Wojna na Ukrainie. "Duch z Kijowa" zestrzelony. "Żyje i dostał nową maszynę"
O pilocie myśliwca MiG-29, który miał zestrzelić kilkanaście rosyjskich samolotów, piszą ukraińskie i zagraniczne media. We wtorek pojawiła się informacja, że lotnik miał zginąć w walce. Jednak były ukraiński polityk i dziennikarz Ihor Mosiychuk poinformował, że "Duch" nie tylko żyje, ale dostał nowy samolot i od razu zniszczył kolejną maszynę wroga.
"Nazywają go Duchem z Kijowa, chociaż broni naszego bezpieczeństwa jak Anioł" - pisała o nim w Telegramie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy. W ciągu pierwszych dni inwazji miał zestrzelić co najmniej 10 samolotów wroga, teraz jego bilans ma być jeszcze lepszy.
ZOBACZ: Ukraina. Zełenski powiedział, ile zapłaci żołnierzom. "By wiedzieli, że kraj jest im wdzięczny"
Władze nie podają żadnych danych wojskowego, a informacje o nim są trudne do zweryfikowania. Niektórzy nazywają jego historię pierwszą "miejską legendą" epoki rosyjskiej agresji.
Według części mediów "Duch" to pilot, który wcześniej w celach ćwiczebnych latał rosyjską maszyną uczestnicząc w szkoleniu w walce powietrznej pilotów z krajów NATO.
"Duch" miał zginąć. Żyje i strąca kolejne maszyny wroga
We wtorek pojawiły się pogłoski, że pilot został zestrzelony i nie żyje.
Kilka godzin później były ukraiński polityk i dziennikarz Ihor Mosiychuk poinformował o swoich ustaleniach, z których wynika, że pilot żyje, ale rzeczywiście został zestrzelony przez Rosjan.
ZOBACZ: Wojna na Ukrainie. Rosyjskie atomowe okręty podwodne wypłynęły na ćwiczenia na Morzu Barentsa
"Niestety tak właśnie jest. Ale pilot uciekł, wrócił do bazy, dostał nowy samolot i już zdobył na nim »punkt«!" - pisze Mosiychuk. Według niego "Duch" miał wrócić do walki i zestrzelić 21. samolot wroga.