Wolontariusze zmuszani przez Rosjan do wrzucania pozytywnych postów na temat Rosji na social media

Świat
Wolontariusze zmuszani przez Rosjan do wrzucania pozytywnych postów na temat Rosji na social media
CommonsWikimedia/SocialMediaMarketingStrategy
Rosja kontynuuje kampanie propagandową w mediach społecznościowych

Wolontariusze, którzy do tej pory rozdawali leki i chleb potrzebującym mieszkańcom Chersonia i byli przeciwni rosyjskiej agresji, są zmuszani przez Rosjan do tworzenia i umieszczania w mediach społecznościowych pozytywnych postów na temat Rosji.

25-letni Aleksiej na co dzień prowadził hamburgerownię w centrum Chersonia.

 

- Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zaczął pomagać, jako wolontariusz. Potrzebującym rozwoził leki, jedzenie i chleb, który był pieczony u jego kolegi. Jego burgerownia przestała pracować, a Aleksiej zajął się tylko pomocą z czego robił stories na Instagramie. Były zdjęcia, filmy, posty i relacje. Codziennie pojawiały się nowe posty. Nagle przestał wrzucać informacje na swoje konto - opowiada jego koleżanka z Chersonia mieszkająca w Trójmieście.

Podejrzane treści w social mediach i nagłe zniknięcie wolontariusza

W sobotę przed południem na jego koncie na Instagramie, które obserwuje 5,5 tys. osób, pojawił się post ze zdjęciem Gorbaczowa: "Nie będziemy nic więcej rozdawać! Ja cieszę się, że jesteśmy z Rosją, bo tylko z nią możemy czuć się bezpiecznie!".

 

ZOBACZ: Wielka Brytania. Ministerstwo Obrony: kontynuacja zmasowanego ostrzału miast ze strony Rosji

 

Tego samego dnia o godz. 16:20 w serwisie społecznościowym Telegram w grupie "Nadzór Chersoń" (grupa podająca newsy z regionu) pojawił się post w sprawie nagłego zniknięcia Aleksieja: "Chersoń teraz wie, o co chodzi w filmie "V jak Vendetta". Ruscy nie puścili 14 tirów z pomocą humanitarną, wiedząc, że w mieście jest katastrofa humanitarna. Oni porwali wolontariusza Aleksieja P., który rozdawał jedzenie. Zrobili to celowo, żeby ludzie z głodu brali pomoc humanitarną od Rosji. Oni są gotowi powtórzyć wielki głód i ludobójstwo, żeby nagrać film, który później pokażą w telewizji (chodzi o film z pomocą humanitarną od Rosji). Porywają wolontariuszy, dziennikarzy, członków ich rodzin. Idźcie na ch… ze swoim wyzwoleniem, cw…e" - napisano w poście na Telegramie.

Powrót na Instagram i brak komentarza ze strony Aleksieja

W sobotę o godz. 18 na koncie instagramowym Aleksieja pojawiła się kolejna relacja (film). Aleksiej występuje w ciemnym pokoju: - Ze mną wszystko w porządku. Z chłopcami, z którymi byłem też wszystko w porządku. Nikt mnie nie porwał. Nikt nikogo nie porwał.

 

W niedzielę w południe PAP skontaktowała się telefonicznie z Aleksiejem. Ukrainiec odzwonił. - Nic nie mogę komentować. Nikt mnie nie porwał. Gdybym mógł skomentować, to bym to zrobił, ale nie mogę nic skomentować - powiedział przez telefon Aleksiej.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Media: duże ryzyko ataku na Wołyń ze strony Białorusi

 

- Wszyscy wiemy, co się stało. Oni chcą zrobić ruski porządek. Nie jesteśmy głupi, żeby myśleć, że Aleksiej nagle zaczął kochać Rosję, a jeszcze dzień wcześniej pomagał mieszkańcom Chersonia - powiedział kolega Aleksieja z Chersonia

Nat / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie