Czaputowicz: "To jasny sygnał, że Francuzi, Niemcy nie zostawią Rosji. I że może nadal atakować"
- To jest ważny sygnał dla Rosji: "Francuzi, Niemcy nas nie zostawią. Możemy atakować Ukrainę" - powiedział były szef polskiej dyplomacji Jacek Czaputowicz mając na myśli m.in. decyzje o pozostaniu francuskich firm w Rosji i deklarację niemieckiej armii, że nie wyśle broni na Ukrainę. - Wstydzę się jako Europejczyk, że nie odpowiadamy pozytywnie na głos Ukraińców - dodał.
- Musimy mieć nadzieję (że wojna się skończy), bo jaka jest alternatywa dla Ukrainy? Że będzie unicestwiona jako państwo - powiedział w "Gościu Wydarzeń" były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz.
- Jedyną szansą, żeby zmusić Rosję do rozmów, jest opór militarny Ukraińców, który następuje - powiedział były szef polskiej dyplomacji.
Czaputowicz: Ukraina łapie się każdego ułamka szansy
Czaputowicz podkreślił, że Ukraina znajduje się obecnie w bardzo trudnym położeniu.
- Musimy sobie zdawać sprawę, jak trudna jest sytuacja Ukrainy. Zwraca się ona o pomoc do równych parlamentów: niemieckiego, amerykańskiego, dzisiaj do izraelskiego i tej pomocy nie ma - podkreślił.
- Jest łapanie się każdego ułamka szansy na uratowanie narodu. To jest bardzo ciężka sytuacja - powiedział Czaputowicz.
- To niedobrze wygląda jeśli chodzi o sankcje, nadzieja była taka, że Zachód nałoży na Rosję poważne sankcje, wyłączy banki z systemu SWIFT, zablokuje import gazu, ropy. Natomiast to nie następuje. Niektóre kraje, jak Francja, dają instrukcje dla swoich firm, żeby umacniały się w Rosji - powiedział były szef polskiej dyplomacji.
ZOBACZ: Wicepremier Ukrainy Olha Stefaniszyna: kobiety były gwałcone godzinami, potem zabijane
- Wczoraj została podjęta decyzja, że Niemcy nie będą już przekazywać broni Ukrainie - przypomniał. - Niemcy są jednym z większych eksporterów broni na świecie. W ubiegłym roku wyeksportowali ją za prawie 10 mld euro, w tym np. do Egiptu. Eksportowały broń przeciwlotniczą, która by się bardzo Ukrainie przydała - zauważył były szef MSZ.
Przekazał, że widzi "zmianę myślenia głównych państw europejskich. Nastawienie się już na współpracę z Rosją i to budzi bardzo poważny niepokój". Jak dodał dochodzi do "przyzwyczajenia się" polityków europejskich do wojny w Ukrainie.
Wyznał, że "jest dumny, że jest Polakiem, że Polacy pomagają Ukraińcom". - Strasznie się wstydzę jako Europejczyk, że my (jako Europa) nie odpowiadamy pozytywnie na głos Ukraińców. Tu nie chodzi też od razu o wprowadzenie wojsk natowskich i walkę po stronie Ukrainy, ale o podtrzymanie tych sankcji, podtrzymanie wsparcia militarnego - powiedział w rozpowie z Marcinem Fijołkiem.
Przyznał jednak , że są "pewne nadzieje w działaniach Stanów Zjednoczonych, które się angażują".
WIDEO: Były szef dyplomacji Jacek Czaputowicz w "Gościu Wydarzeń"
Według Czaputowicza problemem jest uzależnienie Europy od surowców z Rosji. Stwierdził, że takie kraje jak Francja czy Niemcy nie chcą radykalnych zmian, bo ich obywatele "musieliby trochę więcej za benzynę zapłacić, jadąc na majówkę". Jak zaznaczył "stawianie na szali komfortu niektórych państw" wraz z losami ukraińskiego narodu "nie jest poważne".
- Chodzi o pewien projekt geopolityczny. Dzisiaj widać wyraźnie, co widać było już podczas formatu Normandzkiego, że w koncepcji Francji i Niemiec Rosja funkcjonująca jako partner i jeden z członów "koncertu mocarstw", podziału sfer wpływów, jest potrzebna. Ja to tak widzę - powiedział Czaputowicz i przypomniał, że decyzje, które to potwierdzają podejmowane są już po bombardowaniach np. w Mariupolu. Przywołał przykład francuskich firm, które rozwijają działalność w Rosji.
- To jest ważny sygnał dla Rosji: "Francuzi, Niemcy nas nie zostawią. Możemy atakować Ukrainę". Ja to tak odczytuję - podkreślił Czaputowicz.
Były szef polskiej dyplomacji przyznał, że prezydent Zełenski zasygnalizował już chęć spotkania z Władimirem Putinem, co jednak zostało odrzucone.
ZOBACZ: Rzeczniczka Białego Domu: prezydent Biden nie pojedzie do Ukrainy podczas wizyty w Europie
Jego zdaniem w obecnej sytuacji Ukraina zdolna jest do kompromisów.
- Jeżeli zostałaby zachowana integralność terytorialna, to myślę, że Ukraina byłaby gotowa, aby zrezygnować z aspiracji do członkostwa w NATO. Jeżeli z drugiej strony społeczność międzynarodowa, główne państwa, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, ONZ, zagwarantowałyby jej bezpieczeństwo - dodał dyplomata.
- Myślę, że to jest nie do przyjęcia dla Rosji i będzie ona kontynuowała swoje działania. One są nieefektywne pod względem zdobycia miast, natomiast alternatywą dla Rosji jest po prostu rujnowanie miast jednego po drugim i eksterminacja narodu ukraińskiego - ocenił.
"Drugi Afganistan" prawdopodobny
- Mariupol jeszcze trwa, ale za chwile będzie kolejne miasto - zaznaczył Czaputowicz. Jak się wyraził, scenariusz, że Polska będzie mieć za swoją wschodnią granicą "drugi Afganistan" jest bardzo prawdopodobny.
- Są pewne nadzieje, że morale armii rosyjskiej jest słabsze niż ukraińskiej, że pewna broń będzie dostarczona - mówił. Zauważył jednak, że jeżeli Ukraina "nie zrobi postępów, to Rosja będzie kontynuować oblężenia miast i może to trwać długo".
Zdaniem Czaputowicza Polska bardzo aktywnie wspiera Ukrainę, a wizyta premiera Morawieckiego i wicepremiera Kaczyńskiego w Kijowie była bardzo dobrym krokiem. - Trzeba stawiać Rosję przed trudnym problemem - zaakcentował i wyjaśnił, że jest nim propozycja rozdzielenia walczących stron i zapewnienia korytarzy humanitarnych.
Według byłego szefa dyplomacji pomysł stworzenia misji pokojowej w Ukrainie pod egidą większej bądź mniejszej grupy państw wymaga gotowości. - Jeśli będą istniały takie siły, to też może pobudzić Rosję i Ukrainę do zawarcia porozumienia - dodał.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Francja zamroziła majątki rosyjskich oligarchów o wartości 850 mln euro
- Te siły już powinny być w pogotowiu. Trudno powiedzieć, kiedy takie wkroczenie miałoby nastąpić. Ale nie można powiedzieć, że Polska proponuje działania bojowe po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją - stwierdził odnosząc się do propozycji rozjemczej zgłoszonej przez wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Przyznał, że "świat jest przerażony taką wizją" interwencji Zachodu na Ukrainie, w związku z groźbami wybuchu trzeciej wojny światowej. "Po to, żeby nic nie robić, to ludzi się straszy" - dodał.
Przyznał, że misje pokojowe NATO lub ONZ są prowadzone przez żołnierzy, którzy są uzbrojeni. - Oni mają wprowadzić pokój - zaznaczył. - Ktoś musi te wojska rozdzielić - dodał uznając, że tego typu propozycja byłaby szansą "wyjścia z twarzą" z konfliktu dla Rosji.
Dotychczasowe wydania programu "Gość Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej