Silny wiatr w Polsce. 50 tys. interwencji strażaków. Siedem ofiar śmiertelnych
- Mieliśmy rekordową ilość interwencji. W ciągu ostatnich czterech dni blisko 50 tys. O takiej skali nigdy w historii jeszcze nie mogliśmy mówić - powiedział w Polsat News nadbryg. Andrzej Bartkowiak w odniesieniu do niebezpiecznych zdarzeń związanych z silnym wiatrem. Dodał, że drogi są już udrożnione, ale wciąż trwają prace nad przywróceniem prądu w części gospodarstw domowych.
Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Andrzej Bartkowiak poinformował, że w ciągu ostatnich pięciu dniu doszło do blisko 50 tys. zdarzeń związanych z silnym wiatrem w całej Polsce.
- Mieliśmy rekordowe wyniki jeśli chodzi o ilość interwencji i zdarzeń. W ciągu ostatnich czterech dni blisko 50 tys. O takiej skali nigdy w historii jeszcze nie mogliśmy mówić. Dzięki temu, że mamy bardzo dobry system ratowniczo-gaśniczy w Polsce i dzięki Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej udało się nam wszędzie dotrzeć i próbować jak najszybciej neutralizować wszystkie zagrożenia - powiedział nadbryg. Bartkowiak.
Dodał, że nie udało się uniknąć "przykrych i fatalnych" zdarzeń. Zaznaczył, że "na przestrzeni tych czterech dni zginęło aż siedem osób".
Ograniczyć spacery, zabezpieczyć rzeczy
Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej apelował do Polaków, żeby w tak niebezpiecznym czasie ograniczyli ruch i jeśli to możliwe nie wychodzili z domu w tak wietrzną pogodę.
ZOBACZ: Niż Dudley nad Polską. Wiatr w porywach do 120 km/h
- Apeluję do Polaków, żeby uważali. Żeby nie doszło do kolejnej podobnej sytuacji, gdy podczas spaceru wydarzyła się tragedia. Ograniczajmy nasz ruch w tak niebezpiecznych momentach. Pamiętajmy, że drzewa, gałęzie czy inne przedmioty porwane przez wiatr mogą nas zranić i zrobić nam krzywdę - mówił.
Andrzej Bartkowiak zapytany przez Polsat News o główne zasady bezpieczeństwa w przypadku silnego wiatru, odpowiedział, że poza wzmożoną ostrożnością i ograniczeniem ruchu, trzeba zabezpieczyć sprzęty, które mogą "odfrunąć". Zaznaczył, że ma tu na myśli m.in. rzeczy na balkonach.
WIDEO: Andrzej Bartkowiak na antenie Polsat News
"Drogi są już przejezdne"
Komendant Główny PSP powiedział także, że teraz trwają prace nad zminimalizowaniem szkód, wyrządzonych przez niebezpieczną pogodę. Zaznaczył, że udało się udrożnić drogi. Dodał, że obecnie podejmowane są starania, żeby przywrócić prąd tym, którzy go nie mają.
- Sytuacja na drogach jest już opanowana. Cały czas walczymy, żeby dotrzeć do wszystkich linii energetycznych, które są wciąż pozrywane. Staramy się, żeby służby energetyczne mogły wszędzie dotrzeć - poinformował.
ZOBACZ: Silny wiatr w Polsce. Alerty pierwszego i drugiego stopnia
Zapytany przez Polsat News o niedaleką przyszłość odpowiedział, że prognozy pogody na najbliższe dni są bardziej optymistyczne. - Mamy nadzieję, że nie będzie aż tak dużej ilości zdarzeń. - powiedział nadbryg. Bartkowiak. Zwrócił jednak uwagę, że porywy wiatru mają wynieść do 90 km/h. - Straż pożarna pozostaje więc w dalszym ciągu przygotowana na kolejne interwencje - podkreślił.
120 tys. gospodarstw wciąż bez prądu
Sobotnie wichury spowodowały wiele uszkodzeń linii elektrycznych. Wówczas bez prądu pozostawało ponad 1,1 mln gospodarstw domowych. Według danych RCB do godz. 6 rano w poniedziałek dostaw energii pozbawionych było wciąż 121 287.
ZOBACZ: Orkan Eunice. Ponad 406 tys. odbiorców bez prądu. Najwięcej na Mazowszu
Wyłączenia prądu dotknęły mieszkańców całej Polski. Prawdziwy blackout przeżyło w sobotę wielu mieszkańców stołecznych osiedli. Na Gocławiu ludzie utknęli w windach. W sklepach nie mogli zrobić zakupów, bo min. nie działały kasy fiskalne.
- Chciałem kupić chleb w moim małym osiedlowym sklepie. Mimo tego, że robię tam zakupy systematycznie i obsługa mnie zna od wielu lat, to ekspedientka musiała mi odmówić sprzedaży, tłumacząc, że nie może, bo nie działa kasa fiskalna – opowiada pan Adam.
Brak prądu w domach jednorodzinnych
Na stołecznej Białołęce brak zasilania w energię szczególnie dotknął osoby mieszkające w domach jednorodzinnych. "W naszym domu wszystko jest na prąd: ogrzewanie, kuchenka, a nawet woda – bo od ćwierć wieku stołeczne MPWiK nie może zbudować wodociągów i musimy korzystać z własnego ujęcia" – mówi pani Jolanta z Białołęki.
ZOBACZ: Silny wiatr - orkan Eunice. Straż pożarna: ostatniej doby ponad 24,8 tys. interwencji
W podwarszawskich Markach część mieszkańców musiała przeżyć bez prądu 36 godzin. "Zdałam sobie sprawę jak (…) bardzo jesteśmy uzależnieni od prądu" – napisała na Facebooku jedna z mieszkanek. "Gdyby nie moja lekka obsesja na punkcie zabezpieczania się i fakt, że zakupiłam jakiś czas temu kuchenkę na gaz oraz agregat prądotwórczy to te ostatnie 36 h byłoby dla mnie dramatem" – dodała.
Przez wiele godzin nie można było się dodzwonić na infolinię Stoen Operator. "To jest dramat...lodówki się rozmrażają...ludzie chorzy mają zimno, ale wszystko i wszyscy muszą radzić sobie sami..." – napisała na Facebooku Sylvia.
Czytaj więcej