Rządowe wsparcie dla rolników. Minister Henryk Kowalczyk o kolejnych krokach
Rząd ogłosił dziś szczegóły wielomiliardowego wsparcia dla rolników, jednak by pieniądze popłynęły, plan musi zaakceptować Komisja Europejska. - Nie możemy sobie pozwolić, żeby bez akceptacji UE wdrażać taką pomoc, to niemal 4 mld zł - powiedział w "Gościu Wydarzeń" minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Dodał, że rząd lobbuje w Brukseli, by taka zgoda została wydana.
Rząd ogłosił dziś wdrożenie tarczy antyputinowskiej. Głównym celem jej pierwszej części jest zapobieganie wzrostowi cen żywności - tłumaczył premier Morawiecki i dodał, że już dziś wiadomo, że wzrost cen żywności będzie dynamiczny i wysoki.
- Wskazał, że zaproponowane rozwiązania mają częściowo pokryć straty wynikające z bardzo wysokich cen nawozów. Rolnicy otrzymać mają 500 złotych do każdego hektara, do powierzchni 50 hektarów użytków rolnych, a do łąk i pastwisk 250 złotych, również do 50 hektarów. Więcej przeczytasz o tym tutaj.
Minister Henryk Kowalczyk i pomoc dla rolników. "Komisja Europejska może wybrać dwa warianty"
- Kiedy złożyliśmy wniosek o pomoc dla rolników, jeśli chodzi o zakupy nawozów, odpowiedź Komisji Europejskiej była niejednoznaczna. Dlatego też postanowiliśmy, że podejmiemy uchwałę Rady Ministrów określającą bardzo precyzyjnie, jak chcemy rolnikom pomagać - powiedział Henryk Kowalczyk w rozmowie z Piotrem Witwickim. Wprost dopłacamy do faktur różnicę ceny z limitem górnym do hektara i taką uchwałę Rady Ministrów przesyłamy do Komisji Europejskiej. W tej chwili Komisja Europejska może wybrać dwa warianty, albo wyrazi zgodę, albo nie i tu już nie ma miejsca na żadne dywagacje - dodał.
Pytany o to, co rząd zamierza zrobić jeśli KE nie wyrazi zgody na dopłaty dla rolników, wicepremier stwierdził, że wówczas "będziemy myśleli o jakiejś innej formie pomocy".
Wideo: Minister Henryk Kowalczyk w "Gościu Wydarzeń"
- Myślę, że wyrazi zgodę. Ta odpowiedź z 8 marca była na tyle otwarta, że również zachęcała kraje do różnych środków pomocy, ale nie konkretnie, teraz sprawdzamy. Jeśli nie będzie zgody, będziemy myśleli o jakiejś innej formie pomocy, ale to są kwoty bardzo znaczące, w skali kraju prawie 4 mld zł - powiedział Kowalczyk. Nie możemy sobie pozwolić, żeby bez akceptacji UE wdrażać taką pomoc, ponieważ rolnicy mogliby być później zmuszani do jej zwrotu. Ufamy jednak, że taką zgodę otrzymamy - zaznaczył
ZOBACZ: Premier Mateusz Morawiecki: wdrażamy tarczę antyputinowską
Henryk Kowalczyk dodał, że potwierdzenia w temacie dopłat dla rolników powinny się pojawić w ciągu kilku, kilkunastu dni. Pytany o to, czy nie lepiej było w takim razie poczekać z zapowiedziami w tym zakresie, minister rolnictwa stwierdził, że jest to forma osiągnięcia celu.
- To jest forma osiągnięcia celu. Wystąpiliśmy o zgodę w sposób ogólny i w sposób precyzyjny jej nie otrzymaliśmy. Dlatego teraz wysyłamy precyzyjne parametry, określone uchwałą i w tym momencie będziemy mieli precyzyjną odpowiedź. Każda inna ogólna prośba mogłaby się spotkać z ogólną odpowiedzą. Myślę, że jest to pokazanie naszej determinacji, że chcemy rolnikom pomagać w tym trudnym okresie czasu.
"Myślę, że powinniśmy otrzymać tą zgodę"
Pytany o to, czy w Unii Europejskiej odbywa się polski lobbing na rzecz decyzji KE, odpowiedział twierdząco.
- Tak, taki lobbing deklaruje nasz komisarz rolnictwa w UE. Myślę, że powinniśmy otrzymać tą zgodę, mamy przykład takiej zgody, którą otrzymaliśmy kilka miesięcy wcześniej, mówię to o dopłacie dla trzody chlewnej - powiedział Henryk Kowalczyk.
Minister Rolnictwa odniósł się też do drożejących cen nawozów. Jego zdaniem nadszedł czas, by zacząć martwić się o bezpieczeństwo żywnościowe Europy.
- Nawozy zdrożały po raz wtóry i w sytuacji wojny w Ukrainie musimy się już teraz martwić o bezpieczeństwo żywnościowe całej Europy w przyszłym sezonie - mówił Kowalczyk. Jeśli w Ukrainie nie obsieją zbóż, możemy mieć spore problemy - dodał.
Minister Rolnictwa o kwestii uchodźców z Ukrainy
Henryk Kowalczyk był pytany, czy podtrzymuje swoje stanowisko, że to iż w Polsce nie ma obozów dla uchodźców to zasługa rządu.
- Myślę, że to zasługa wszystkich. Ja wtedy też tak podkreślałem, jednak to była reakcja na wypowiedź pani poseł, która twierdziła, że rząd nic nie robi - powiedział Kowalczyk. Tak naprawdę ta pomoc nie mogłaby być skuteczna ani bez pomocy społeczeństwa, ani bez pomocy rządu - dodał.
Minister rolnictwa zauważył, że uchodźcy w Polsce starają się trzymać dużych miast, gdzie jak stwierdził liczą na większe szanse na znalezienie pracy, co jak stwierdził jest "dość istotnym kłopotem".
- Powinniśmy wspólnie przekonywać, obywateli Ukrainy, żeby odważniej wyjeżdżali na prowincje, ponieważ tam na nich wszyscy czekają - zauważył Henryk Kowalczyk. Ręce do pracy w rolnictwie są potrzebne i wszyscy chętnie by z nich skorzystali. W grupach rodzin rolniczych, które zajmują się chociażby sadownictwem są już obywatele Ukrainy - powiedział.
Henryk Kowalczyk o kosztach derusyfikacji
Minister Rolnictwa był również pytany o to, jakie będą realne koszty zapowiadanej derusyfikacji. Mówił o miliardach złotych.
- Jeśli mówimy o derusyfikacji, to sama pomoc nawozowa to koszty rzędu 3,9 miliarda złotych. To nie jest jedyna pomoc jaka będzie potrzebna, trzeba pamiętać też o paliwie i regulowanych cenach gazu. Przypomnę, że gaz zdrożał wielokrotnie, a ceny regulowane powodują, że PGNiG oraz sieci dystrybucyjne gazowe otrzymają rekompensatę z budżetu - mówił minister rolnictwa. Podsumowując szacunkowo będzie to kilkanaście miliardów złotych. Mamy jednak taki margines bezpieczeństwa - dodał.
Czytaj więcej