycji utworzenia na terenie Ukrainy dziesięciotysięcznego kontyngentu, który składałby się w armii kilku narodowości i miałby zabezpieczać korytarze humanitarne.
- Miałem okazję uczestniczyć w decyzjach sojuszu odnośnie kilku operacji. To jest duże planowanie, dużą koncepcja. Jeżeli te dane są prawdą, to jest to niewystarczająca liczba żołnierzy - powiedział. Dodał, że "określenie liczby żołnierzy zależy od tego, jak dużej części Ukrainy wojska NATO miałyby bronić".
ZOBACZ: Andrzej Duda w Bukareszcie: potrzebna jest nowa koncepcja NATO
Stróżyk podkreślił, że w misji pokojowej w Kosowie brało udział 50 tys. żołnierzy. - To był teren naszego większego województwa. Mierzmy tutaj skalę. To jest szalenie trudna operacja. Ja jestem dosyć sceptyczny, co do tej operacji pokojowej. Myślę, że takie decyzje powinny zapadać wewnątrz NATO po długich dyskusjach, a przede wszystkim przy spójności decyzyjnej sojuszu. Przy całym szacunku do mojego państwa, myślę, że takie decyzje warto zapowiadać z silniejszymi partnerami niż Czechy i Słowenia - tłumaczył generał.
Czy możliwy jest atak na Polskę?
Generał Jarosław Stróżyk mówił w "Gościu Wydarzeń", że wojna w Ukrainie "ma swoje różne oblicza".
- Wszyscy jesteśmy zaskoczeni postawą Rosji i Ukrainy, więc daleki będę od oceny, ile ten konflikt może potrwać. Nie wierzę w pokój na wiele lat. To, co może zmusić Putina do negocjacji, rozejmu to jednak wspomniane przeze mnie sprawy gospodarcze. Wtedy zrozumie, że trzeba przestać. I tak osiągnął wiele - zniszczył znaczącą cześć Ukrainy, wyrzucił miliony osób, a jednocześnie destabilizuje powoli system ekonomiczny Polski, również powoduje pewne kryzysy humanitarne. On i tak swoje cele osiągnął. Ta wojna jest w tej chwili w pełzającej fazie. Nie wiadomo, w którą stronę ma iść. Putin ma jeszcze środki, które może ściągnąć i prowadzić skuteczną operację, ale jednak przy zasilaniu Ukrainy w systemy przeciwlotnicze myślę, że zastanowi się dwa razy, czy brnąć w ten konflikt - mówił.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Rosyjski żołnierz poddał się razem z czołgiem. Dostanie pieniądze i obywatelstwo
- Myślę, ze niebezpiecznym momentem będzie ten, gdy przekaże, że Rosja straciła 10-15 tys. żołnierzy. To będzie moment, gdy pokaże, że ci "faszyści" zabijają rosyjskich żołnierzy, więc powinni zrobić coś więcej. Wtedy powinniśmy być czujni - przestrzegał.
- To jest przekaz na rynek wewnętrzny. Bujanie rosyjską opinią publiczną. Czasami mam wrażenie, że my za dużo o tym mówimy. Jest pewna groźba i nie możemy niczego dziś wykluczyć. Bądźmy jednak świadomi, że "ten palec swędzi Putina", coś by chętnie nacisnął, ale są jakieś mechanizmy kontrolne, nawet w tym autorytarnym państwie. Broń atomowa jest groźna do tego momentu, dopóki nie zostanie użyta. Później efektu straszaka już nie ma - podsumował.
W drugiej części programu gościem był rosyjski reżyser, scenarzysta i aktor Iwan Wyrypajew.
Wcześniejsze odcinki programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej