Wojna w Ukrainie. Zwożą przebierańców, mówią o wyzwoleniu. Działania rosyjskiej propagandy
Dziewiąty dzień obrony Ukrainy przed niesprowokowaną i nieuzasadnioną rosyjską inwazją. Bombardowane są m.in. osiedla mieszkaniowe, giną cywile. Obrazy zniszczeń porażają. Tymczasem w rosyjskiej telewizji wojskowi opowiadają, że w Ukrainie są witani jak... wyzwoliciele. MSW Ukrainy ostrzega, że Rosjanie zwieźli kilka autobusów z rzekomymi mieszkańcami zajętych terenów, w celach propagandowych.
Od ponad tygodnia zdjęcia i nagrania napływające z Ukrainy pokazują skutki niewyobrażalnych zniszczeń spowodowanych rosyjskimi bombardowaniami. Do samej Polski przed wojną uciekło ponad 600 tys. przerażonych ludzi, którzy opowiadają o wojennych tragediach. Tymczasem w rosyjskiej telewizji wojskowi opowiadają o "uśmiechu" i "radości", które - jak mówią - towarzyszą ludziom na "wyzwolonych terytoriach".
MSW Ukrainy: po Ukrainie jeżdżą przebierańcy
"Po południu Ukrainy zaczęli jeździć przebierańcy" - powiedział w nagraniu opublikowanym na YouTube doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wadym Denysenko.
Według niego Rosja wysłała na południe Ukrainy kilka autobusów z rzekomymi mieszkańcami Chersonia, Melitopolu i innych miast, które obecnie znajdują się pod kontrolą jej sił. Osoby te mają pokazywać radość z przybycia wojsk rosyjskich - dodał.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Pierwsze zdjęcia zniszczonego największego samolotu świata
Jak wskazał Denysenko, na przykład do Melitopola w czwartek przyjechał samochód z jakimiś artykułami spożywczymi, ustawiono kolejkę na 50-60 osób i robiono zdjęcia, by pokazać jak szczęśliwi są rzekomi mieszkańcy miasta i jak dziękują "ruskiemu mirowi" za to, że "uratował ich przed ukraińską juntą". - Ta sama sytuacja będzie teraz w Chersoniu i innych miastach - ostrzegł.
Według MSW Rosjanie nie znaleźli wśród Ukraińców zdrajców. "Nie zdołali znaleźć zdrajców, którzy proszą Rosjan, by dali im trochę jedzenia i za to szczęśliwie się do nich uśmiechną. Dlatego są zmuszeni przywozić tych przebierańców, którzy pokazują, że niby to są Ukraińcami i rzekomo cieszą się z przyjścia Rosjan" - mówił.
- Wiemy, że to kłamstwo i będzie o tym wiedzieć cały świat - oświadczył przedstawiciel MSW.
Propaganda w rosyjskiej telewizji
Choć cały świat obiegają zdjęcia Ukraińców budujących zapory przed najeźdźcą, szykujących koktajle Mołotowa, czy zagradzających drogę czołgom własnymi ciałami, w rosyjskiej telewizji propaganda buduje mit Rosjan wyzwolicieli.
Kiedy w jednym z telewizyjnych programów prezenter pyta wojskowego, jak są witani na "wyzwolonych terytoriach", ten bez wahania odpowiada: "Witają nas jak wyzwolicieli".
- Widzimy uśmiechy, ludzie nie mogą ukryć swych łez i radości. Zarówno starsi mieszkańcy, jak i młodzież mówią: w końcu wróciliście, a uchodzą ukraińscy nacjonaliści, kijowski reżim faszystowski. W końcu nasi bracia powracają na naszą ziemię - kontynuuje swoją opowieść wojskowy.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. USA: senator Lindsey Graham zaapelował do Rosjan, by zabili Putina
Dodaje, że sytuacja w "wyzwolonych przez nas wioskach jest diametralnie różna". - Są takie punkty jak Szczastia (obwód ługański), który akurat dzisiaj wyzwoliliśmy, czy nasilony punkt oporu Trochisbienka (obwód ługański), gdzie poza tablicą z nazwą miejscowości, nic więcej się nie ostało, ponieważ przeciwnik uchodząc, niszczy domy mieszkalne, podkłada miny w śmietnikach czy w ważnych obiektach zabezpieczających funkcjonowanie punktów ludnościowych. Analizując sytuację, dochodzę do wniosku, że oni starają się zrobić tyle szkód, ile tylko mogą - mówi wojskowy.
Specyficzny punkt widzenia przedstawiają również najwyższe władze Rosji.
- Jestem przekonany, że świat przysłuchuje się Rosji, ale czy nas słyszy, nie wiem. Oczywiście to bardzo złe, kiedy giną ludzie, cywile, kobiety i dzieci, tak jak to było przez osiem lat na Donbasie. Tak jak ma to miejsce w trakcie naszej specjalnej operacji, która powinna położyć kres każdej wojnie, która mogłaby mieć miejsce na terytorium Ukrainy - tak w czwartek próbował zamydlać rzeczywistość szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow.
- Nie możemy więcej pozwalać na to, by z terytorium Ukrainy pochodziła groźba napaści na Federację Rosyjską. Ze strony reżimu kijowskiego takie groźby są - próbował przekonywać.
ZOBACZ: Przemyśl. Zatrzymano pod zarzutem szpiegostwa obywatela Hiszpanii rosyjskiego pochodzenia
- Należy położyć kres wszelkiej przemocy i dać Ukraińcom możliwość określenia swojej przyszłości. Mówimy o pokojowym porządku, nasze przesłania są jasne. To propozycje oparte na umowach. Kluczowa zasada to prawo do wyboru sojuszników. Żadna organizacja nie ma prawa, by pretendować do roli dominującej w przestrzeni euroatlantyckiej, a tak robi teraz NATO. Mówią nam: "nie martwcie się czy Ukraina wejdzie do NATO, czy jakiś inny kraj, bo to nie będzie dla was żadne zagrożenie". Ale z jakiej racji Zachód miałby określać, co stanowi dla nas zagrożenie, a co nie? - zastanawiał się Ławrow.
- Stany Zjednoczone przez lata określały na czym ma polegać bezpieczeństwo Europy i stwierdziły, że Nord Stream 2 nie jest potrzebny dla bezpieczeństwa Zachodu. Stwierdziły, że USA same będą dostarczać LNG. Myślę, że nas słuchają, ale nas nie słyszą i dlatego próbują nam narzucić, jak mamy żyć w Europie - powtórzył Ławrow.
ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. USA: senator Lindsey Graham zaapelował do Rosjan, by zabili Putina
- Przychodzą mi do głowy różne porównania. Kiedyś Napoleon i Hitler chcieli podporządkować sobie Europę, a teraz podporządkowują ją sobie Amerykanie. Na przykładzie Nord Stram 2 pokazano, jakie jest miejsce UE na scenie międzynarodowej. Po prostu zmuszono Unię do podporządkowania. Gdy przypatrzymy się całej tej sytuacji, to widać, że stworzono scenę jak w Hollywood - jest zło i absolutne dobro. Oczywiście to "dobro" stworzył wiadomy scenarzysta. Jestem przekonany, że ta histeria minie, a nasi partnerzy zachodni się wyszaleją - mówił szef rosyjskiego MSZ, zakłamując fakty.
Czytaj więcej