Przydacz: konflikt na masową skalę jest prawdopodobny
- Szansa na znalezienie rozwiązania niestety się zawęża. Należy oczywiście kontynuować próby nawiązania rozmów, natomiast nie widzę tutaj jakichś wielkich możliwości - mówił Marcin Przydacz w "Graffiti", komentując wkroczenie wojsk rosyjskich do "republik ludowych" w Donbasie. Wiceszef MSZ dodał, że "konflikt na masową skalę jest dość prawdopodobny".
- Ostatniej nocy widać było przesuwające się kolumny z terytorium Rosji na terytorium Donbasu. Ale tak naprawdę, z informacji które my posiadamy, wojska rosyjskie także w ostatnich tygodniach bardzo intensywnie nasycały swoją obecnością Donbas zajęty przez stronę rosyjską. (...) od 2014 są tak Rosjanie. W ostatnich tygodniach bardzo intensywnie te wojska były tam obecne. Oczywiście pod przykrycie - mówił Marcin Przydacz w "Graffiti".
- Oznacza to pójście na konfrontację ze strony Rosji. Działania dyplomatyczne w ostatnich tygodniach miały charakter działań pozorowanych, tak jak mówiliśmy. Szansa na znalezienie rozwiązania niestety się zawęża. Należy oczywiście kontynuować próby nawiązania rozmów, natomiast niestety nie widzę tutaj jakichś wielkich możliwości - dodał wiceminister spraw zagranicznych.
Rosyjskie wojska w Donbasie
Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał w poniedziałek dekret o uznaniu separatystycznych "republik ludowych" w Donbasie. Putin i przywódcy separatystów w Donbasie podpisali też umowy o przyjaźni, współpracy i wzajemnej pomocy z Rosją. Putin wydał rozkaz wojskom rosyjskim wkroczenia na terytorium wschodniej Ukrainy.
WIDEO: Marcin Przydacz w "Graffiti":
- Poza uznaniem tych republik samozwańczych na terytorium Ukrainy, Rosja podpisuje jeszcze z tymi bytami porozumienia wojskowe, czym de facto prowokuje konflikt na większą skalę. W sytuacji, kiedy wojska rosyjskie są już tam zupełnie oficjalnie, jednocześnie z perspektywy Moskwy mają podpisaną umowę o przyjaźni i wzajemnej pomocy wojskowej - jak oni to nazywają, każda akcja zbrojna na tym terytorium może być potraktowana przez Rosję jako casus belli i przyczynek do dalszych działań zbrojnych - uważa Przydacz.
ZOBACZ: Ukraina. Ekspert: Putin przyznał, że nie jest w stanie odzyskać kontroli nad Ukrainą
- Można mieć przypuszczenie i obawy, że mogą się pojawić w najbliższym czasie jakieś pretensje terytorialne, które mogą być podstawą do działań zbrojnych. Niestety cały czas duży konflikt na masową skalę jest dość prawdopodobny - mówił dalej.
Sankcje na Rosję
Grzegorz Kępka zapytał również o pakiet sankcji jakie Unia Europejska mogłaby nałożyć na Rosję. - To wymaga kompromisu 27 państw. Pan premier wezwał do pilnego zwołania Rady Europejskiej. Mamy nadzieję, że ono się wydarzy - stwierdził Marcin Przydacz, dodając, że ma też nadzieję, iż decyzja o zwołaniu Rady zapadnie dzisiaj.
ZOBACZ: Personel ambasady USA na Ukrainie ewakuowany ze Lwowa do Polski
Powiedział też, że sankcje na Rosję powinny mieć potrójny charakter. - Z jednej strony sankcje sektorowe, wskazujące konkretne sektory gospodarki rosyjskiej, z którymi współpraca powinna zostać zablokowana. (...) Drugie to konkretne firmy, konkretni oligarchowie wspierający rosyjski rząd, którzy powinni zostać zablokowani. (...) Trzecie, to sankcje indywidulane dla konkretnych polityków odpowiedzialnych za konkretne decyzje - mówił wiceszef MSZ.
Przydacz zapewnił również, że polska ambasada w Kijowie pracuje normalnie i na razie nie została podjęta decyzja o ewakuacji.
Wcześniejsze programy "Graffiti" możesz obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej